W niedzielę 27 lutego o godz. 6 rano do Wielunia dotarła siedmioosobowa rodzina, która upuściła ogarnięta wojną Ukrainę. Wcześniej uchodźcy musieli przebrnąć przez wiele trudów.
Bardzo się baliśmy, kiedy wybieraliśmy się do przejścia granicznego. Wszędzie był ostrzał. Kiedy mijaliśmy wielkie miasta byliśmy przerażeni i myśleliśmy tylko o tym, żeby jak najszybciej dotrzeć do przejścia granicznego - relacjonuje Alona, która wraz z rodziną, w tym z malutkim dzieckiem zdecydowała się opuścić kraj i dotrzeć do Wielunia.
Droga do granicy była bardzo trudno. Początkowo z rodziną szedł też mąż pani Alony, który jednak musiał zostać w kraju i pożegnać się z żoną na granicy. Mężczyzna nie ma możliwości opuszczenia terytorium Ukrainy. W trakcie drogi trzeba było nieść dzieci i zabrane z domu rzeczy.
Później zostawiliśmy wszystkie rzeczy i nieśliśmy już tylko dzieci. Do przejścia granicznego szliśmy tak siedem kilometrów - relacjonuje Alona.
Na przejściu granicznym rodzina spędziła 10 godzin. Później było już lepiej. Po rodzinę pojechał tata pani Alony. Mężczyzna zabrał bliskich prosto do Wielunia, gdzie sam pracuje.
Na miejscu uchodźcy szybko otrzymali wielkie wsparcie od mieszkańców, za które są bardzo wdzięczni. W krótkim czasie udało się zorganizować pomoc rzeczową. Mieszkańcy podzielili się wszystkim, co było potrzebne rodzinie z Ukrainy. Znalazła się też osoba, która udostępniła im dach nad głową.
Zgłosiła się osoba chętna udzielić pomocy. Pokazała piękny domek dla całej rodziny. Myślę, że będą zadowoleni, dom jest w pełni wyposażony - mówi Oksana Lamkova, która koordynowała akcję pomocową i przeprowadziła prywatną zbiórkę na rzecz potrzebujących.
Mieszkańcy bardzo szybko odpowiedzieli na apel o przekazywanie darów dla uchodźców, dzięki czemu udało się zebrać sporo żywności i odzieży, która trafi do uchodźców.
Oksana Lamkova w Wieluniu mieszka już od ośmiu lat. Z ogarniętego wojną kraju udało jej się ściągnąć matkę. Na Ukrainie, w okolicach Charkowa został jednak jej ojciec, o czym mówiła w rozmowie z nami w czwartek 24 lutego podczas pierwszej akcji "Solidarni z Ukrainą" zorganizowanej pod pomnikiem Wieczna Miłość.
Jak się okazuje, ojciec Oksany nie będzie próbował uciekać z kraju.
Tata, mimo wieku 60 lat postanowił chwycić za broń i walczyć - mówi Lamkova.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?