Usuńcie kasztanowce! Mieszkańcy ul. Staszica domagają się wycinki

Gdy w mieście tną drzewa, często mieszkańcy biją na alarm. Nie brakuje takich, którzy są gotowi bronić nawet jednego drzewa, choćby i chorego. Nie jest to przypadek ulicy Staszica. W związku z przebudową drogi ostatnio wycięto tam kilka kasztanowców i nikomu to nie przeszkadza. Wręcz przeciwnie. Ludzie są niezadowoleni, że wycinka ograniczyła się tylko do jednej strony ulicy. Ku zdziwieniu urzędników domagają się, aby usunąć... wszystkie drzewa.

- Mieszkańcy denerwują się, że urząd podchodzi do inwestycji po macoszemu. Jak już coś robić, to raz a dobrze. Mówimy o starych, popękanych kasztanowcach, z którymi wiecznie są problemy. Zamiast nich można nasadzić nowe drzewka, które nie będą tak uciążliwe - mówi Ryszard Kacała, mieszkaniec ul. Staszica i zarazem przewodniczący zarządu osiedla nr 5.

Pod wnioskiem o usunięcie drzew podpisało się ponad 40 osób. Oficjalne pismo w tej sprawie zarząd osiedla skierował do Urzędu Miejskiego pod koniec lutego. „Prośbę uzasadniamy tym, iż drzewa te mają chore popękane konary. Łamiące się gałęzie stwarzają niebezpieczeństwo dla pieszych i pojazdów. Korzenie tych drzew podnoszą pobocze oraz wrastają w fundamenty sąsiadujących budynków, a ze względu na chorobę, liście opadają przez cały okres wegetacji i zapychają rynny budynków oraz zaśmiecają ulicę” - czytamy w petycji zarządu osiedla.

W ratuszu nie kryją, że prośba mieszkańców ich zaskoczyła. Szef wydziału inwestycji Maciej Preś mówi, że jest przeciwny dalszemu ogałacania ulicy z zieleni.

- Wycięliśmy kasztany, które były przewidziane do eliminacji. Ale nie chcemy robić tam betonowej pustyni. Sądzę, że szeroki chodnik z jednej strony i pas zieleni z drugiej to rozwiązanie optymalne na ul. Staszica - przekonuje Maciej Preś. - W mieście jest kilka ulic, które zostały wybrukowane z obu stron i brakuje terenów zielonych. Dla mnie nie wygląda to przyjemnie.

Naczelnik dodaje jednak, że skoro taka jest wola mieszkańców, to trzeba się nad tym pochylić. Nie można wykluczyć, że ednak zapadnie decyzja o wycince. Preś kwestionuje przy tym argumenty mieszkańców, że pozostałe drzewa są chore.

- My też nie chcemy, żeby zostawić sam beton. Liczymy na nowe nasadzenia. Przecież koszty byłyby niewielkie. Chodzi o to, żeby przy okazji remontu ulicy rozwiązać problem bałaganu na ulicy, który powodują stare drzewa - argumentuje Ryszard Kacała.

Przebudowa ulicy Staszica (od skrzyżowaniu przy dworcu aż do Głębokiej) wraz budową łącznika do Moniuszki będzie kosztować 929 tys. zł. Na taką sumę została podpisana umowa z wykonawcą. Według kosztorysu inwestycja miała pochłonąć 1,5 mln zł. Ponieważ kwota po przetargu jest dużo niższa, zrodziły się podejrzenia, że zakres zadania został okrojony.

- Czy na Staszica zrezygnowano z chodnika po jednej stronie i dlatego jest taniej o pół miliona? W pobliżu jest dworzec i wiele osób tamtędy się przemieszcza do miasta. Chodniki powinny być po obu stronach - uważa radny Jan Kępiński.

Naczelnik wydziału inwestycji zapewnia, że z niczego nie zrezygnowano. Inwestycja jest realizowana tak, jak została zaprojektowana. Zaznacza, że nawet gdyby wyciąć drzewa po zachodniej stronie ulicy, to i tak nie dałoby się tam zrobić porządnego chodnika.

- Rozważaliśmy taki wariant. Jednak po tej stronie ulicy są znaczące przewężenia i chodnik byłby niefunkcjonalny. Uznaliśmy, że solidny, szeroki chodnik po jednej stronie wystarczy - dodaje Maciej Preś.