Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkaniec Wielunia kontra skład opału. Spór rozstrzygała inspekcja handlowa

Zbigniew Rybczyński
Zbigniew Rybczyński
Wielunianin pokazuje, ile sadzy musiał wyciągać z pieca po ledwie kilku dniach palenia “trefnym” ekogroszkiem
Wielunianin pokazuje, ile sadzy musiał wyciągać z pieca po ledwie kilku dniach palenia “trefnym” ekogroszkiem
Inspekcja handlowa musiała interweniować w sporze między mieszkańcem Wielunia a punktem sprzedaży opału. Poszło o ekogroszek, który palił się tak, że po kilku dniach piec dusił się od sadzy.

Miniony sezon grzewczy był dla pana Wojciecha drogą przez mękę. Powiedzieć, że opał nie spełniał jego oczekiwań, to nic nie powiedzieć. Bał się wręcz o zdrowie swoje i bliskich, bo zapychanie sadzą kanałów kotła groziło emisją toksycznego tlenku węgla.

- Męczyłem się całą zimę, choć posiadam atestowany piec piątej generacji. Kiedyś czyściłem go raz na kilka tygodni, teraz raz na tydzień cała brytfanka pełna sadzy. O popiele nawet nie wspominam. Ekogroszek tak lipnie się palił, że dmuchawa pieca musiała chodzić niemal bez przerwy. W dodatku w kotłowni niesamowicie pyliło i gryzło w oczy. Sprowadziłem nawet z Chin specjalną maskę z wymiennymi filtrami i okularami. Jednym słowem koszmar - opowiada wielunianin.

Mężczyzna złożył reklamację. Oczekiwał zwrotu pieniędzy za pozostały węgiel i rekompensaty za już spalony opał. Sprzedawca był gotowy zapłacić jedynie za zwracany towar. Tłumaczył, że nie ma jak stwierdzić, w jakim zakresie spalony węgiel był niepełnowartościowy. Nie tylko w tej sprawie rozgorzał spór. Klient twierdzi, że oczekiwano od niego... samodzielnego zwiezienia węgla do składu.

- Niby czym? Taczką? Wkurzyłem się i zgłosiłem sprawę do inspekcji handlowej - relacjonuje.

Łódzki inspektorat wszczął postępowanie w trybie pozasądowego rozwiązywania sporów konsumenckich. Ostatecznie stanęło na tym, że reklamowany węgiel nie został zabrany z posesji wielunianina, tylko trafił do pieca. Mężczyzna zainteresował sprawą naszą redakcję, by - jak tłumaczy - zachęcić inne osoby do walki o swoje prawa konsumenckie.

- Nie możemy dawać się robić w konia. Zdarza się, że kupujemy węgiel o słabej kaloryczności, innej niż na „kwitach”, a oni na tym zarabiają dodatkowo niezłą kasę. Jak będą regularne zgłoszenia do inspekcji handlowej, to zaczną się mieć na baczności. Tak jak kiedyś ludzie nieświadomie zacierali silniki w autach i w końcu zrobiono porządek ze stacjami paliw - przekonuje pan Wojciech.

- Nie chcę przy tym wszystkich wrzucać do jednego worka. Doskonale wiem, że są składy węgla, które działają profesjonalnie i jak zdarzy się reklamacja, to nie robią problemów. Chodzi o to, żeby ludzi ostrzec i uświadomić, że można i należy walczyć z tymi, którzy stosują nieuczciwe praktyki handlowe - kwituje wielunianin.

Statystyki potwierdzają, że zgłoszenia dotyczące złej jakości opału należą do rzadkości. Jak się dowiedzieliśmy, skarga mieszkańca Wielunia jest zaledwie jedną z trzech tego rodzaju, jakie skierowali konsumenci w 2019 r. do Wojewódzkiego Inspektoratu Inspekcji Handlowej w Łodzi. Ponadto wpłynęły trzy zgłoszenia od Straży Miejskiej w Łodzi dotyczące przedsiębiorców, którzy nie wydawali nabywcom świadectw jakości.

- W 2020 r. otrzymaliśmy jedną skargę od Straży Miejskiej w Zduńskiej Woli dotyczącą niewłaściwej jakości węgla na siedmiu składach opałowych - informuje Krzysztof Stasiak, szef łódzkiej inspekcji.

Dodaje, że w związku ze skargą mieszkańca Wielunia zostały pobrane próbki eko-groszku we wskazanym składzie. Badania laboratoryjne wykazały prawidłowe parametry jakościowe wprowadzanego do obrotu paliwa stałego w dniu kontroli.

- Wojewódzki Inspektorat przeprowadza planowo kontrole jakości węgla na terenie województwa łódzkiego, pobierając do badań laboratoryjnych próbki opału oraz sprawdzając prawidłowość wystawiania świadectw jakości - zapewnił Krzysztof Stasiak. Nie podał jednak żadnych konkretów.

Nie brak krytycznych ocen na temat funkcjonowania systemu państwowej kontroli. Organizacja Polski Alarm Smogowy sprawdziła, jak w praktyce wyglądały kontrole w sezonie grzewczym 2018/2019, kiedy zaczęły obowiązywać nowe przepisy dotyczące jakości węgla na rynku detalicznym. Na ich mocy sprzedawcy zobowiązani są do wydawania świadectwa jakości opału zawierającego takie parametry jak wartość kaloryczna, zawartość popiołu czy wilgoci.

Z raportu PAS wynika, że w okresie badanych czterech miesięcy Inspekcja Handlowa prowadziła jedynie kontrole formalne - czy świadectwo jest wystawiane i czy ma poprawną formę (stwierdzono 126 nieprawidłowości na 353 kontroli). Nie pobrano natomiast żadnej próbki (!) celem laboratoryjnego sprawdzenia parametrów paliwa.

„Brak poboru próbek należy uznać za bardzo duży wyłom w systemie wdrażania kontroli nad jakością węgla sprzedawanego w Polsce, nikt bowiem nie sprawdzał czy wartości wpisane na świadectwie są prawdziwe i czy klienci nie są oszukiwani. Bez poboru i analizy próbek przez Inspekcję Handlową system kontroli jakości węgla będzie jedynie systemem teoretycznym” - podsumowują autorzy badania.

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielun.naszemiasto.pl Nasze Miasto