Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Burmistrz apeluje: Zróbmy referendum! Radni: To ostatnia rzecz, jakiej potrzebuje Wieluń

Redakcja
Fot. Zbigniew Rybczyński
Radni PiS i Przyjaznej Gminy nie ufają burmistrzowi i dają temu wyraz m.in. we wzmożonej działalności kontrolnej. Komisja rewizyjna skierowała w tym roku trzy wnioski do rzecznika dyscypliny finansów publicznych. Paweł Okrasa oskarża swoich oponentów o blokowanie rozwoju gminy i dezorganizowanie pracy urzędu. Ci odpierają zarzuty, a pomysł zorganizowania referendum w sprawie odwołania zarówno burmistrza, jak i rady miasta, uważają za niepoważny. - To ostatnia rzecz, jakiej potrzebuje Wieluń – mówią. Dyskutowano na ten temat na konferencji podsumowującej działalność rady miasta w 2019 r.

Spór o sprzedaż działki w dawnej cukrowni

Ostatnie posiedzenia Rady Miejskiej w Wieluniu przyniosły kolejną porcję przepychanek między burmistrzem a jego oponentami, którzy mają większość w radzie. Duże emocje wzbudził m.in. temat sprzedaży 8-hektarowej działki po dawnej cukrowni. Mimo że przetarg został rozstrzygnięty w kwietniu, Paweł Okrasa uzgodnił z zarządem Wieltonu, że akt notarialny zostanie podpisany dopiero w styczniu 2020 r. Tym samym burmistrz nie zrealizował założonych w tegorocznym budżecie dochodów na poziomie 3 mln zł ze sprzedaży działki, tłumacząc to „elastycznym” podejściem do największego wieluńskiego pracodawcy.

Radni, do których wyłącznej kompetencji należy zatwierdzanie zmian w budżecie, nie byli informowani o tych uzgodnieniach. Kiedy w końcu burmistrz wniósł o zdjęcie z budżetu dochodu ze sprzedaży działki, głosami większości radnych uchwała została zawetowana. Burmistrz uznał, że jest to działanie obliczone na nieudzielenie mu absolutorium za wykonanie budżetu za 2019 r., co w konsekwencji miałoby być podstawą do wszczęcia procedury odwołania go ze stanowiska. Wobec tego Okrasa zaapelował, żeby grać w otwarte karty i rozpisać referendum w sprawie odwołania zarówno burmistrza, jak i rady.

- Nikt z nas tutaj nie jest za karę. Jeżeli mamy w podobnej atmosferze przez kolejne cztery lata szarpać się między sobą, ma być ze strony niektórych radnych obstrukcja działań burmistrza, to podejmijmy odważne decyzje, aby doprowadzić w przyszłym roku do wyborów zarówno burmistrza, jak i do rady. Niech będzie nowe rozdanie. Niech mieszkańcy jako suweren określą, którą wizję gminy chcą. Czemu mamy się męczyć ze sobą. Spory mogą oczywiście stymulować, ale tu się pręży muskuły, żeby przegłosować burmistrza. Tylko co z tego mają mieszkańcy gminy Wieluń - przemawiał na sesji burmistrz Paweł Okrasa.

"Referendum to ostatnia rzecz, jakiej potrzebuje Wieluń"

Swoje zarzuty w stronę radnych powtórzył kilka dni później w wywiadzie radiowym. W reakcji przewodniczący rady Tomasz Akulicz zwołał konferencję prasową, na której podsumowano działalność rady w 2019 r. i odniesiono się do ostatnich wystąpień burmistrza. Odnośnie przyspieszonych wyborów przewodniczący rady w całej rozciągłości zgodził się ze stanowiskiem, które na sesji przedstawił jego zastępca Piotr Radowski:

- Referendum to jest ostatnia rzecz, jaka jest potrzebna Wieluniowi. Oczywiście jeśli pan burmistrz zdecyduje, że będzie chciał doprowadzić do referendum odwołującego radę miejską, to jest to jego wola. Natomiast w przypadku gdyby rada miała zdecydować, czy będzie referendum w sprawie odwołania pana burmistrza, to mogę zadeklarować, że na pewno takiego wniosku nie poprę - mówi Tomasz Akulicz.

Z punktu widzenia radnych nie wydarzyło się nic, co uprawniałoby do działań zmierzających do rozwiązania samorządu. Argumentują, że rada miasta wypełnia obowiązki uchwałodawcze i kontrole w zgodzie z ustawą samorządową. W mijającym roku rada podjęła 275 uchwał na 17 sesjach. Odbyło się 79 posiedzeń komisji, w tym pięć komisji doraźnej, której członkowie podejmują działania w kierunku geotermii. Radni byli również do dyspozycji mieszkańców na 107 dyżurach i uczestniczyli w wielu wydarzeniach o charakterze patriotycznym, kulturalnym, czy sportowym.

Sytuacja, w której burmistrz nie ma większości w radzie, trwa nieprzerwanie od 2017 r. W tej kadencji Paweł Okrasa nie dał rady zbudować sobie koalicji, mimo że w składzie organu uchwałodawczego pojawiło się wiele nowych twarzy.

- Postawmy sobie więc pytanie: po czyjej stronie jest źródło tego konfliktu? 70 proc. radnych jest nowych, a jest ta sama sytuacja, co w zeszłej kadencji, w której też rada rzekomo była hamulcowym rozwoju gminy - mówi radny Radosław Wojtuniak, przewodniczący komisji rewizyjnej. - Co w sytuacji, gdyby powtórzone wybory nie przyniosły burmistrzowi przewagi w radzie? A to jest bardzo możliwe, bo nigdy się tak nie zdarzało, żeby opcja burmistrza miała większość. Znów po roku będzie apelował, że trzeba rozwiązać radę?

Wybory wyborami, rządzenie rządzeniem

W ubiegłorocznych wyborach samorządowych Paweł Okrasa uzyskał silny mandat do pełnienia funkcji burmistrza. Był bliski zwycięstwa w pierwszej turze, a w dogrywce zdeklasował Pawła Rychlika. Argumentu o wysokim poparciu z drugiej tury wyborów burmistrz używa w sporach o bieżące sprawy gminy. Porównuje przy tym swoje 9 tys. głosów z indywidualnymi wynikami swoich oponentów. Niektórzy uzyskali mandat z poparciem na poziomie ledwie 100 głosów.

- Uważam, że nie może być tak, że radny, który otrzymał ledwo ponad 100 głosów, ma wpływ na to, jak są prowadzone sprawy w tym mieście. Przypomnę, że dostałem w ostatnich wyborach, rok temu, prawie 9 tys. głosów i nie mogę realizować mojego punktu widzenia, tego, co mieszkańcy przyjęli, tylko muszę się zgodzić na to, że jedna z radnych rządzi całą opozycją i kreuje politykę miasta, z którą tylko utożsamia się stu paru mieszkańców – mówił burmistrz w wywiadzie dla Radia Ziemi Wieluńskiej.

Radni uważają taką retorykę za absurdalną, bo wyniki elekcji burmistrza nijak mają się do wyborów do rady. W tych drugich liczy się w pierwszej kolejności wynik całego komitetu, bo od niego zależy liczba mandatów, obliczana metodą d'Hondta. A to już liczby rzędu 10 tysięcy głosów. W wyborach do rady Paweł Okrasa dostał 570 głosów, a jego komitet Łączy Nas Wieluń wziął pięć mandatów. Tyle samo uzyskały komitety PiS i Przyjazna Gmina, które nawiązały współpracę i wspólnie z komitetem Sport-Zdrowie Edukacja obsadziły prezydium rady i kluczowe stanowiska w komisjach. Radni „opozycyjnej koalicji” mówią otwarcie, że mają ograniczone zaufanie do burmistrza i stąd wynika ich wzmożona działalność kontrolna i drobiazgowe rozbieranie niektórych tematów na części pierwsze. Zarzekają się jednak, że nie jest ich celem podjęcie próby odwołania burmistrza.

- Nie wiem skąd taki pomysł, że dążymy do referendum. Trzeba przede wszystkim uszanować wybór mieszkańców z ubiegłego roku zarówno w wyborach burmistrza, jak i do rady. Podział kompetencji i uprawnień jest jasno określony w ustawie. Burmistrz i rada mają wzajemnie się uzupełniać, a nie że jeden organ ma eliminować drugi – mówi wiceprzewodniczący rady Piotr Radowski.

Radni: Zarzuty o blokowanie rozwoju gminy są nieuczciwe

Radni czują się dyskredytowani zarzutami o blokowanie rozwoju gminy. Owszem, nie dopuścili do budowy w Wieluniu elektrociepłowni opalanej słomą, gdyż uznano, że lepszym rozwiązaniem będzie geotermia. Ale to w zasadzie jedyna sztandarowa inicjatywa burmistrza, która nie zyskała poparcia. Do innych zaliczają się: kosztowne inwestycje na składowisku odpadów w Rudzie, żłobek, Mieszkanie plus, przebudowa ul. Popiełuszki. W mijającym roku wiele było dyskusji przy tych tematach, nieraz bardzo gwałtownych, jednak gdy przychodziło do głosowania nad przedkładanymi uchwałami - radni zawsze podnosili ręce za.

- Żadnej z tych inwestycji rada nie zablokowała. A że byliśmy dociekliwi? To jest chyba naturalne, że zanim podejmie się jakąkolwiek decyzję, to warto wiedzieć jak najwięcej na temat tego, nad czym głosujemy - mówi Tomasz Akulicz.

Niejednokrotnie zdarzało się, że radni byli stawiani w bardzo trudnych sytuacjach. Tak było m.in. w przypadku kompostowni. W lutym rada stanęła przed poważnym dylematem, czy dać zielone światło dla inwestycji o wartości prawie 7 mln zł, nie mając żadnej pewności, że gmina otrzyma jakiekolwiek dofinansowanie. Ostatecznie zgodzili się na zmiany w budżecie, które umożliwiły podpisanie umowy z wykonawcą instalacji. Jak się potem okazało, w wyniku zaniedbań urzędu wniosek został odrzucony i tylko dzięki daleko idącej wyrozumiałości NFOŚiGW został przywrócony do oceny i ostatecznie Wieluniowi przyznano dotację i preferencyjną pożyczkę na kompostownię.

Komisja rewizyjna jako „grupa prokuratorska”

Z obozu Pawła Okrasy padają w stronę jego oponentów zarzuty, że zachowują się jak „grupa prokuratorska”, posuwają się zbyt daleko w oskarżeniach pod adresem burmistrza, a kierowane w wyniku kontroli zawiadomienia do rzecznika dyscypliny finansów publicznych to nic innego, jak „donosy”. Radny Jarosław Rozmarynowski dziwi się oponentom burmistrza, że stawiają zarzuty ciężkiego kalibru, m.in. o niegospodarność, a jednocześnie wzbraniają się przed rozpisaniem referendum. W jego ocenie brakuje tu konsekwencji w działaniu.

- My darzymy zaufaniem burmistrza, co nie znaczy, że jesteśmy bezkrytyczni. Staramy się rozsądnie podchodzić do tematów. Dostrzegamy pewne uchybienia, ale nie widzimy w tych działaniach złej woli. A druga strona widzi. Padają poważne zarzuty, a potem się okazuje, że pan burmistrz dostaje naganę, czy upomnienie. Usilnie próbuje się to nazywać karą, a dla mnie to jest zwrócenie uwagi wyższej instancji. Jak się działa na tak dużym budżecie, to nie zawsze da się wykonać robotę bez uchybień. Jest jednak różnica między kontrolą, którą należy sprawować, a destrukcją i obstrukcją – mów radny Rozmarynowski.

- Bądźmy obiektywni i miejmy więcej dobrej woli. Komisja rewizyjna kontroluje jak grupa prokuratorska – zdecydowanie i nachalnie. Nie dziwię się, że burmistrz chce poddać się pod osąd społeczny. Nie musi być burmistrzem. A z ust jego rywali padają takie słowa, jakby chcieli tylko chwycić się władzy i jej nie wypuścić. Więcej dla miasta, mniej dla władzy - dodaje Jarosław Rozmarynowski.

Szef komisji rewizyjnej Radosław Wojtuniak przekonuje, że wszystkie ujawniane nieprawidłowości mają oparcie w dokumentach i informacjach uzyskanych bezpośrednio od urzędników. Zaś ich skala jest na tyle poważna, że nie może pozostać bez reakcji. Pierwsze z trzech tegorocznych zgłoszeń do rzecznika dyscypliny finansów publicznych, dotyczące egzekucji komorniczej z konta gminy, zakończyło się nałożeniem na burmistrza najłagodniejszej możliwej sankcji, czyli upomnienia. Kolejne czekają na rozpatrzenie.

- Nikt nie lubi kontroli, zwłaszcza jak wyniki wskazują na niegospodarność i naruszenia prawa przez organ wykonawczy gminy, a takie właśnie w większości są rezultaty naszych czynności – podnosi Radosław Wojtuniak. - Pan burmistrz już wcześniej otrzymał jedno upomnienie i jedną naganę po kontroli przeprowadzonej w roku 2018 z inicjatywy samej RIO. Świadczy to o tym, że zaniedbania w działalności burmistrza dostrzegają nie tylko radni, ale również inne organy kontrolne. Nigdy nie słyszeliśmy, aby burmistrz posądzał kontrolerów RIO, iż są stronniczy, złośliwi, że czepiają się drobiazgów, czy też destabilizują pracę urzędu. O takie właśnie zachowania oskarża burmistrz radnych kontrolujących jego działalność. Moim zdaniem burmistrz w ten sposób chce zdyskredytować radnych, ukazać ich jako awanturników, a co za tym idzie – umniejszyć wagę stawianych zarzutów.

Dłużące się dyskusje i torpedowanie uchwał na sesjach

Trudniej obronić się przed zarzutami o dezorganizowanie pracy urzędu poprzez wprowadzanie zmian w ważnych uchwałach już podczas posiedzeń rady, zamiast najpierw przedyskutować je na komisjach. To też skutkuje tym, że rozpatrywanie niektórych uchwał trwa po kilka godzin, a obrady trwają do wieczora. Na ostatniej sesji bardzo długo dyskutowano nad planem zagospodarowania przestrzennego dla obszaru w Dąbrowie, wprowadzano poprawki, by ostatecznie zdjąć projekt z porządku obrad. W dalszej części posiedzenia złożony został wniosek, którego celem było powstrzymanie proponowanych przez burmistrza licznych zmian w uchwale budżetowej. Zdenerwowany takim obrotem sprawy Paweł Okrasa dopytywał przewodniczącego komisji gospodarczej Mariusza Owczarka, dlaczego inicjatywa nie wyszła na komisji, ale nie doczekał się odpowiedzi. Jedna z poprawek dotyczyła funduszy dla szkół. Szef gminnej oświaty Andrzej Dąbrowski stwierdził, że jest „zszokowany” postawą radnych. Przestrzegał, że jeśli wniosek przejdzie w tym kształcie, to zabraknie pieniędzy na wypłaty dla pracowników oświaty, co będzie naruszeniem dyscypliny finansów publicznych. W tej sytuacji radni ogłosili przerwę i w części zmodyfikowali swój projekt.

Radni nie mają jednak sobie nic do zarzucenia, jeśli chodzi o pracę na komisjach. Może coś o tym powiedzieć Wojciech Psuja, przewodniczący komisji, która zajmuje się skargami, petycjami i wnioskami. Członkom tej komisji nierzadko przychodzi rozpatrywać skomplikowane sprawy, co pochłania wiele czasu i energii. Za sukces Psuja poczytuje sobie to, że z inicjatywy komisji podjęte zostały bezpośrednie negocjacje w sprawie działki niezbędnej pod realizację projektu Mieszkanie plus. Podczas spotkania udało się porozumieć w sprawie ceny nieruchomości, która obecnie jest już własnością gminy. Radny Jarosław Rozmarynowski uważa jednak, że gratulacje należą się tutaj przede wszystkim burmistrzowi za "doskonałą taktykę negocjacyjną", dzięki której za działkę gmina zapłaciła 200 tys. zł mniej niż wynosiła jej wycena. Zaznacza przy tym, że nie w tym rzecz, aby burmistrza chwalić, ale docenić nie zaszkodzi.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielun.naszemiasto.pl Nasze Miasto