Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wieluń: Opowieść o karkołomnej uciecze do Szwecji w II LO [ZDJĘCIA]

Zbyszek Rybczyński
Zbyszek Rybczyński
W II LO im. J. Korczaka gościł Krzysztof Zieliński, który w 1985 r. uciekł z bratem do Szwecji w podwoziu ciężarówki

- Można powiedzieć, że to była wielka polska improwizacja. Nie mieliśmy pojęcia, jak to zrobić, ani jak to się skończy - mówił Krzysztof Zieliński, który przybył do Wielunia na zaproszenie Klubu Historycznego im. gen. S. Roweckiego "Grota".

Zanim gość zabrał głos, puszczano fragmenty filmu "300 mil do nieba", który powstał na kanwie wydarzeń z 1985 r. Krzysztof Zieliński zaznaczył, że fabuła filmu nie do końca pokrywa się z rzeczywistymi wydarzeniami.

27 lat temu bracia Zielińscy byli nastolatkami. Najpierw chcieli zrealizować pomysł ucieczki do Ameryki samolotem. Jednak po dotarciu na lotnisko Okęcie i zorientowaniu się, że na miejscu jest sporo wojskowych, zrezygnowali z tego pomysłu. Postanowili więc zrealizować plan B, czyli podróż nad morze, skąd odpływały promy. Tam postanowili schować się pod tirem. Nie mieli jednak pojęcia, do jakiego kraju trafią. Realna była opcja, że trafią z przysłowiowego deszczu pod rynnę.

- Promy odpływały w różnych kierunkach, także do NRD - mówił z uśmiechem Krzysztof Zieliński.

Uciekinierzy w podwoziu ciężarówki, w pozycji leżącej, spędzili 26 godzin.

- Najgorsze było przejście graniczne, gdzie ciężarówkę wzięto na "kanał". Podwozie sprawdzano z latarką. Pamiętam, że w razie wpadki zamierzałem powiedzieć "Dzień dobry panu". Traf chciał, o czym dowiedziałem się później, że w tym dniu pies tropiący był chory - opowiadał gość.

Po przybyciu do Szwecji brudni, wykończeni podróżą bracia Zielińscy nadal nie wiedzieli gdzie są. Doznali lekkiego szoku.

- U nas w czasach komunizmu praktycznie wszystkiego brakowało. A tam zastaliśmy świat kolorów, zabawki, cukierki, wszystko było czyściutkie - opisywał gość. - W obozie dla uchodźców lodówka była wypchana po brzegi, dostawaliśmy kieszonkowe - wspominał późniejsze wydarzenia.

W obozie dla uchodźców pojawili się pierwsi przedstawiciele miejscowych gazet, zainteresowanych nietypową historią. Potem pojawiali się kolejni i ruszyła medialna lawina. Sprawą mocno zaczęły się interesować także polskie władze. Niejako w odwecie za wcześniejszą bezczynność milicji w sprawie ucieczki, matka Krzysztofa i Adama nie chciała jednak podpisać dokumentów, na mocy których bracia musieliby wrócić do kraju.

Po dyplomatycznej awanturze i uzyskaniu pobytu stałego uciekinierami zaopiekowała się rodzina zastępcza. Krzysztof Zieliński trzy lata temu wrócił do Polski. Jego brat do dziś mieszka w Szwecji.

od 7 lat
Wideo

Jak czytać kolory szlaków turystycznych?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielun.naszemiasto.pl Nasze Miasto