Najwięcej, bo aż 17 wiatraków planuje się wybudować w okolicach Rudy-Rychłowic i Nowego Świata, kolejnych 5 w obrębie Dąbrowa-Kurów i 4 w okolicach Turowa.
- Inwestorzy we własnym interesie chcą stawiać wiatraki jak najbliżej osad ludzkich. Chodzi im o niższe koszty transportu, budowy dróg dojazdowych czy linii energetycznych. Przestrzegamy rolników przed podpisaniem umów, bo inwestorzy nie są szczerzy w rozmowach z mieszkańcami. Zyskiem dla właścicieli gruntów, którzy wydzierżawią je pod budowę elektrowni jest dochód z tytułu dzierżawy. Rolnicy nie są jednak informowani o tym, że wynagrodzenie z dzierżawy podlega opodatkowaniu VAT i że grunty zostają wyłączone z dopłat rolnych - przestrzegali na wczorajszym spotkaniu w bibliotece, członkowie komitetu.
Podczas środowego spotkania można było usłyszeć o zagrożeniach, jakie powodują wiatraki. Wymieniała je dr Małgorzata Świątoniowska, która także nie godzi się na powstanie ferm w gm. Skomlin.
- To przede wszystkim hałas, który powoduje zaburzenia snu, szumy uszne, zawroty głowy, nudności, zaburzenia równowagi, drażliwość, kłopoty z koncentracją. Wyniki badań naukowych jednoznacznie wskazują, że w dłuższym okresie prowadzi to do depresji. Po 10 latach można zachorować na białaczkę czy raka mózgu. Efekty są katastrofalne - przestrzegała pani doktor.
To nie jedyny problem, jaki zdaniem komitetu niesie wybudowanie w tak bliskiej odległości od domów farm. Doprowadzi to do obniżenia wartości nieruchomości w promieniu 8 kilometrów, a co za tym idzie zablokuje rozwój inwestycyjny.
- W Kurowie już pod znakiem zapytania stoi budowa zbiornika małej retencji - pomstował radny Mariusz Kaczmarek.
Przed postawieniem wiatraków przestrzegał też Henryk Drosiński z gm. Czarnożyły, gdzie postawiono 11 wiatraków.
- O tym, jaki zgubny wpływ mają na nasze samopoczucie i zdrowie przekonaliśmy się dopiero, jak stanęły. Oddźwięk jest taki, jakbyśmy byli codziennie na lotnisku, a migocące w nocy światło, jakby cały czas przed naszym domem stała erka na sygnale. Musicie się bronić rękami i nogami przed postawieniem wiatraków, aby nie zrobiono wam takiego świństwa, jakie nam zafundowali przewodniczący i wójt - przestrzegał Drosiński.
Licznie zebrani mieszkańcy wyszli ze spotkania uspokojeni, bo od radnej Emilii Kałuży usłyszeli, że w lutym złoży wniosek o wstrzymanie inwestycji lub wybudowaniu farm w odległości 3 km od domów, a nie 600 metrów. Decyzja zależy jednak od 21 radnych.
Także burmistrz podchodzi do wiatraków negatywnie. W przeciwieństwie do wójtów nie patrzy na zysk, jaki mają dać gminie: - Musimy patrzeć w przyszłość, a nie na natychmiastowe wpływy, jakie dają lub nie wiatraki. Czasami lepiej podnieść podatki niż skorzystać z okazji, która będzie skutkowała na spadku cen nieruchomości czy zdrowiu mieszkańców. Jako urząd musimy jednak przyjąć wniosek inwestora, ale ostateczna decyzja należy do radnych - mówił burmistrz Janusz Antczak.
Więcej w jutrzejszym wydaniu Dziennika Łódzkiego.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?