W gminie Pajęczno miał powstać zespół 10 elektrowni wiatrowych - połowa na terenie miasta, pozostałe w miejscowościach Makowiska, Podmurowaniec, Gajęcice Stare i Janki. Zaprojektowano siłownie o mocy 2,5 MW każda i maksymalnej wysokości 180 metrów. Pajęczańskie starostwo odmówiło jednak wydania pozwoleń na budowę farmy. Sprawa nie jest zakończona, bo firma wniosła odwołanie.
- Cała dokumentacja została przesłana do Łódzkiego Urzędu Wojewódzkiego w Łodzi, który rozstrzygnie tę sprawę. Decyzji możemy się spodziewać za około miesiąc - mówi Anita Mielczarek, naczelnik wydziału architektury i budownictwa Starostwa Powiatowego w Pajęcznie. Nie udało się nam od niej uzyskać informacji, dlaczego inwestor nie dostał pozwolenia na wiatraki.
Łódź analizuje decyzje dotyczące tylko sześciu turbin. Wniosek dotyczący pozostałych czterech elektrowni w ogóle nie został rozpatrzony. Jak tłumaczy Anita Mielczarek, zdecydowały o tym braki formalne. Na wezwania do ich uzupełnienia nie było odpowiedzi.
Obszar dla farmy wiatrowej jest wyznaczony w miejscowym planie zagospodarowania przestrzennego gminy Pajęczno. Uchwałę w tej sprawie Rada Miejska podjęła ponad pięć lat temu. Decyzja była jednogłośna. W tym okresie atmosfera wokół energetyki wiatrowej była zupełnie inna niż obecnie, gdzie w wielu miejscach podniosły się społeczne protesty. Aczkolwiek w gminie Pajęczno i dziś nie słychać, żeby sprawa budziła kontrowersje.
W marcu 2014 r. inwestor wystąpił do Urzędu Gminy i Miasta Pajęczno o wydanie decyzji środowiskowej dla budowy zespołu elektrowni wraz z urządzeniami do przesyłania energii elektrycznej oraz infrastrukturą towarzyszącą. 5 kwietnia 2016 r. burmistrz Dariusz Tokarski dał zielone światło dla przedsięwzięcia. To otworzyło drogę do uzyskania pozwolenia na budowę.
Dlaczego jednak temat turbin w gminie Pajęczno jest na tapecie, skoro obowiązuje ustawa, która w praktyce blokuje rozwój farm wiatrowych? Powód jest prosty - inwestor zdążył złożyć wnioski do starostwa przed wejściem ustawy w życie. Zrobił to 12 lipca br., a nowe prawo zaczęło obowiązywać dosłownie kilka dni później.
- W naszych postępowaniach nie miały zastosowania zapisy ustawy o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych. Prawo nie działa wstecz. Postępowania w przedmiocie pozwolenia na budowę, wszczęte i niezakończone do dnia wejścia w życie ustawy, prowadzi się na podstawie przepisów dotychczasowych - tłumaczy Anita Mielczarek.
Przypomnijmy, że nowe przepisy wyznaczają minimalne odległości turbin m.in. od zabudowy mieszkalnej. Jest to 10-krotność całkowitej wysokości wiatraka. Oznacza to, że praktycznie nie ma takich terenów, na których mogłyby być realizowane nowe inwestycje w tym zakresie.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?