Władze SP ZOZ noszą się z zamiarem wprowadzenia na oddziale internistycznym systemu pracy zmianowej. Intencja jest czytelna - zmniejszenie kosztów pracowniczych. Po reorganizacji lekarze zarabialiby mniej niż teraz. Dyrekcji trudno będzie jednak uzyskać dla zmian przychylność personelu, a także radnych powiatowych.
Są obawy, że próba wdrożenia go w życie skończy się ostrym sprzeciwem lekarzy i w efekcie paraliżem oddziału. Radna Beata Mateusiak-Pielucha przestrzega przed "nieodpowiedzialnymi i nieprzemyślanymi" ruchami:
- Na internie pracują bardzo dobrzy młodzi lekarze. Obawiam się, że ustawianie ich do pionu może skończyć się wylaniem dziecka z kąpielą - lekarze odejdą, oddział padnie, a najbardziej stracą na tym pacjenci z naszego powiatu. Osób starszych nie stać na jeżdżenie po klinikach - argumentuje była starosta.
Karol Młynarczyk, radny i zarazem pracownik oddziału wewnętrznego, uważa, że dyrekcja chce pójść na łatwiznę.
- Takie metody są najprostsze. Nie na tym powinna polegać rozsądna restrukturyzacja. Wysoko wykwalifikowani lekarze powinni dobrze zarabiać, a nie tyle, co przeciętny pracownik administracji. Nie wyobrażam sobie, żeby powiat został bez oddziału wewnętrznego - mówi Młynarczyk.
Władze szpitala nie widzą jednak powodu, dla którego cięcia miałyby ominąć internę, bo tak jak i w innych komórkach są tam rezerwy. P.o. dyrektora Adam Stachera wylicza, że na oddziale na sześciu lekarzy przypada 28 łóżek, a dla porównania w szpitalu w Częstochowie na pięciu przypada ponad 50 łóżek.
- Ja mam odpowiadać za wyniki finansowe. Nie stawiam nikogo do pionu, tylko szukam dobrego rozwiązania. Zapraszam lekarzy do rozmów. Sami doskonale wiedzą, jakie są możliwości. Coś trzeba wymyślić - mówi Adam Stachera.
CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?