Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy Wielunia nie chcą masztu telefonii Plus

Daniel Sibiak
Mieszkańcy liczą na to, że ich problemem zajmą się posłowie z naszego regionu.
Mieszkańcy liczą na to, że ich problemem zajmą się posłowie z naszego regionu. fot. Daniel Sibiak
Stacja telefonii komórkowej sieci Plus z 43-metrową wieżą i aż 14 nadajnikami ma stanąć na ulicy Młodzieżowej.

Przeciwko takiej decyzji protestuje blisko 800 mieszkańców ulic Młodzieżowej, Wyspiańskiego oraz osiedla Bugaj. Wszystko dlatego, że wieża ma zostać ustawiona w niedalekiej odległości od gęstej zabudowy domków jednorodzinnych, bloków spółdzielczych oraz Szkoły Podstawowej nr 5 i Zespołów Szkół nr 1 i nr 2. Mieszkańców popiera magistrat, który nie wydał inwestorowi pozwolenia na budowę, ale Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Sieradzu uchyliło decyzję burmistrza. Zdesperowani mieszkańcy postanowili więc poszukać pomocy gdzie indziej i wynajęli radcę prawnego - Zbigniewa Szydłowskiego z kancelarii w Sieradzu.

Już widać pierwsze efekty jego pracy. Osoby, którym do tej pory tego odmawiano, zostały uznane za strony. Ponadto organ pierwszej instancji zażądał od inwestora dodatkowych dokumentów. Jeżeli nie zostaną w terminie 7 dni dostarczone wniosek będzie pozostawiony bez rozpoznania.

Spór między mieszkańcami a inwestorem trwa już od 2 lat. Zaostrzył się we wrześniu tego roku, kiedy mieszkańcy dowiedzieli się, że inwestor zmienił dokumentację.

- Nagle dowiedzieliśmy się, że zamiast 6 anten będzie ich aż 14 o różnej częstotliwości! A wieża, która pierwotnie miała mieć 41 metrów, będzie jeszcze wyższa. Nikt z nas nie sprzeciwia się budowie stacji, tylko jej lokalizacji. Nie może stać w centrum miasta i osiedla, gdzie ludzie kilka lat temu kupując działki myśleli, że będą mieli spokój i ciszę, a teraz dowiadują się, że ich rodziny są narażone na promieniowanie. Kiedy oglądaliśmy plan przestrzenny i zagospodarowania miasta nikt nie powiadomił nas, że za moment stanie tu maszt - podkreśla Bożena Żurek, która mieszka naprzeciwko miejsca, gdzie ma stanąć maszt.

Wtóruje jej Irma Szczygieł, przewodnicząca osiedla nr 2. - Zaledwie pół kilometra dalej jest teren wyżynny. Działka, na której miał być cmentarz komunalny należy do miasta, nie ma więc problemu, by tam stanął maszt. My chcemy żyć w zdrowym środowisku i spać spokojnie. Nigdy nie przedstawiono nam badań naukowych, które jednoznacznie stwierdzałyby, że promieniowanie nie jest szkodliwe.

Halina Szumigaj-Perdek, przewodnicząca osiedla nr 1 zwraca uwagę na to, że jeśli stanie tu maszt, drastycznie spadną ceny nieruchomości.

- Kto kupi dom lub mieszkanie w miejscu, gdzie jest tak silne promieniowanie? - pyta przewodnicząca osiedla nr 1. - Nie poddamy się, będziemy walczyć do końca, nawet jeśli przyjdzie chodzić nam po sądach.

W 2009 r. mieszkańcy wystąpili do magistratu z wnioskiem o zmiany w studium zagospodarowania przestrzennego. Domagali się, by wieża i anteny stanęły w odległości 500 metrów od najbliższych zabudowań, a nie zaledwie 80 metrów, jak założył inwestor. Co wskórali?

- Nalegałam na panią architekt, żeby w planie zagospodarowania, który jest uchwalany dla tego regionu, znalazł się taki zapis. Zostanie on wyłożony do wglądu w listopadzie i będzie uwzględniał naszą propozycję. Niestety, mieszkańcom nie sprzyja ustawodawca. W maju wydano rozporządzenie, według którego takie stacje można budować praktycznie wszędzie. Wtedy też powstał urząd w Warszawie, który opiniuje nasze plany. Jeżeli tam nie spodoba się nasz zapis, wykreślą go - wyjaśnia Maria Zarębska, naczelnik wydziału gospodarki przestrzennej i rolnictwa UM Wieluń.

- Ustawa, ustawą, a co z dobrem społecznym? Jeśli ktoś ma rozrusznik w sercu, albo choroby nowotworowe co ma zrobić? Wyprowadzić się? - mnożą pytania mieszkańcy.

Ludzie twierdzą, że nie mają równych szans w walce z inwestorem, bo SKO nie uznało ich za stronę postępowania.

- SKO stwierdziło, że mieszkańcy ani komitety nie są stroną - dodaje Maria Zarębska. - Zgodnie z ustawą mogłam uznać za stronę sąsiadów. Dzięki temu mogą pisać skargę do WSA na decyzję SKO i zyskać na czasie.

Radna miejska Emilia Kałuża, a jednocześnie mieszkanka os. Bugaj uważa, że jeśli nastąpiła zmiana dokumentacji technicznej, powinno być wszczęte nowe postępowanie.

- Dysponuję dwoma dokumentami. W każdym jest inna liczba talerzy przekaźnikowych. Z dokumentacji nie wynika, że do inwestycji przylegają tereny, na których znajdują się bloki - uważa radna.

- Dwukrotnie odmówiliśmy inwestorowi wydania decyzji o warunkach zabudowy. Teraz wznowiliśmy postępowanie ze względu na to, że operator dopuścił się nieścisłości. Ponieważ w uzupełnieniu informacji poinformował nas o zwiększeniu liczby anten radiowych, uznaliśmy, że ich pola magnetyczne mogą się na siebie wzajemnie nakładać - dodaje Zarębska. - Proponowaliśmy już operatorowi inną lokalizację, jak chociażby tereny obok ZUGIL-u czy na ul. Częstochowskiej. Nie wiem dlaczego uparł się na działkę w centrum miasta. Dwoimy się i troimy jak przekonać inwestora do zmiany tej decyzji.

Co na to operator?

- Inwestor nie planuje podwyższać masztu, różnica wynika z instalacji odgromowej. Nie ma mowy również o zwiększeniu ilości anten. W charakterystyce przedsięwzięcia zawarte zostały dodatkowo planowane anteny radioliniowe - twierdzi Małgorzata Zielińska, przedstawicielka inwestora.

Mieszkańcy domagają się, by urząd miejski dokonał niezależnej ekspertyzy. To może być jednak trudne. Dlaczego?

- Musimy znaleźć taką samą stację, bo nie możemy zrobić badania w polu. Najbardziej miarodajne są bowiem pomiary istniejących urządzeń - tłumaczy Maria Zarębska.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Zwolnienia grupowe w Polsce. Ekspert uspokaja

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Wróć na wielun.naszemiasto.pl Nasze Miasto