Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mieli budować domy ale urzędnicy zmienili plany

Zbyszek Rybczyński
Planiści dali zgodę na zabudowę dużych działek. Tymczasem teren został podzielony na małe
Planiści dali zgodę na zabudowę dużych działek. Tymczasem teren został podzielony na małe fot. Zbyszek Rybczyński
Tylko przez osiem miesięcy właściciele terenów, znajdujących się pomiędzy ulicą Wojska Polskiego a miejskim targowiskiem, mogli cieszyć się z decyzji urzędu miejskiego, zezwalającej na powstanie w tym miejscu osiedla domów jednorodzinnych. Uchwalony kilka dni temu miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego budowanie utrudnia, a nawet wręcz uniemożliwia taką inwestycję.

W październiku ubiegłego roku wieluński magistrat zatwierdził podział terenu na działki budowlane o wielkości 10 - 12 arów. Stało się to na podstawie wcześniejszej decyzji o warunkach zabudowy, także wydanej przez urząd miejski. Działki podzielono tak, że ich granice blisko sąsiadowały z biegnącym obok rowem melioracyjnym (tzw. kanałem wieluńskim). Tymczasem w planie zagospodarowania linię zabudowy odsunięto od rowu, w niektórych miejscach nawet na 48 metrów. Na dodatek przewidziano dla tych terenów niską intensywność zabudowy,co oznacza, że działki muszą mieć wielkość ponad 20 arów. Tym sposobem budowa osiedla stała się niemożliwa, bo zgodnie z prawem w momencie uchwalenia planu jesienna decyzja stała się nieważna.

- Wszystko zablokowali. Zamiast ponanosić korekty w planie i mieć spokój, robią nam na złość i to za nasze pieniądze. Sprawa pewnie znajdzie finał w sądzie - irytuje się Jacek Dudek, właściciel części działek.

Autorzy planu zagospodarowania tłumaczą, że rozwiązania w nim zawarte muszą być zgodne z nadrzędnym dokumentem planistycznym, którym jest studium uwarunkowań i kierunków zagospodarowania przestrzennego. A w nim sporne tereny są oznaczone jako potencjalnie zagrożone zalewaniem, a poza tym wyznaczono tam korytarz ekologiczny. Stąd wolna przestrzeń między rowem a zabudowaniami i podział terenu na duże działki.

- Wprowadzenie niskiej intensywności zabudowy jest próbą pogodzenia uwarunkowań tego terenu z umożliwieniem budowania - mówi architekt dr Danuta Mirowska-Walas. Mieszkańcy przekonują, że zalanie terenu jest mało prawdopodobne. Na dowód przytaczają pismo urzędu miejskiego, gdzie napisano, że kanał wieluńskinie ma tendencji do wylewania i w ostatnich 15 latach nie powodował zagrożenia powodziowego. Kpią także z rzekomego korytarza ekologicznego.

- Jak można twierdzić, że obszar ten łączy się z terenami zielonymi w mieście, skoro po drodze znajduje się szkoła, a dalej osiedle domów jednorodzinnych? - pyta Jacek Dudek.

Wydając decyzję o warunkach zabudowy, niezgodną z zapisami studium, władze miasta nie złamały prawa. Jednak w ocenie dr Mirowskiej-Walas, jak i części radnych, powinno się to wziąć pod uwagę. - To bezsens w działaniu urzędu - kwituje radny Sławomir Kaftan.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielun.naszemiasto.pl Nasze Miasto