Rekordowy, ale przegrany tie-break Siatkarza

Początkowo nic na to nie wskazywało, że w ogóle do niego dojdzie, gdyż podopieczni Zbigniewa Gajdy wygrali dwa pierwsze sety do 17 i 19. W trzeciej odsłonie szkoleniowiec gości zaskoczył jednak wielunian nieco innym ustawieniem, dokonał małej korekty w podstawowym składzie i to goście, po wyjściu na pierwsze w meczu prowadzenie 4:3, przejęli inicjatywę. W efekcie wygrali 3. odsłonę do 18, a zaskoczonych takim obrotem sprawy gospodarzy jeszcze bardziej przytłoczyli, obejmując prowadzenie w następnej odsłonie 5:0. Potem nie dali się zbliżyć gospodarzom na mniej niż 3 punkty i zwyciężyli do 21. Poczuwszy wiatr w żagle widawianie również na początku tie-breaka dominowali, prowadząc przy zmianie stron 8:4. Potem jednak miejscowi szybko odrobili straty, a następnie wygrywając dwie ważne wymiany z rzędu, to oni - przy stanie 14:13 - mieli pierwszego meczbola. Jak się okazało, prawdziwe emocje miały jednak dopiero nadejść. Niestety, stopień dramaturgii był odwrotnie proporcjonalny do poziomu sportowego spotkania. Obie drużyny grały bowiem grały tak, jakby żadna z nich nie chciała wygrać. Prześcigały się w liczbie popełnianych błędów, dlatego nawet, gdy nadarzała się okazja do skończenia meczu, z dokładnej wystawy piłka lądowała po ataku w aucie lub na siatce, ewentualnie któryś z zawodników dotykał siatki lub mylił się w inny sposób. W efekcie gospodarze zaprzepaścili 18 (słonie: osiemnaście!) meczboli, a rywale wykorzystali 9. okazję do skończenia najdłuższego seta i wygrali po 130 minutach gry 3:2.

Siatkarz Wieluń – Huragan Widawa (25:17, 25:19, 18:25, 21:25, 31:33)

Więcej w piątkowym wydaniu Dziennika Łódzkiego.