Po wypadku strażaków z Janowa sprawdzają jednostki OSP w powiecie wieluńskim

Wypadek z udziałem OSP w Janowie odbił się głośnym echem nie tylko w regionie. 10 marca jadący do pożaru traw zastęp zderzył się z busem na drodze krajowej 45. Ranne zostały trzy osoby. Najciężej poszkodowany prezes janowskiej jednostki w tym tygodniu nadal przebywał w szpitalu.

Okazało się, że wozem bojowym kierował strażak bez wymaganych uprawnień. 42-latek wsiadł za kółko bez prawa jazdy kategorii C (pozwalającego na kierowanie samochodem ciężarowym), a także tzw. wkładki, czyli zezwolenia na kierowanie pojazdami uprzywilejowanymi.

Okoliczności wypadku na skrzyżowaniu w Janowie wyjaśniają funkcjonariusze komisariatu w Osjakowie pod nadzorem prokuratury. Wiadomo, że kierowcy obu pojazdów byli trzeźwi.

- Jaka była przyczyna wypadku, to wyjaśnią śledczy. Nie ulega jednak wątpliwości, że osoba bez uprawnień nie powinna siadać za kierownicą. Druhowie powinni przestrzegać przepisów od A do Z. Niech to też będzie przestroga dla innych - komentuje wójt gminy Ostrówek Ryszard Turek.

Wójt powołał zarządzeniem 4-osobową komisję, która zajmuje się wypadkiem na DK45. Postępowanie wszczęto w oparciu o rozporządzenie ministra spraw wewnętrznych.

- Rolą tej komisji jest głównie ustalenie uszczerbku na zdrowiu uczestników zdarzenia, ale także oszacowanie strat materialnych. Protokół trafi do komisji regionalnej MSWiA i będzie rozpatrywany pod kątem przyznania jednorazowych odszkodowań dla osób poszkodowanych w wypadku. Ich ewentualna wypłata będzie spoczywać na gminie - wyjaśnia Ryszard Turek.

Po nieszczęśliwym zdarzeniu wszczęte zostały także kontrole ochotniczych jednostek w regionie. Prowadzą je strażacy zawodowi z Wielunia.

- Na polecenie jednostki nadrzędnej sprawdzamy straże w powiecie wieluńskim pod kątem przeglądów aut bojowych i polis ubezpieczeniowych. Analiza dotyczy także uprawnień strażaków-kierowców. Czynności są w toku i na ten moment jest za wcześnie, by mówić o nich coś więcej - mówi kpt. Grzegorz Kasprzyczak, oficer prasowy komendy PSP w Wieluniu.

„Wkładkę” do prawa jazdy uzyskuje się po pozytywnym zaliczeniu badań lekarskich i psychologicznych. Jeśli zastęp wezwany do akcji nie jest w danym momencie zapewnić kierowcy z uprawnieniami, nie powinien ruszać z remizy. W takiej sytuacji dyspozytor kieruje na miejsce zdarzenia inną jednostkę.

Dochodzenie wyjaśni, czy samochód bojowy był w pełni sprawny. Rozbite iveco zostało zabezpieczone na policyjnym placu. Nie jest tajemnicą, że strażacy z Janowa zabiegali o wymianę pojazdu. Dosłownie kilka godzin przed wypadkiem prezes OSP rozmawiał na ten temat z wójtem.

- Druhowie oglądali już używany wóz w Toruniu. Zasugerowałem, żeby rozglądali się jeszcze za innymi. Wstępnie ustaliliśmy, że 250 tys. zł na zakup auta moglibyśmy wygenerować z nadwyżki budżetowej w czerwcu br. - mówi wójt Turek.

Pojazdowi straży pożarnej, pogotowia ratunkowego, czy policji jadącemu na sygnałach należy ustępować pierwszeństwa. Nie jest jednak tak, że kierowcy pojazdu uprzywilejowanego na drodze wolno wszystko. Może wjechać na skrzyżowanie np. na czerwonym świetle, jednak w taki sposób, aby nie narażać na niebezpieczeństwo innych uczestników ruchu.

- Mamy prawo do tego, żeby nie stosować się do przepisów ruchu drogowego, jednak w każdej takiej sytuacji należy zachować szczególną ostrożność - podkreśla kpt. Grzegorz Kasprzyczak.

Należy jednocześnie podkreślić, że pojazd uprzywilejowany to taki, który ma jednocześnie włączone zarówno sygnały świetlne, jak i dźwiękowe o zmiennym tonie. Nie ma od tego żadnych odstępstw.

- Jeśli pojazd ma włączone np. tylko sygnały świetlne, wtedy nie jest uprzywilejowany. Reguluje te kwestie prawo o ruchu drogowym – wyjaśnia rzecznik wieluńskiej PSP.