Pamapol Wielton przegrał wygrany mecz!

Dodajmy, że dla zespołu z Wielunia była to ósma ligowa porażka z rzędu. Olsztynianie środowym zwycięstwem przerwali pasmo ośmiu ligowych porażek z rzędu.

Wieluńscy kibice długo nie mogli uwierzyć, że ich ulubieńcy przegrali mecz. Przez prawie całą piątą partię bowiem prowadzili. Do stanu 8:3 grali jak z nut. Zacięło się po zmianie stron. Zaczęły się mnożyć proste błędy. Miejscowi zapomnieli, jak kończy się ataki. Efekt? Cztery stracone z rzędu punkty i już tylko 10:8 dla Wielunia. Pierwszy remis to 11:11. Po zepsutej zagrywce Piotra Haina i autowym ataku Samuela Tui 13:11 dla Wielunia! Chyba nikt w hali nie wątpił wówczas w zwycięstwo miejscowych. A jednak goście doprowadzili do remisu 13:13. Ale Pamapol mógł, a nawet powinien, mecz wygrać. Miał piłkę w górze. Co z tego, skoro Mikołaj Sarnecki strzelił w aut, mimo że miał przed sobą puste boisko. Trener Shuichi Mizuno wziął czas. Nie pomogło. Znowu Mikołaj Sarnecki się pomylił. Piłka po jego ataku wylądowała za linią końcową. Co z tego, że potem długo bił głową w słupek, na którym zawieszona jest siatka. Porażka stała się faktem!

Pierwszy set nie zapowiadał takiego rozwoju wydarzeń. Wielunianie grali skuteczniej. Przy stanie 11:11 zdobyli pięć punktów z rzędu. To był przełomowy moment tej partii. Setbol to dzieło Macieja Zajdera.

Nie poznawaliśmy Pamapolu w odsłonie drugiej. Wieluń zupełnie stanął, a goście punktowali jak na zawołanie. Prowadzili nawet 22:13. W końcówce gospodarze zdobyli jeszcze kilka punktów, lecz na nic się to zdało. Efektowny atak Dawida Guni i 25:20 dla AZS.

Emocje w partii trzeciej. Goście prowadzili 8:6, ale dwukrotnie przez potrójny blok wielunian nie przebił się Paweł Siezieniewski i 9:6 dla Wielunia. Przy stanie 12:8 olsztynianie, po ataku Mikołaja Sarneckiego, reklamowali aut. Do sędziego poszedł wykłócać się kapitan AZS Paweł Siezieniewski. Poniosły go jednak nerwy i ujrzał żółtą kartkę. A więc 14:8 dla Pamapolu. Tej straty przyjezdni już nie odrobili. Po autowym serwisie Marcela Gromadowskiego przegrali 20:25. Bitwa na całego w odsłonie czwartej. Punkt za punkt. Żadna drużyna nie osiąga znaczącej przewagi. Po skutecznym ataku Mikołaja Sarneckiego remis 21:21. Plamę dał Michał Błoński, który wszedł na boisko jedynie na zagrywkę i posłał piłkę w aut - 24:22 dla AZS. Można się załamać. Ale punktuje jeszcze Serhij Anatnowicz. Może nie wszystko stracone? Nic z tego! Marcel Gromadowski omija sprytnie blok i piłka ląduje w trybunach. 25:23 dla olsztynian.

Za najlepszego zawodnika spotkania uznano rozgrywającego AZS Estończyka Kerta Toobala. Całkiem zasłużenie zresztą.

Przegrana sprawiła, że sytuacja wielunian w tabeli jest już dramatyczna! Tylko co dalej? Nie tylko naszym zdaniem eksperyment z japońskim szkoleniowcem nie wypalił! To już doprawdy ostatni dzwonek, aby ratować jeszcze w Wieluniu siatkarską ekstraklasę. Teraz piłka po stronie działaczy. Może nadszedł czas, aby dać szansę polskiemu trenerowi, który spróbuje jeszcze podjąć się szaleńczej misji, jaką jest utrzymanie Pamapolu w PlusLidze? Tylko czy taki się znajdzie?

Pamapol Wielton Wieluń - Indykpol AZS UWM Olsztyn 2:3 (25:20, 20:25, 25:20, 23:25, 13:15)
Pamapol: Matejczyk 2, Sarnecki 22, Serhij Antanowicz 25, Martin Blanco Costa 9, Serhij Kapelus 8, Zajder 11 - Milczarek (libero) oraz Rybak 1, Andrzej Stelmach, Dmytro Babkow 2, Buniak, Błoński. Trener: Shuichi Mizuno.
AZS Olsztyn: Kert Toobal 2, Samuel Tuia 17, Gunia 11, Gromadowski 23, Vladimir Ćedić 2, Siezieniewski 16 - Mierzejewski (libero) oraz Włodarczyk, Piotr Hain 5. Trener: Georghe Cretu.