Odzyskają stołki?

Dyrektorzy szkół w Dzietrznikach, Popowicach, Załęczu Małym i Wielkim oraz Grębieniu zostali odwołani ze stanowisk pod koniec lutego m.in. dlatego, że nauczyciele miesiącami nie dostawali pensji na czas, a nowy wójt nie znalazł informacji, by dyrektorzy interweniowali w tej sprawie u poprzedniego włodarza gminy. Decyzja wójta była dla szefów placówek wielkim zaskoczeniem. Odwołali się do Urzędu Wojewódzkiego. Wojewoda w wyniku przeprowadzonego postępowania nadzorczego, stwierdziła nieważność zarządzeń wójta. Powód? Istotne naruszenie ustawy o systemie oswiaty.
- W szczególności nie został wykazany bezpośredni związek przyczynowy pomiędzy naruszeniem zasad prawidłowej gospodarki finansowej szkół, a koniecznością natychmiastowego przerwania pełnienia funkcji ze względu na zagrożenie dla interesu publicznego - wyjaśnia Elżbieta Starzyńska, dyrektor wydziału prawnego, nadzoru i kontroli UW w Łodzi. - Wskazane w uzasadnieniach zarządzeń ekonomiczne przyczyny odwołania dyrektorów nie pozwoliły na przyjęcie, że dyrektorzy dopuścili się nagannego sprawowania obowiązków kierowniczych uzasadniających odwołanie ze stanowisk w trybie natychmiastowym.
Służby wojewody wyjasniają, że organ, który powierzył nauczycielowi kierownicze stanowisko, może odwołać go w czasie roku szkolnego bez wypowiedzenia, ale tylko w przypadkach szczególnie uzasadnionych i po zasięgnięciu opinii kuratora światy.
- W przeprowadzonym postępowaniu organ nadzoru nie potwierdził, aby przyczyny odwołania dyrektorów wskazywane przez wójta mieściły się w kategorii przypadków szczególnie uzasadnionych - dodaje Elżbieta Starzyńska.
Co o całym zamieszaniu sądzą sami dyrektorzy?
- Dla nas najważniejsze jest to, że zarzuty, które postawił nam pan wójt zostały oddalone przez wojewodę - mówi jedna z odwołanych dyrektorek.
Wójt nie zamierza ustapić.
- Zaskarżyłem rozstrzygnięcie nadzorcze wojewody do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego. Wierzę, że dowiodę słuszności mojej decyzji - ma nadzieję Edward Kiedos.