Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kierowców irytują upomnienia i byle jak utrzymane płatne parkingi

Magdalena Kopańska
Zaraz po wykupieniu bilet powinien trafić za przednią szybę. Na początku jeszcze czystą
Zaraz po wykupieniu bilet powinien trafić za przednią szybę. Na początku jeszcze czystą fot. Magdalena Kopańska
Ludzie zostawiający swoje samochody w strefie płatnego parkowania dopytują, gdzie mają wkładać bilety, aby te były widoczne.

Nawet, jeśli świstek trafi za przednią szybę, to padający śnieg skrzętnie go zakrywa. Scenariusz jest taki sam niemal każdego dnia: biała szyba i niewidoczny w związku z tym bilet. Niepokój kierowców wzbudzają więc kontrolerzy, którzy sumiennie podchodzą do swoich obowiązków. Boją się więc konsekwencji.

- To przecież nie nasza wina. Wystarczy, żeby samochód postał godzinę i jest cały zasypany. Czy kontroler odgarnia śnieg, czy od razu wystawia mandat? - niepokoi się kierowca Marcin Badurski.

Mimo padającego śniegu, za wycieraczki trafiają upomnienia za brak opłaty parkingowej. Są zapakowane w specjalne folijki, żeby nie zamokły. Kierowca nie może się więc zasłaniać, że blankiet jest nieczytelny.

W biurze strefy płatnego parkowania uspokajają, że i na śnieg znajdzie się sposób. Kontrolerzy albo zaglądają w boczną szybę i starają się doszukać biletu, albo radzą sobie w inny sposób.

- Bilet powinien być umieszczony na desce rozdzielczej, tak aby był widoczny przez przednią szybę. Jeśli jest ona zaśnieżona, to zdarza się, że kontroler odgarnia lekko śnieg - zapewnia Marta Fajerska, pełniąca obowiązki kierownika strefy. - Warunki są takie, jakie są. Staramy się każdy samochód dokładnie sprawdzić. Kierowcy muszą zrozumieć, że skoro bilet jest niewidoczny, to wypisywane jest wezwanie.

Każdy taki kwit może być jednak anulowany, jeśli tylko kierowca posiada bilet potwierdzający uiszczenie opłaty. Nawet, jeśli wcześniej leżał niewidoczny w samochodzie albo w kieszeni kierowcy. A to, jak potwierdzają w strefie, zdarza się bardzo często.

- Rzeczywiście bywa tak, że ktoś ma parkomat po drodze do sklepu czy urzędu i po zakupie biletu nie chce mu się wracać do samochodu. Albo ze względu na to, że jest bardzo ślisko, zajmuje mu to więcej czasu niż margines 10 minut. We wszystkich takich przypadkach anulujemy wezwania - zapewnia Marta Fajerska.

Statystyki to potwierdzają. Okazuje się, że aż 70 proc. wystawianych upomnień jest anulowanych.

Część kierowców jednak płacić nie ma w ogóle zamiaru, nawet jeśli parkują na gapę. Powód? Zalegający śnieg.

- To jakaś kpina, żebym musiał płacić za stanie w śniegu. Trzeba wykonać szereg manewrów, żeby jakoś się wcisnąć - wykrzykuje oburzony kierowca, który przyszedł swoje racje wygłaszać w biurze strefy. - To sztuka dla sztuki. Kto w ogóle nazywa te zwały śniegu parkingiem. To żaden komfort. Brać pieniądze ma kto, ale odśnieżać to już nie.

Tymczasem w biurze tłumaczą, że odśnieżanie ulic należy do miasta, a nie zarządcy strefy. Na razie śnieg usuwany był tylko w newralgicznych punktach Starego Miasta. Jeśli nadal będzie go przybywać, miasto będzie musiało pomyśleć o wywózce. Oczywiście, jeśli nie chce tracić zysków. Zwały śniegu na parkingach oznaczają bowiem mniejsze wpływy do kasy.

- Już zauważamy, że samochodów staje w strefie mniej. Ze względu na śnieg jest ciaśniej i automatycznie zmniejsza się też rotacja. Zdajemy sobie sprawę z tego, że w grudniu zyski ze strefy na pewno będą niższe - ocenia Marta Fajerska.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielun.naszemiasto.pl Nasze Miasto