Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

18-letnia Marlena Osadnik od prawie trzech lat czeka na zadośćuczynienie za amputację stopy

Daniel Sibiak
Marlena i jej rodzice nie mogą pogodzić się z tym, co ich spotkało
Marlena i jej rodzice nie mogą pogodzić się z tym, co ich spotkało Daniel Sibiak
Na środę zaplanowano postępowanie mediacyjne z udziałem sześciu lekarzy wieluńskiego szpitala, których prokurator oskarża o popełnienie błędu lekarskiego w wyniku, którego 18-letnia Marlena Osadnik z Dzietrzkowic została kaleką. Lekarze przyznają się do winy i chcą się dobrowolnie poddać karze. Pozostaje tylko kwestia ustalenia nawiązki.

Znacznie gorzej przedstawia się sprawa zadośćuczynienia, które należy się pokrzywdzonej. Dziewczynie zasądzono jedynie 110 tys. zł. Maria Wentlandt-Walkiewicz, adwokat Marleny, złożyła już w tej sprawie apelację. Domaga się wypłacenia na rzecz kaleki jeszcze 90 tys. zł.

- Uważam, że wypłacenie zadośćuczynienia w kwocie 110 tys. zł, byłoby krzywdzące dla Marleny. Taką kwotę można przyznać osobie, która ma 80-lat, a nie młodej dziewczynie, przed którą jest całe życie - uważa Maria Wentlandt-Walkiewicz. - 200 tys. zł to i tak minimalna kwota w stosunku do wyrządzonej krzywdy. Nie przywróci dziewczynie nogi, ale choć w jakiejś części zrekompensuje ból i cierpienie.

Marlena otrzyma też znacznie niższą rentę. Dożywotnio, będzie otrzymywać zaledwie 420 zł. Koszty pokryje PZU, który jest ubezpieczycielem wieluńskiego szpitala.

- Żadna kwota nie jest w stanie przywrócić nogi naszej córce. Od 3 lat walczymy tylko o to, by lekarze, którzy byli tak nieczuli wobec Marlenki i nie zajęli się nią, w taki sposób, jaki powinni w końcu publicznie przyznali się do winy - mówi Piotr Osadnik, ojciec Marleny.

Przypomnijmy, że życie Marleny zamieniło się w koszmar w 2007 r. Halluks dawał się we znaki do tego stopnia, że dziewczyna nie mogła chodzić. Każde wyjście do szkoły było okupione bólem. Marlena zdecydowała, że nie będzie cierpieć i poszła do lekarza. Zabieg korekty krzywego palucha zakończył się.. amputacją stopy.

- Usłyszałam, że będzie to prosty zabieg, a dzisiaj nie mam stopy - na samą myśl o wydarzeniach sprzed lat w oczach Marleny pojawiają się łzy.

Zabieg, który wykonano w wieluńskim szpitalu przebiegł bez komplikacji. Na zoperowaną nogę założono dziewczynie gips. Dwa dni później Marlena zaczęła odczuwać silny ucisk i pieczenie. Nie mogła wytrzymać z bólu, ale lekarze odpowiadali, że to normalne. Kiedy po kilku dobach zdjęto gips okazało się, że nogę zaatakowała martwica. Dziewczynę przewieziono do szpitala w Łodzi, gdzie Marlenie amputowano stopę. Biegli z Akademii Medycznej we Wrocławiu uznali, że w wieluńskim szpitalu doszło do zaniedbań w opiece nad pacjentką. Lekarze usłyszeli zarzuty.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Archeologiczna Wiosna Biskupin (Żnin)

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielun.naszemiasto.pl Nasze Miasto