Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Święty, którego ludzie w Gaszynie uratowali. Niezwykła historia

Magdalena Kopańska
W murowanej kapliczce przy remizie Ochotniczej Straży Pożarnej w Gaszynie od wielu lat stoi pewien święty. Wbrew skojarzeniom nie jest to jednak święty Florian, ale Jan Nepomucen, który cudem ocalał z wojennej zawieruchy.

Jan Nepomucen to czeski święty z XIV wieku, który popadł w niełaskę u króla, gdyż nie chciał zdradzić mu, z czego spowiadała się królowa. Za karę został uwięziony a następnie zrzucony z mostu Karola w Pradze do rzeki Wełtawy. Postać ta jest czczona przede wszystkim w Czechach i na Śląsku, ale na ziemi wieluńskiej Jan Nepomucen jest również bardzo popularny. Według tradycji ludowej chronił pola i zasiewy przed powodzią i suszą. Dziś figurę świętego można spotkać w pobliżu rzek i na mostach.

Wiadomo, że kapliczka św. Jana Nepomucena stała w Gaszynie już przed wojną.

- Trudno ustalić, kiedy wybudowano przedwojenną kapliczkę. Stała wówczas przy stawie w pobliżu starej drewnianej strażnicy i była wymurowana z kamienia. Tę nową postawiono w 1945 roku. Po wojnie w Gaszynie zawiązał się komitet społeczny, który postawił sobie za cel odbudowę zniszczonych krzyży i kapliczek. Zorganizowano nawet zbiórkę pieniężną na ten cel - informuje Tomasz Spychała, etnograf z Muzeum Ziemi Wieluńskiej.

Nie byłoby sensu odbudowywania kapliczki, gdyby nie ocalała figura św. Jana Nepomucena. Z tym wiąże się bardzo ciekawa historia. Otóż do Gaszyna w czasie wojny sprowadzono osadników niemieckich. Ci z pogardą odnosili się zarówno do mieszkańców, jak i wszystkiego co polskie, w tym do wszelkich przejawów wiary. Pewnego wieczoru młodzież niemiecka dla rozrywki wyciągnęła figurę świętego z kapliczki i zaczęła z niego drwić. Koniec końców Jan Nepomucen wylądował najpierw na dachu jednego z gospodarstw, a następnie został wrzucony do stawu przy remizie.

Mieszkańcy, którzy byli świadkami tego wydarzenia z obawy o własne życie nie zareagowali od razu. Jednak pod osłoną nocy mieszkający tuż obok Antoni Choczaj wyciągnął świętego ze stawu.
- Jak go wrzucali do wody to tak się śmiali, przezywali tego świętego, że aż przykro było słuchać. A jak tylko poszli to mój tatuś wyciągnął Jana Nepomucena ze stawu i na plecach przyniósł do domu. Pełno wody się z niego lało na podłogę, więc mamusia kilka razy go wycierała i okryła starą poszwą. I cały czas ten Jan stał u nas w pokoju aż do 1941 roku, kiedy nas wysiedlili - wspomina 85-letnia mieszkanka Gaszyna Stanisława Panek, córka Antoniego Choczaja.

Dom Choczajów, stojący przy głównej drodze w Gaszynie nieopodal remizy, mieli zająć Niemcy. Do gospodarza przyszedł więc komisarz niemiecki i sołtys i kazali dom opuścić. Zaciekawieni stojącym zawiniątkiem spytali, co to jest.

- Mama odpowiedziała, że to święty Jan i on jedzie z nami. Załadowaliśmy go na wóz, jednak sąsiad Stefan Sitny dowiedział się, że nas wysiedlili i przyszedł z propozycją, by świętego schować u niego w stodole. Rodzice się zgodzili i święty dotrwał tam aż do końca wojny - dodaje Stanisława Panek.

Tuż po wojnie mieszkańcy Gaszyna postanowili odbudować kapliczkę. Zniszczeniu uległy też przydrożne krzyże, więc zapadła decyzja, że trzeba się nimi zająć kompleksowo. Specjalny komitet, na czele którego stanął kościelny, za punkt honoru postawił sobie odbudowanie świętych miejsc. A że brakowało pieniędzy urządzono zabawę taneczną i loterię fantową.

Koło remizy na powrót stanęła więc kapliczka dla św. Jana Nepomucena. Tym razem jednak postawiono ją z cegły i otynkowano. Dach pokryto dachówką a świętego postawiono na podwyższeniu. Kapliczka ma też boczne okna i szklane drzwi przez co figura jest chroniona od deszczu i wiatru. Sama rzeźba też wymagała naprawy, świętemu trzeba było przyprawić nowe ręce, które stracił po niemieckich "torturach".

Kiedy kapliczka była już gotowa w 1945 roku podczas odpustu, który przypada w Gaszynie we wrześniu, poświęcono odnowione kapliczki i krzyże dziękując Bogu za koniec wojny.

od 12 lat
Wideo

echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielun.naszemiasto.pl Nasze Miasto