Kilka godzin czekania na występ juniora Włókniarza Częstochowa. Tak skończył się hucznie anonsowany pokaz żużlowy na stadionie w Pajęcznie. Burmistrz Dariusz Tokarski tłumaczy, że częstochowski klub nie wywiązał się z umowy i zapowiada, że wpadka zostanie wynagrodzona.
- Pokaz w wykonaniu młodego zawodnika Włókniarza był bardzo efektowny i dostarczył widzom sporo emocji. Szkoda, że całe wydarzenie nie przebiegło tak, jak było zaplanowane w zawartej z CKM Włókniarz umowie. Muszę w tym miejscu stwierdzić, że wina za całe zamieszanie leży po stronie naszych gości - wyjaśnia burmistrz. - Otrzymaliśmy zapewnienie ze strony klubu o tym, że w ramach "rehabilitacji" klub planuje niespodziankę dla pajęczańskich fanów żużla.
Pokaz żużlowy miał się odbyć przed meczem Zawiszy, więc kiedy spiker poinformował, że odbędzie się po spotkaniu, wielu kibiców opuściło stadion. Wprawdzie w Pajęcznie pojawili się Sławomir Drabik (wicemistrz Polski i legenda Włókniarza) oraz Szwed Daniel Nermark (jeden z najlepiej punktujących zawodników klubu), ale ani oni, ani stojąca na bieżnia maszyna nie byli przygotowani do pokazu.
W tym samym czasie do Pajęczna spieszył już junior Hubert Łęgowiak. Obiecujący zawodnik został wysłany "awaryjnie" przez prezesa Włókniarza, u którego telefonicznie interweniował burmistrz Tokarski.
Więcej na ten temat czytaj w jutrzejszym wydaniu "Dziennika Łódzkiego".
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?