Matura 1968. Zjazd Absolwentów Liceum Ogólnokształcącego w Wieluniu w 55 rocznicę

Po raz kolejny, tym razem w 55 rocznicę matury absolwenci Liceum Ogólnokształcącego w Wieluniu zorganizowali wspólne spotkanie. Był to doskonały czas na wspomnienia ze szkolnych czasów, a także rozmów o życiu codziennym. Na spotkaniu odliczyło się ponad 40 osób.

Nadałem zjazdowi nazwę „Pogodny Rejs”. I taki był, bo piękna pogoda, my także piękni, a po pięciu latach odosobnienia okresu pandemii, spragnieni kontaktów, co widać po wcale niemałej frekwencji. Sprawiłem więc sobie strój marynarski i koło sterowe i przy zaangażowaniu Renaty Matalerz-Czapnik, Grzegorza Sutarzewicza, Danuty Kędzi-Krawczyk i Haliny Rabikowskiej-Nowak udało się zachęcić 42 zjazdowiczów do spotkania- mówi Tadeusz Graczyk, maturzysta z 1968 rocznika.

Spotkanie tradycyjnie rozpoczęło się na dziedzińcu szkolnym Liceum Ogólnokształcącego przy ul. Śląskiej. Były rozmowy, wspomnienia i wspólne pamiątkowe zdjęcia. Później maturzyści 1986 wybrali się na spacer na cmentarz, gdzie odwiedzili groby swoich profesorów, a także koleżanek i kolegów ze szkolnej ławy.

I tu smutna refleksja: ubywa tej naszej Kompanii, a ostatnie lata były szczególnie dramatyczne. Ci, których nie ma już pośród nas z pewnością przypatrywali się nam ze swoich niebiańskich obłoków- dodaje Tadeusz Graczyk.

O godz. 12 odprawiona została uroczysta msza w. w Klasztorze Sióstr Bernardynek, koncelebrowana przez ks. Andrzeja Kornackiego, kolegi maturzysty z 1968 roku. I wreszcie biesiada zjazdowa w Malinowym Dworze

„Pogodny Rejs” udał się nam nadzwyczajnie. Przybyliśmy liczną gromadą. Spędziliśmy cały dzień razem. I oto chodziło. O zaspokojenie potrzeby wspólnego pobywania i przypomnienia, czy się jeszcze pamiętamy. Pozostaje niedosyt rozmów, opowieści, wspomnień, zwierzeń, bo każdy z nas przecież to historia nieopowiedziana. Piękne jest sięganie do korzeni, do źródeł, więc z rozstaliśmy się przekonaniem o konieczności zorganizowania już wkrótce następnego Zjazdu, póki jesteśmy młodzi, sprawni i piękni- podsumowuje Tadeusz Graczyk.