Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Lidia W. była terroryzowana?

Daniel Sibiak
Daniel Sibiak
Wielunianka skazana na 4,5 roku więzienia za malwersacje finansowe w PKS wyznaje w telewizji, że była terroryzowana przez swojego męża. Twierdzi, że zmusił ją do oszustwa

Sprawą malwersacji finansowych w PKS Wieluń, mieszkańcy emocjonowali się przez wiele miesięcy. Śledztwo toczyło się za zamkniętymi drzwiami prokuratury i wiadomo było tylko, że z konta firmy ubyło prawie 2 miliony złotych. Gdy do sądu trafił akt oskarżenia przeciwko Lidii W. i jej byłemu już mężowi Wojciechowi W., w mieście zawrzało.

Okazało się, że Wojciech W., jako specjalista od rachunkowości w PKS, zorientował się, że luki w systemie bankowym umożliwiają dokonywanie przelewów bez weryfikacji. W praktyce to Lidia W. przelewała pieniądze. Nie było to dla niej trudne, bo przez cały czas była pracownikiem księgowości.
Po trwającym 1,5 roku śledztwie i długim procesie sąd skazał Wojciecha W. na 6 lat więzienia, a Lidię W. na 4,5. Kobieta otrzymała mniejszą karę, bo przyznała się do winy i dokładnie opisała mechanizm przestępstwa. Wojciech W. cały czas twierdził zaś, że jest niewinny, a za wszystko odpowiada jego była żona. Jak było w rzeczywistości? Lidia W. w ostatnim czasie stała się bohaterką telewizyjnych reportaży o matkach, które przebywają w zamkniętych zakładach wraz ze swoimi dziećmi.

- Z Wojciechem W. byłam szczęśliwa, dopóki nie wzięliśmy ślubu. Miesiąc później zaczął się terror w pracy, bo byłam mu podległa stanowiskiem, i wdomu, do tego stopnia, że dzieci miały wyliczane cukierki. Pamiętam, jak powiedział do mnie, że musimy stanąć na nogi. - "Puszczaj mi podwójne wynagrodzenia" - zażądał. Odpowiedziałam, że się boję, bo nie potrafię kłamać i na pewno się w tym pogubię, ale mąż rozpisał mi na kartce, jak mam to robić. Robiłam to, co mi kazał przez pół roku - wyznaje przed kamerami.

Lidia W. ze łzami w oczach przekonuje telewidzów, że cały czas mówiła mężowi o swoich obawach związanych z oszustwem, myśląc, że wycofa się z tego procederu.

- Gdy powiedziałam mężowi wprost, że nie nadaję się do tego oszustwa, odpowiedział mi, że psuję mu cały mechanizm. Zagroził, że jeżeli cokolwiek powiem i tak wszystko zostanie obrócone przeciwko mnie i to ja, a nie on pójdę siedzieć do więzienia - wspomina Lidia W. - W trakcie procesu okazało się, że ten człowiek przez 5 lat wystawiał lewe faktury na paliwa.

Kobieta milczała ze strachu, bo Wojciech W. z głównego księgowego awansował na wiceprezesa firmy ds. ekonomicznych. Miał więc wpływ na dobór kadry. Lidia była już bliska nerwowego załamania, ale poznała wtedy mężczyznę, który pomógł jej stanąć na nogi. To właśnie dzięki niemu zdecydowała się złożyć wypowiedzenia z pracy z dnia na dzień.

W tym samym czasie w PKS-ie doszło jednak do poważnej awarii sieci komputerowej. Praca stanęła na kilka dni. W pewnym momencie na komputerze zaczęły wyskakiwać zmieniające się cyfry, a przy wszystkich pojawiało się nazwisko Lidii W.

- Wtedy moja firma zgłosiła doniesienie do prokuratury, że dokonywałam zmian w systemie komputerowym. Nikogo nie interesowało, że nie miałam do tego dostępu i że nie mieszkam już z Wojciechem W., z którym byłam w seperacji - mówi Lidia W.

Przebywa w więzieniu już 1,5 roku. W trakcie procesu urodziła córeczkę. Obecnie wychowuje ją w zamkniętym zakładzie. Wcześniej wychowywał ją jednak ojciec.

– Doszliśmy jednak do wniosku, że na początku dla tego małego dziecka matka jest całym światem i tak naprawdę od niej zależy, jaki ten świat jej stworzy, czy da poczucie bezpieczeństwa i miłości, czy odizoluje od złego otoczenia, przecież nawet na zewnątrz ten świat nie jest idealny - mówi Lidia W.

Nie ukrywa, że gdyby nie wsparcie męża i rodziny byłoby jej bardzo ciężko. Do dziś nie może wybaczyć sobie jednak, że zraniła swoją dorosłą córkę i syna, który wyjechał do Holandii.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielun.naszemiasto.pl Nasze Miasto