II tura prawyborów: minimalnie zwycięża Janusz Antczak

Mieczysław Majcher depcze mu po piętach z wynikiem 49 proc. Tak więc sympatie wyborców wobec obu kandydatów rozkładają się niemal po równo i trudno odgadnąć, jak będzie w godzinie prawdy. Przy urnach może się liczyć dosłownie każdy krzyżyk postawiony przy nazwisku pretendentów do ratuszowego gabinetu.

O odpowiedź, na kogo oddadzą swój głos, zapytaliśmy tych samych mieszkańców, którzy wzięli udział w pierwszej turze naszych prawyborów. Podobnie jak dwa tygodnie temu, chętniej głosowali ludzie starsi, młodzi tłumaczyli się brakiem czasu i niechęcią do polityki.

Niektórzy z mieszkańców bloków na osiedlu Wyszyńskiego podjęli decyzję pod wpływem wtorkowej debaty w Wieluńskim Domu Kultury, w której obydwaj kandydaci zmierzyli się na słowa. Co o pojedynku sądzą wielunianie?

- Taka debata jest na pewno bardzo potrzebna. Mieszkańcy na żywo mogą posłuchać, co mają do powiedzenia kandydaci, a przede wszystkim dowiedzieć się, co zamierzają zrobić dla gminy - uważa Zofia Muszyńska z bloku nr 5 na os. Wyszyńskiego. - Szkoda tylko, że nie doszło do bezpośredniej dyskusji, ale widać taka była wcześniej zaplanowana formuła spotkania.

Wyniki pierwszej tury naszych prawyborów okazały się trafne. Mieszkancy typowali, że do drugiej rundy przejdą właśnie Mieczysław Majcher i Janusz Antczak.

- Uważam, że pan Antczak ma pomysł na wypromowanie miasta, bo udało mu się już stworzyć Szlak Bursztynowy i ściągnąć sporo pieniędzy na drogi, również w naszej gminie - mówi jeden z mieszkańców os. Wyszyńskiego. - Zagłosujemy na niego całą rodziną, ja żona oraz nasza 90-letnia mama.

Inni woleliby, aby w ratuszu gospodarz się nie zmienił.

- Nowy burmistrz musiałby się od nowa wszystkiego uczyć, a pan Majcher ma już doświadczenie - uważa pani Krystyna z II piętra. Inni podkreślali, że Majcher jest kulturalny i "na poziomie".

- Przekonał mnie Majcher, przede wszystkim, gdy mówił, że jest stąd i jest jednym z nas. Widać, że to taki lokalny patriota. To mi się podoba - mówi mieszkaniec bloku nr 1, który też pofatygował się do WDK, by posłuchać debaty. - Antczakowi, choć ładnie mówi, jakoś do końca nie wierzę.

Niestety, byli i tacy, którzy wprost mówili, że na wybory nie pójdą, bo na swojego kandydata oddali już głos w I turze. Wiele osób było rozgoryczonych wynikiem i zniechęconych. Dawali temu wyraz w rozmowach.

- Jak dla mnie, to mógłby rządzić nawet Piłsudski na Kasztance. Widziałam w życiu niejedno. Przeżyłam Stalina i Bieruta i nie wierzę w żadne zmiany. To mnie już nie dotyczy.

W pierwszej turze wyborów, między obecnym burmistrzem a obecnym wicestarostą wieluńskim obowiązywał niepisany pakt o nieagresji. Panowie unikali wzajemnych ataków i przed drugą turą również ich poczynania stały na wysokim poziomie merytorycznym. Obaj dali się już wcześniej poznać wielunianom, jako osoby nie zniżające się do ciosów zadawanych poniżej pasa i słownych pyskuwek bez pokrycia w faktach.

Mieczysław Majcher, w razie porażki, jako były nauczyciel może pójść na emeryturę i poświęcić pracy radnego Wielunia. Janusz Antczak dostał się do rady powiatu, gdzie koalicję tworzy jego Wspólnota, więc w razie przegranej też nie musi martwić się o polityczny i fizyczny byt. W poczynaniach kandydatów nie ma więc tak wielkiej determinacji do zwycięstwa, jak to ma miejsce w przypadku Sieradza czy Zduńskiej Woli. Obojętnie, jak potoczą się losy niedzielnych wyborów, w Urzędzie Miejskim nie należy się też chyba spodziewać rewolucyjnych zmian. Obaj panowie mają spore doświadczenie w zarządzatniu urzędami i dobrą znajomość wieluńskich realiów. Jednym słowem mieszkańcy mają tym razem twardy orzech do zgryzienia.