Film pokazuje cierpienie rodziców, którzy do tej pory nie są pewni, co stało się z ich córką. Choć sąsiad rodziny Robert B. przyznał się do zabójstwa, wielokrotnie zmieniał zeznania. Sąd orzekł, że nieumyślnie zabił Olę, a później zbeszcześcił zwłoki dziewczynki spalając je w parniku. Odsiedział 7 lat.
Twórcy filmu długo zastanawiali się nad pokazaniem go w Wieruszowie. Zdecydowali się po prośbach mieszkańców i zgodzie rodziców dziecka. Na widowni był też Waldemar Bielewski, ojciec Oli.
- Ten film to dreszczowiec. Trudno mi o nim mówić. Najgorsze jest jednak to, że dziś nie mam gdzie zapalić znicza. Przecież nie zrobię tego w stodole zabójcy, gdzie zaginął ślad po Oli - mówi Bielewski.
Waldemar Bielewski opowiedział widowni nie tylko o swoim żalu, ale o ciężkim losie swojej rodziny.
– Przez prawie rok, to ja byłem podejrzewany o wywiezienie córki za granicę, tylko dlatego, że wykonywałem zawód międzynarodowego kierowcy. To spowodowało, że straciłem pracę, a przez złą opinię nikt nie chciał mnie zatrudnić. To doprowadziło do wpędzenia mnie w tarapaty finansowe. Nie miałem pieniędzy na zapłacenie alimentów na syna, więc decyzją administracyjną odebrano mi prawo jazdy. Jestem kierowcą od 1982 roku. Nic innego nie potrafię robić. Dlaczego pomimo dramatu, jaki przeszliśmy dalej się nas krzywdzi? – pyta Bielewski.
Widzami wstrząsnęła wypowiedź Roberta B. Zapytany o to, jak będzie żył po wyjściu z wiezienia, odpowiedział: Normalnie. Tak jak bym po przesłuchaniu starej kasety, wyrzucił ją do kosza.
Widzom nie spodobało się zachowanie nie tylko zabójcy, ale i jego rodziny. Ich zdaniem ich uśmiechy i gesty wskazywały na to, że wiedzą co się wtedy wydarzyło.
– Dziwi nas tylko to, że żadne z nich nie pękło. To smutne, że nie znaleźli w sobie wrażliwości – mówili widzowie.
Rafał Przybył, stwierdził, że nie ma wątpliwości, że Robert B., zabił Olę. Stara się jednak nie oceniać jego rodziców.
– Uważam, że ojciec Roberta B. wiedział, że to on zabił Olę. Moim zdaniem, nie przez przypadek przed śmiercią rodziną wywiozła ojca Roberta do Niemiec. Obawiała się, że na łożu śmierci mógłby ujawnić tajemnicę lekarzowi bądź księdzu – mówił Rafał Przybył.
Autorzy filmu podkreślają jednak, że film jest tylko rzetelną próbą dokumentacji zdarzeń. Nie komentuje, nie wskazuje i niczego nie narzuca. Widzowie sami mają wyciągnąć z niego wnioski.
Mieszkańcy powiatu wieruszowskiego wyszli jednak przerażeni z kina. boją się, że podobna tragedia może się powtórzyć. Ludzie uznali, że rodzinie Bielewskich potrzebna jest pomoc psychologiczna. Zaproponowali twórcom filmu, aby wspólnie z rodziną na znak solidarności zapalili znicze na ulicach Biadaszek.
Dokument był prezentowany w Toronto na Hot Docs, największym festiwalu filmów dokumentalnych w Ameryce Południowej. 17 listopada zostanie pokazany w Lublincu. Niebawem będzie go można zobaczyć także w Warszawie, Częstochowie, Płocku i Szczecinie.
– Wzruszyła mnie zmieniającą się przez te lata twarz matki, która pokazuje, że oprócz straty dziecka jest jeszcze coś strasznego. To niepewność, niedokończona żałoba, brak grobu dziecka, a przede wszystkim wyjaśnienia, co tak naprawdę stało się z Olą, bo nigdy nie znaleziono jej ciała – mówi jedna z pań, która obejrzała już film.
Bohaterka Senatorium Miłości tańczy 3
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?