Wieruszowski magistrat wezwał dendrologów, którzy wykonali szereg czynności, mających na celu ustalenie przyczyny tego stanu rzeczy. W pierwszej kolejności zwrócono uwagę na ewentualny problem z nawodnieniem terenu. Okazało się jednak, że ziemia posiada właściwą wartość wilgotności.
- Specjaliści wykonali także odwiert w pniu, dzięki czemu wiadomo, że jest on pusty w środku, co jednakowoż nie powinno mieć wpływu na postępujący proces wysychania drzewa – mówi Rafał Przybył, burmistrz miasta. – Staramy się ratować to drzewo. Z drugiej strony liczymy się z faktem, że może ono stanowić zagrożenia dla mieszkańców. Póki co, nie wiemy na ile deprecjacja, czyli naturalny proces gnicia pnia je osłabiła. Gdyby udało się przywrócić lipie pełne ulistnienie, nadwyrężone konary mogą nie poradzić sobie z takim obciążeniem. Pamiętajmy, że mówimy o centralnym skwerze miasta, gdzie każdego dnia spacerują dziesiątki osób, a w zasięgu jego konarów parkuje się samochody.
Sprawa ma także wątek… kryminalny. Otóż do wieruszowskiej policji wpłynęło zawiadomienie o tym, że ktoś mógł „pomóc” lipie w dokonaniu żywota. – Podjęliśmy postępowanie sprawdzające z urzędu, zmierzające do ustalenia czy działanie kogokolwiek mogło mieć wpływ na wysychanie tego pomnika przyrody, czy jest to proces naturalny. Obecnie zbieramy wszelkie dane potwierdzające lub wykluczające zaistnienie przestępstwa w myśl artykułu 187 Kodeksu Karnego, który mówi, że kto niszczy, poważnie uszkadza lub istotnie zmniejsza wartość przyrodniczą prawnie chronionego terenu lub obiektu, powodując istotną szkodę, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat dwóch – wyjaśnia Damian Pawlak, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Wieruszowie.
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?