Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Prokuratura przygląda się wycince drzew na terenie dawnej cukrowni. Ujawniamy decyzję burmistrza i opinię konserwatora zabytków

Zbigniew Rybczyński
Zbigniew Rybczyński
Kompleks dawnej cukrowni - czerwonym kolorem zaznaczony orientacyjnie obszar, na którym zezwolono na wycinkę 70 drzew (zdjęcie z 2018 r.)
Kompleks dawnej cukrowni - czerwonym kolorem zaznaczony orientacyjnie obszar, na którym zezwolono na wycinkę 70 drzew (zdjęcie z 2018 r.) archiwum
Wieluńska prokuratura wszczęła czynności sprawdzające w sprawie wycinki drzew na terenie dawnej cukrowni. Wojewoda łódzki nie widzi podstaw do podjęcia działań w tej sprawie. Decyzję władz miasta negatywnie ocenia konserwator zabytków, który pozytywnie zaopiniował wycięcie jedynie 10 drzew. Burmistrz zezwolił na usunięcie 70, zgodnie z wnioskiem inwestora. W GALERII ZDJĘĆ publikujemy decyzję władz Wielunia oraz opinię konserwatora zabytków

Karczowanie części starego parku na terenie zabytkowej dawnej cukrowni w Wieluniu rozpoczęło się w połowie stycznia. Zanim jeszcze na działkę weszła ekipa z piłami, zawiadomienie do prokuratury złożył Mateusz Oracz z łódzkiej grupy Społeczni Opiekunowie Drzew. Dotyczy ono możliwości naruszeń prawa przy sporządzaniu miejscowego planu planu zagospodarowania przestrzennego dla byłej cukrowni i przy wydawaniu zezwolenia na wycinkę drzew. Poinformowano o tym m.in. władze miasta i wojewodę łódzkiego z wezwaniem do podjęcia „stosownych czynności”.

Biuro prasowe wojewody łódzkiego poinformowało nas, że jeśli chodzi o zezwolenie na wycinkę drzew, to „wojewoda nie jest organem uprawnionym do rozstrzygania w tym zakresie”. Z kolei łódzki konserwator zabytków wydał oświadczenie, że „analizuje stan faktyczny i prawny pod kątem możliwości skorzystania z przysługujących mu instrumentów prawnych, o których mowa w ustawie o ochronie zabytków”.

Wieluńska prokuratura potwierdza, że przygląda się sprawie: - Wskutek zawiadomienia prowadzone są czynności o charakterze sprawdzającym, mające na celu weryfikację okoliczności i argumentów podniesionych w treści przedmiotowego zawiadomienia o przestępstwie - powiedział prokurator Adrian Sikora cytowany przez Radio ZW.

Konserwator zabytków pozytywnie odniósł się jedynie do wycięcia 10 drzew ze względu na ich zły stan zdrowotny. Pozostałe 60 uznano za zdrowe, dlatego opinia w stosunku do nich była negatywna. Konserwator nadmienia, że choć jego opinia nie jest wiążąca dla organu wydającego decyzję, to jednak wskazuje kierunek działania zgodny z dyrektywami ochrony zabytków.

„Bardzo istotne jest zachowanie (o ile pozwala na to stan zdrowotny drzew) zabytkowej zieleni naszego województwa bez względu na to czy podlega ona ustawowym formom ochrony, czy jedynie wpisana jest do gminnej lub wojewódzkiej ewidencji zabytków. Tym samym Łódzki Wojewódzki Konserwator Zabytków nie popiera działań podjętych w na terenie cukrowni w Wieluniu” – czytamy.

Przy wydawaniu zezwolenia na wycinkę 70 drzew decydujące znaczenie dla urzędników miały zapisy planu miejscowego z 2017 r. W nim dla części parku przewidziano funkcję produkcyjno-usługową. Gmina sprzedała teren w 2019 r. już z przeznaczeniem pod działalność gospodarczą. Teraz firma chce się rozbudowywać, a drzewa w tym przeszkadzają.

Inwestor został zobowiązany do posadzenia co najmniej 200 drzew na działkach sąsiednich, które są we władaniu gminy. Za usunięcie drzew naliczono mu opłatę w wysokości 99 tys. zł, zgodnie z cennikiem określonym w ministerialnym rozporządzeniu.

ZOBACZ W GALERII ZDJĘĆ: ZEZWOLENIE NA WYCINKĘ DRZEW I OPINIA KONSERWATORA ZABYTKÓW

Podniesiony przez Mateusza Oracza zarzut dotyczący możliwych naruszeń prawa przy uchwalaniu planu miejscowego dotyczy jego niezgodności ze studium przestrzennym Wielunia. Po dziś dzień studium przewiduje dla całego zadrzewionego obszaru (czyli także części poddanej wycince) funkcję o symbolu ZP, czyli parki, skwery. Aktywista przekonuje, że plan miejscowy w tak znacznym zakresie niezgodny ze studium nie powinien wejść do obrotu prawnego.

- To oczywiste niedbalstwo planistyczne powinno było być wychwycone przy wydzielaniu działki do sprzedaży, wydawaniu decyzji o pozwoleniu na budowę, a najpóźniej przy wydawaniu decyzji zezwalającej na usunięcie drzew – podnosi Mateusz Oracz.

W Urzędzie Miejskim tłumaczą, że studium jest dokumentem wyznaczającym ogólne kierunki wykorzystania terenów, które są następnie „uszczegóławiane” przy określaniu konkretnych parametrów zagospodarowania działek. „W oparciu o zapisy studium, na etapie opracowywania miejscowego planu uściślono zasięg terenu P-U do granic istniejącej wówczas działki” – wyjaśnia UM.

Mateusz Oracz uważa stosowanie takich praktyk za przestarzałe, czy wręcz kuriozalne. Obecnie bowiem rysunki planistyczne są sporządzane w systemach komputerowych przy użyciu map cyfrowych, a nie jak dawniej odręcznie na wydrukach. W świetle jego wywodu poszerzanie strefy przemysłowej kosztem parku jawi się jako nadużycie ustawy o planowaniu przestrzennym.

Plan miejscowy dla byłej cukrowni radni przyjęli jednogłośnie. Służby wojewody jako organ nadzorczy nie dopatrzyły się naruszenia prawa przy jego sporządzaniu. Urzędnicy ratusza zaznaczają, że przeznaczenie przemysłowo-usługowe nie pozwala inwestorowi na całkowitą likwidację zieleni. Przed pełnym zabudowaniem chroni działkę zapisany w planie miejscowym obowiązek pozostawienia powierzchni biologicznie czynnej.

Nawet jeśli zgodnie z prawem, plan miejscowy powstał z jawnym pogwałceniem uwarunkowań terenowych. Naruszono integralność istniejącego od wielu lat parku, którego nikomu nie przyszło go głowy wycinać w czasach działalności cukrowni. Po odkupieniu kompleksu w 2015 r. władze miasta miały pełne władztwo nad kreowaniem zasad zagospodarowania i podziału działek. Zdaniem mieszkańców osiedla zrobiono to w sposób karygodny, bez konsultacji z nimi.

Ich nerwowość spowodowaną usuwaniem drzew spotęgował jeszcze burmistrz swoimi wypowiedziami. Na antenie Radia ZW Paweł Okrasa stwierdził m.in., że teren, na którym zezwolono wycinkę, to nie jest park, gdyż nie ma w nim np. wytyczonych alejek. Faktem jest, że teren był zaniedbany, ale to tylko dlatego, że władze gminy przez lata nie kiwnęły palcem, by to zmienić. Mieszkająca w dawnym domu administratora cukrowni Lidia Ostrowska wspomina, że dopóki zakład działał, park był zadbany. Zauważa też, że burmistrz wprowadził opinię publiczną w błąd twierdzeniem, że rosły tutaj tzw. samosiejki.

- Kiedy cukrownia oddała tzw. majątek nieprodukcyjny miastu, park popadł w ruinę. Były alejki, które z biegiem czasu zarosły. Drzewa, które są teraz usuwane, to nie tylko kilkuletnie samosiejki, ale drzewa kilkudziesięcioletnie – mówi Lidia Ostrowska.

W studium przestrzennym Wielunia zadrzewionemu obszarowi w byłej cukrowni przypisano funkcję o symbolu ZP, czyli parki, skwery. W części opisowej studium jest natomiast zapis o wymogu „intensywnej odnowy parku”. Również w rejestrze konserwatora zabytków teren jest opisany jako park.

Kompleks dawnej cukrowni - czerwonym kolorem zaznaczony orientacyjnie obszar, na którym zezwolono na wycinkę 70 drzew (zdjęcie z 2018 r.)

Prokuratura przygląda się wycince drzew na terenie dawnej cu...

od 16 latprzemoc
Wideo

CBŚP na Pomorzu zlikwidowało ogromną fabrykę „kryształu”

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielun.naszemiasto.pl Nasze Miasto