W miniony poniedziałek 9 sierpnia po ulicach Łodzi jeździła furgonetka oklejona drastycznymi zdjęciami i hasłami antyaborcyjnymi. Takie pojazdy pojawiające się w różnych miastach zawsze budzą kontrowersje.
W Łodzi grupa osób około godz. 18 zatrzymała pojazd i uniemożliwiła mu dalsza jazdę. Wśród aktywistów znalazł się pochodzący z gminy Działoszyn Mikołaj Obalski, który twierdzi, że było to obywatelskie zatrzymanie.
W poniedziałek na ulice Łodzi wyjechał płodobus, który swoją obecnością narusza podstawy obowiązującego prawa w Polsce, ponieważ publikowane niezgodnych, obrzydliwych oraz drastycznych materiałów jest według kodeksu wykroczeń zabronione - mówi Obalski.
Aktywista powołuje się na art. 141 kodeksu wykroczeń.
Art. 141. [Nieobyczajne ogłoszenie, napis, rysunek]
Kto w miejscu publicznym umieszcza nieprzyzwoite ogłoszenie, napis lub rysunek albo używa słów nieprzyzwoitych, podlega karze ograniczenia wolności, grzywny do 1500 złotych albo karze nagany.
Część osób zatrzymujących busa, wśród nich Mikołaj Obalski, położyła się pod kołami pojazdu. Na miejscu interweniowała policja, z która aktywiści negocjowali w sprawie zatrzymania kontrowersyjnego samochodu.
Do zatrzymania ostatecznie doszło, tyle, że nie samochodu a jednego z aktywistów. Jak relacjonuje Obalski, mężczyzna zasłaniał tęczową flagą "obrzydliwe" treści znajdujące się na busie. Policja wyjaśnia z kolei, że aktywista odmówił podania danych osobowych, dlatego też został przewieziony na komisariat w celu ustalenia tożsamości.
Zdaniem łódzkiej policji aktywiści tamowali ruch na drodze publicznej, co jest wykroczeniem z art. 90 kw. Funkcjonariusze wylegitymowali 28 osób, na dwie nałożono mandaty, jedną pouczono, a wobec kilkunastu skierowane mają zostać wnioski o ukaranie do sądu.
Mikołaj Obalski relacjonując wydarzenia z poniedziałku zarzuca policji brutalność.
Zamiast dokonać odpowiednich kroków wobec osób popełniających wykroczenie, policja poinformowała swoje zastępy i zaczęli nas bić, gazować oraz szarpać na jezdni - opisuje interwencję aktywista - Podczas interwencji próbowałem dowiedzieć się dane osoby zatrzymywanej oraz miejsce, gdzie zostaje przewieziona. Niestety, gdy próbowałem usłyszeć, zostałem odepchnięty siłą przez funkcjonariusza tak mocno, że przewróciłem się na plecy. Gdy się przewróciłem, po chwili z premedytacją na moją nogę z całej siły skoczył policjant uszkadzając mi kostkę.
Obalski dodaje, że w trakcie całej interwencji policjanci aż 13 razy spisywali jego dane.
Łódzka policja potwierdza, że wobec aktywistów, którzy zatrzymywali furgonetkę użyto siły.
Z powodu stawiania czynnego oporu i braku reakcji na wydawane zgodnie z prawem polecenia policjantów wobec 8 uczestników użyto siły fizycznej, względem jednej osoby użyto gazu łzawiącego. Pierwsza pomoc została udzielona przez funkcjonariuszy policji. Osoba ta odmówiła pomocy od medyków - informuje mł. insp. Joanna Kącka.
Mikołaj Obalski twierdzi, że policja " idzie ramie w ramie z fundamentalistami religijnymi" stojącymi za "torturami kobiet w Polsce".
Jest także organem represyjnym wobec obywateli i obywatelek, którzy walczą o wybór, wolność, tolerancje, akceptację. Z żalem muszę powiedzieć- jestem ofiarą reżimowego systemu - komentuje Obalski.
To nie pierwsza sytuacja, w której Mikołaj Obalski zarzuca policji brutalność i represjonowanie obywateli. Wcześniej podobne zarzuty wobec funkcjonariuszy formułował np. podczas odbywających się w Łodzi protestów w ramach strajku kobiet.
W naszej galerii znajdziecie zdjęcia z poniedziałkowej akcji na ulicach Łodzi.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?