Zaginięcie lekarki z Wielunia. Nikomu nie udowodniono zabicia Jadwigi A., nie znaleziono jej ciała. Archiwum X próbuje rozwikłać zagadkę
W poszukiwaniu zwłok lekarki przeczesywano kompleks leśny między Wieluniem a Działoszynem. W działania było zaangażowanych wielu policjantów, użyto także śmigłowca z kamerą termowizyjną, płetwonurkowie sprawdzali zbiorniki wodne. Apelowano do wszystkich pacjentów, którzy w dniach poprzedzających zniknięcie pani doktor, przewinęli się przez jej gabinet, aby zgłaszali się na komendę. Zarówno zeznania ich, jak też krewnych i sąsiadów, nie wniosły wiele do sprawy.
"Całe miasto jest zbulwersowane tym wydarzeniem. Ludzie nie wierzą, że tak zacny człowiek, jakim była doktor A. nagle przestaje się z nimi kontaktować, służyć im specjalistyczną pomocą i opieką (...) W tej chwili można tylko snuć przypuszczenia, w jaki sposób sprawcy weszli do domu, a następnie zamordowali panią doktor. W to, że nie żyje, nikt bowiem już nie wątpi. Teraz tylko trwają poszukiwania ciała" - pisała „Ziemia Wieluńska” trzy miesiące po tajemniczym zniknięciu lekarki.