Wieluński aktywista nie odpowie za brak maseczki ani wulgarne hasła. Echa strajku kobiet w Wieluniu
Mimo, że demonstracje w ramach strajku kobiet w Wieluniu należą już do przeszłości, to ich echa nie ustają. W trakcie protestów policja wylegitymowała niektóre osoby w nich uczestniczące. Wszczęto też postępowania w sprawach o wykroczenia. Jedną z osób wylegitymowanych podczas strajku był wieluński aktywista Piotr W. Mężczyzna został wylegitymowany przez funkcjonariusza policji, a później otrzymał wezwanie na komendę.
- Strajk Kobiet w Wieluniu. Policja prowadzi postępowanie wobec 23 osób. Za co?
- Strajk kobiet w Wieluniu. Tłumy ludzi przemaszerowały ulicami miasta ZDJĘCIA
- Strajk kobiet w Wieluniu. Dziesiątki samochodów blokowały ulice ZDJĘCIA, FILMY
- Demonstracje w Wieluniu: spory o wulgaryzmy i słowne ataki na posła ZDJĘCIA
Piotrowi W. zarzucano popełnienie dwóch wykroczeń. Jedno miało polegać na używaniu słów nieprzyzwoitych w miejscu publicznym (hasło "w*********ć"), drugie na łamaniu przepisów rozporządzenia Rady Ministrów mówiących o obowiązku zakrywania ust i nosa. Nad sprawą pochylił się Sąd Rejonowy w Wieluniu i... nie znalazł podstaw do ukarania mieszkańca Wieluniu za żadne z wykroczeń, o które został obwiniony.
Sąd jasno wskazał, że w przypadku pierwszego z nich (nieprzyzwoite treści w przestrzeni publicznej) rozumienie pojęcia "nieprzyzwoitość" uzależnione jest od tego jakie w danym czasie, miejscu i społeczeństwie panują poglądy na to, co jest nieprzyzwoite. Sąd nie znalazł podstaw, by uznać, że zachowanie Piotra W. wypełnia znamiona zarzucanego mu czynu.
"W ocenie Sądu obwiniony działał w granicach swoich praw obywatelskich - które przysługują mu zarówno z mocy ustawy, jak i Konstytucji Rzeczypospolitej Polskiej - wyrażając negatywne uczucia w stosunku do obecnej władzy. Stopień wulgarności jego wypowiedzi nie odbiega przy tym od słownictwa używanego przez samych polityków, którzy nagminnie dopuszczają się wulgaryzacji języka polskiego poprzez swobodne i publiczne posługiwanie się określeniami powszechnie uznawanymi za obelżywe" - czytamy w uzasadnieniu postanowienia sądu o umorzeniu wszczętego postępowania przeciwko wieluńskiemu aktywiście.
Sąd podaje też przykłady używania przez polityków tego typu określeń takie, jak: "zdradzieckie mordy". Sąd zaznacza, że uznanie za akceptowalne używania takich określeń przez przedstawicieli władzy i jednocześnie nie uznanie ich za takie w przypadku osoby, która władzę krytykuję jest niedopuszczalne.
W przypadku drugiego z rzekomych wykroczeń wieluński sąd zaznaczył, że w czasie, kiedy Piotr W. miał je popełnić nie było stosownego upoważnienia ustawowego, aby nałożyć na osobę zdrową obowiązek zakrywania ust i nosa. Ustawa o zwalczaniu oraz zapobieganiu zakażeń i chorób zakaźnych, do których rozporządzenie Rady Ministrów jest aktem wykonawczym, pozwalała nałożyć taki obowiązek jedynie na osoby chore lub podejrzane o to, że mogą być chore. W przypadku Piotra W. nie było podstaw, by uznać go za taką osobę.
Sąd w obu przypadkach nie dopatrzył się więc winy mieszkańca Wielunia. Sam Piotr W. nie jest zaskoczony tym postanowieniem, cały czas bowiem był świadomy swoich praw. Aktywista podkreśla przy tym, że nie jest przeciwnikiem noszenia maseczek. Jak wyjaśnia, w trakcie strajku chwilowo odsłonił usta i nos, by zapalić papierosa.
Zawsze noszę maseczkę kiedy mam do czynienia z dużym zagęszczeniem ludzi, Rozsądnie podchodzę do tematu a nie na ślepo, gdyż pusta przestrzeń publiczna nie stanowi dla mnie zagrożenia więc wtedy tylko nie zasłaniam. Zresztą maseczka to też dobra forma przekazu zawsze na miej może pojawić się osiem gwiazd - komentuje Piotr W.
Piotr W. uczestniczył w wielu odsłonach strajku kobiet w Wieluniu i nie tylko. Wspierał go także poza miastem np. w Warszawie. Wcześniej brał też udział w akcji "wolne sądy".
Wtedy czułem że sądy powinny być niezawisłe i wszystko źle wróży. Teraz upolityczniony sąd pewnie inaczej podszedłby do sprawy wobec protestującej osoby - podsumowuje aktywista.
Wyrok w tej sprawie daje pogląd także na inną, która będzie rozpatrywana przed sądem. Za brak maseczki na sesji rady miejskiej ma odpowiedzieć także Burmistrz Wielunia Paweł Okrasa i część radnych.
Obrady rady miejskiej, podczas których samorządowcy nie stosowali się do nakazu zakrywania ust i nosa odbywały się pod rządami tych samych przepisów prawa, co w przypadku sprawy Piotra W. Jeżeli więc sądy będą konsekwentne trudno w tej sprawie spodziewać się ukarania burmistrza i radnych.
echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?