- Za stoisko płacimy teraz 3,5 razy więcej niż przed zmianami, a w ogóle nie mamy klientów. Wszystko dlatego, że ludzie nie zostali poinformowani o przeniesieniu warzywniaka w nowe miejsce i to spowodowało dezorientację. Jedni błąkają się w poszukiwaniu naszych stoisk, a inni odchodzą, bo myślą, że nikt nie przyjechał z warzywami. Wystarczyłoby zamontować tablicę informacyjną w miejscu, gdzie handlowaliśmy do tej pory - pomstują kupcy.
I
wyliczają, że nie mają pieniędzy na opłaty targowe, które wzrosły z 7 do 25 zł za stoisko.
- Na targu panuje totalny bałagan. Warzywniak nie został ustawiony w jednej alejce, dlatego teraz ludzie chodzą pogubieni. Pomysł reorganizacji został źle przygotowany - uważa część handlujących.
Kupcy chcą postawić administratorom targowiska i burmistrzowi trzy postulaty. Jeśli zostaną spełnione, nie będą protestować.
- Chcemy przede wszystkim, żeby warzywa były w jednym ciągu. Uważamy też, że powinien obowiązywać nas 2 lub 3 miesięczny okres przejściowy, w którym opłaty za stoiska pozostałyby na wcześniejszym poziomie, abyśmy mogli zdobyć klientów. Bardzo istotna jest dla nas także kwestia transportu. Ludzie narzekają, że nie opłaca im się kupować u nas worków z ziemniakami czy jabłkami, bo muszą je nosić na parking. Na wcześniejszych stanowiskach na chwilę parkowali przed naszymi stoiskami auta i przerzucali towar. Teraz choć woleliby mieć świeże warzywa i owoce od producentów, to jednak ze zwykłej wygody jeżdżą po nie do marketów. Tam nie muszą niczego dźwigać - mówią rozgoryczeni handlowcy.
Tymczasem w magistracie twierdzą, że handel w części warzywnej odbywa się zgodnie z wypracowanym w grudniu ubiegłego roku porozumieniem. Co o postulatach kupców myślą władze miasta? Czytaj dziś w Dzienniku Łódzkim
Uwaga na Instagram - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?