Przypomnijmy, że pracownik oczyszczalni został wciągnięty przez zgarniacz osadnika podczas rutynowego sprawdzania stanu zbiornika. Wstępne ustalenia wykazały, że był to nieszczęśliwy wypadek, ale ponieważ mężczyzna w ostatnim czasie leczył się na serce, pojawiły się domniemania, że mógł zasłabnąć i wpaść pod maszynę.
- Na dziś, jako wstępną przyczynę zgonu mężczyzny uznano obrażenia ciała doznane przez zmarłego podczas nieszczęśliwego wypadku przy pracy - wyjaśnia prokurator Grzegorz Skawiński z Prokuratury Rejonowej w Wieluniu.
Zbadaniem okoliczności wypadku zajęła się także Państwowa Inspekcja Pracy w Sieradzu.
Już dziś w sprawie pojawia się wiele niejasności i pytań. Zasadnicze dotyczy tego dlaczego na maszynie, która wciągnęła mieszkańca Wielunia nie odnaleziono śladów jego krwi? Poza tym ci, którzy pracują przy takich urządzeniach, nie mają wątpliwości, że maszyna nie jest tak niebezpieczna, by wciągnąć człowieka bez trudu. Znalezienie odpowiedzi natrudne pytania i rozwiązanie śledztwa w sprawie tragicznego wypadku może być jednak trudne. Nie ma świadków tego zdarzenia.
META nie da ci zarobić bez pracy - nowe oszustwo
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?