W sporze chodzi o nowe statuty osiedli, które ratusz przygotował na wniosek ich przewodniczących. Zdaniem Piotra Radowskiego zapisy są nieprecyzyjne i zostawiają mu dowolność w decydowaniu o tym, jak potraktować ewentualne wnioski szefów osiedli.
- Dla mnie jest oczywiste, że aby zgłosić wniosek w imieniu mieszkańców, trzeba mieć ich delegację. Wszelkie postulaty muszą wynikać z zebrania osiedla - przekonuje Radowski.
- To znaczy, że jak mam jakąś sprawę, to mam specjalnie zwoływać zebranie i potem przyjść na kolanach do przewodniczącego, by łaskawie pozwolił mi zabrać głos? Przecież to jest chore! - irytuje się Czesław Korpal, szef osiedla nr 3.
Radca prawny urzędu przekonuje, że przewodniczący osiedla działa w imieniu mieszkańców z samej swej definicji.
- Z tego przepisu nie wynika, że jest obowiązek robienia zebrania - mówi Maria Mroczek.
Uwagi dziwią też burmistrza Janusza Antczaka, który podkreśla, że chodzi jedynie o ujednolicenie przepisów z tymi, które obowiązują w statutach sołectw. Uchwalono je już w 2006 r. i do tej pory jakoś nikt nie miał z tym problemu.
Szef rady zwraca jednak uwagę, że nie zdarzało się dotąd, żeby sołtysi zabierali głos w sprawach nie związanych z ich miejscowością. A takie sytuacje miały miejsce w przypadku szefów osiedli.
Spór o statuty okazał się na tyle poważny, że na wniosek burmistrza odłożono sprawę do września.
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?