- Jak można przebudować kurnik pod kątem mieszkań socjalnych grzmiał na ostatniej sesji radny Paweł Okrasa. - Moim zdaniem ferma nadaje się jedynie do zrównania z ziemią.
Wtórował mu radny Mieczysław Majcher, którego zdaniem remont pochłonie większe koszty niż budowa bloku socjalnego od podstaw.
- Są tam tylko mury z pustaków. Nie ma wody ani kanalizacji, a na dachu jest eternit. Ze względów ekonomicznych to się nie nadaje na pomieszczenia socjalne. Poza tym gmina ma przecież wiele innych terenów - wskazywał radny Mieczysław Majcher.
Temat wyszedł przy okazji dyskusji radnych na temat konieczności zwiększenia lokali socjalnych w najbliższych czterech latach. Zdaniem Okrasy budowa bloków socjalnych w tym miejscu nie pasuje do założeń studium. Okrasa twierdzi, że na tej części działki obowiązuje bowiem zabudowa jednorodzinna i rezydencjonalna.
-Nielogiczne jest, że najpierw przygotowujemy taki właśnie teren, gdzie będą mogli ludzie budować domy jednorodzinne, a w tym samym obszarze chcemy budować budynek wielorodzinny, taki czworak. Gospodarka przestrzenna jest nie na rok ani dwa lata. Wybiegając kilka lat w przód – tam będzie przebiegać obwodnica. Staną się atrakcyjne tereny pod kątem zabudowy jednorodzinnej. Musimy być konsekwentni - uważa Okrasa.
I wskazuje, że próba stworzenia mieszczeń socjalnych przy ul. Granicznej to próba realizacji błędnego zakupu.
Burmistrz odbija piłeczkę przypominając, że budynek przy Granicznej otrzymał w spadku po byłej władzy i stara się ni po prostu rozsądnie gospodarować.
- Budynki socjalne to nie kurorty, a działka o której mowa nie ma nic wspólnego z rezydencjami, więc proszę nie straszyć gettem. To czy teren nadaje się na pomieszczenia ocenili budowlańcy - odpowiada burmistrz Janusz Antczak.
Większość radnych (15) głosowała jednak za powstaniem mieszkań socjalnych w budynku przy ul. Granicznej. Przeciw było 5. Oznacza to, że w przyszłym roku gmina Wieluń zamierza przeznaczyć na modernizację tego budynku milion złotych.
Przypomnijmy, że na kupno działki przy ul. Granicznej przeznaczono kilka lat temu z miejskiej kasy 260 tys. Później okazało się, że miejscy urzędnicy wydając decyzję o warunkach zabudowy nie zachowali ustawowej odległości 150 metrów od granicy schroniska do innych posesji. Trzeba było zapłacić za naprawienie błędu, polegające na podzieleniu posesji na dwie części. Ostatecznie psy i tak nie trafiły do Gaszyna. Wywieziono je do schroniska pod Sieradzem.
Wyniki II tury wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?