Za stołem konferencyjnym usiedli: mózg całego przedsięwzięcia Bogusław Wołoszański, dyrektor artystyczny Hirek Wrona, burmistrz Janusz Antczak, wicedyrektor Narodowego Centrum Kultury Edward Chudzik, dyrektor Wieluńskiego Domu Kultury Agnieszka Mikulska oraz aktorzy spektaklu "Bohater", który odbędzie się w piątek o godz. 22. Całość poprowadził dyrektor muzeum Janusz Książek.
– Nie wierzyłem, że się uda zrealizować to przedsięwzięcie w Wieluniu, bo nie poradziły sobie z tym miasta znacznie większe, jak choćby 100-tysięczny Piotrków Trybunalski, czy Tomaszów Lubelski. Przestraszyły się tego skomplikowanego pod każdym względem zadania – mówił Bogusław Wołoszański. – Rozumiem, że te wszystkie działania mogą być uciążliwe dla miasta, ale z drugiej strony rozpoczynamy tutaj coś zupełnie eksperymentalnego, coś, czego jeszcze nie było — teatr uliczny w wielkiej skali. Robimy to w miejscu, gdzie ta wojna pokazała swoje najbardziej okrutne oblicze.
Dyrektor Chudzik podkreślił, że jest to nowe wyzwanie dla Narodowego Centrum Kultury: – Mam nadzieję, że to wydarzenie zapoczątkuje modę na odgrywanie teatrów historii w polskich miastach. Jest to niezwykła forma edukacji, umożliwiająca uczestniczenie w konkretnych wydarzeniach historycznych. Takie doświadczenia długo zostają w pamięci.
Hirek Wrona chwalił wielunian na sprawną organizację i podkreślał znaczenie uczestnictwa ludzi młodych w całym projekcie: – Kiedy im się pokaże, że nasi przodkowie dokonywali także wielkich rzeczy, że nie tylko przegrywaliśmy, ale mieliśmy też wielkie zwycięstwa, nagle zaczynają się interesować naszą historią.
Łukasz Nowicki, który w spektaklu "Bohater" wcieli się rolę dra Zygmunta Patryna, dyrektora zbombardowanego szpitala, mówił, że propozycja odegrania tej roli była interesująca z kilka powodów: – Po pierwsze interesujący jest temat. Po drugie mam możliwość zagrania wspaniałego człowieka – jest co zagrać, mówiąc z aktorskiego punktu widzenia. Po trzecie wreszcie propozycję złożył mi Bogusław Wołoszański, którego bardzo cenię.
Głos zabrał również mieszkaniec Wielunia Stanisław Sęczkowski, który przeżył bombardowanie miasta. Miał wtedy 17 lat. Pan Stanisław opowiedział o swoich doświadczeniach z pierwszego dnia wojny, a także o późniejszych wydarzeniach. – Po bombardowaniu ludzie mieli już nawet nie przerażenie, a obłęd w oczach. Już słysząc warkot samolotu, wpadali w panikę - mówił.
Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?