Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wielkanoc. Cuda na jajkach rysowane [zdjęcia]

Wit L. Leśniewicz
FOT. z archiwum Ewy Iwaszkiewicz-Beridze
Zdobienie jajek techniką rytowniczą jest ich rodzinną tradycją. Pionierem był Aleksander Iwaszkiewicz. Pochodził z Wilna, po II wojnie światowej osiedlił się w Łodzi. Teraz jego pasję kontynuuje córka Ewa. Od kilku lat zdobieniem jajek przy pomocy rylca zajmuje się również jej syn Sandro.

Aleksander Iwaszkiewicz pochodził z Wilna, wojnę spędził na robotach w III Rzeszy. Do Łodzi przybył w roku 1945. Zaczął pracować u stolarza. Przypadkowo spotkał jednego ze swych dawnych nauczycieli z gimnazjum w Wilnie. Ten zdziwił się, że młodzieniec pracuje, a nie uczy się. Kazał mu iść do szkoły. W ten sposób Aleksander Iwaszkiewicz został uczniem drugiej klasy gimnazjum Państwowej Szkoły Techniczno-Przemysłowej w Łodzi. W 1949 roku zdał na politechnikę, na wydział mechaniczny. Choć studiował dziennie, cały czas pracował zarobkowo. Po studiach został głównym konstruktorem maszyn włókienniczych w jednej z łódzkich fabryk. W zawodzie pracował aż do emerytury.

Jednak nie samą pracą żył Aleksander Iwaszkiewicz. Wspominając czasy wileńskie, pamiętał o tradycji zdobienia jaj wielkanocnych. Jak mówił, drapało się je różnymi sposobami. Wkrótce rysowanie jajek stało się jego pasją, którą zaraził najbliższych.

- Jajka na Wielkanoc w mojej rodzinie robione były odkąd tylko pamiętam. Nigdy nie były nazywane pisankami, kraszankami, czy też inaczej. Mówiło się zwyczajnie: jajka na Wielkanoc. Rozdawane były najbliższym, rodzinie, przyjaciołom, kolegom i innym osobom, które ceniło się, szanowało. Robił je mój tata. Robił je zawsze, niezależnie od sił i stanu zdrowia. Nawet wtedy, gdy z powodu zaćmy bardzo słabo widział - opowiada Ewa Iwaszkiewicz-Beridze, córka pana Aleksandra.

Ewa Iwaszkiewicz-Beridze mieszka w Zduńskiej Woli. Jest urbanistką, pracuje w magistracie, w Łasku. Tak jak tata, niezależnie od pracy zawodowej, z pasją zajmuje się zdobieniem jaj wielkanocnych. Tworzone w rodzinie wzory na jajkach wyróżniają się oryginalnym zdobnictwem. Nieżyjący już pan Aleksander potrafił w mikroskali odtworzyć motywy architektoniczne.

- Jajka taty są nietypowe głównie z powodu wzorów. Większość z nich to kościoły, zamki, czy inne obiekty architektoniczne. Pierwszym wzorem, który pamiętam, była katedra na Wawelu. Następny był Zamek Królewski w Warszawie z Kolumną Zygmunta, później Łazienki. Potem tata zaczął szukać innych wzorów. I tak na jajkach zaczął rysować swoje ukochane Wilno. Najczęstszym motywem była katedra wileńska i herb Pogoni litewskiej. Rysował też kaplicę Matki Boskiej Ostrobramskiej i Górę Trzech Krzyży. Później pojawiły się wzory łódzkie, a z czasem też bazylika w Watykanie wraz z herbem papieskim, kościoły i inne obiekty polskiej architektury drewnianej. Powstawały również wzory okazjonalne. Na przykład, wąż eskulap dla znajomego lekarza, para młoda dla przyjaciół z okazji ślubu. Chyba jednym z ważniejszych był wykonany w roku 1990 rysunek orła w koronie z napisem Rzeczpospolita Polska, a z drugiej strony Zamek Królewski w Warszawie. Był to symbol wolnej Polski. Był też okres, kiedy tata rysował jajka dla salonu samochodowego Opla w Łodzi. Nieodłączne były również wzory kwiatowe, ptaki, bijące dzwony, napisy Alleluja lub Wesołych Świąt. Ja do wzorów dołączyłam motywy zaczerpnięte z orientalnych wycinanek, takie jak ptaki, motyle, ryby oraz znaki zodiaku. W późniejszym czasie dzięki mojemu mężowi pojawiły się cerkwie i inne symbole gruzińskie - zauważa pani Ewa.

Kolekcja około 20 pisanek Aleksandra Iwaszkiewicza znajduje się w zbiorach Muzeum Archeologicznego i Etnograficznego w Łodzi. Znacznie bogatsza znajduje się w posiadaniu pani Ewy, która ją rokrocznie przy pomocy syna, uzupełnia.

- Ja na początku tylko pomagałam tacie. Moją rolą było wybielanie już narysowanych odpowiednich fragmentów jajek. Później zaczęłam sama rysować. Ale zawsze, dopóki tato żył, to on był najważniejszy, on robił najwięcej. Tymi jajkami zafascynował się mój mąż. Pomagał tak jak ja wcześniej. To dzięki niemu zaczęłam zbierać i kolekcjonować najładniejsze, najciekawsze wzory. To dzięki niemu mam ich dzisiaj ponad dwieście. I co roku dochodzą nowe, autorstwa także mojego syna Sandro. Syn dopiero zaczyna i powoli wprawia rękę, ale idzie mu z każdym rokiem coraz lepiej. Tradycję podtrzymuję właśnie dzięki niemu. To on po śmierci taty przekonał mnie, aby dalej robić jajka. Ja niestety nie potrafię rysować tak pięknie architektury jak tata. Poprzestałam na motywach kwiatów, ptaków i wzorów. Architekturę próbuje rysować syn - zdradza pani Ewa.

Na czym polega rytownicza technika zdobienia jajek wielkanocnych?

Jak mówi Ewa Iwaszkiewicz-Beridze, najpierw się je długo gotuje na bardzo małym ogniu, potem barwi w farbach (najlepsze są farby do tkanin), a następnie specjalnym rysikiem zeskrobuje się farbę.

- Dlatego najważniejsze jest, aby jajka były białe, gładkie i miały twardą skorupkę, żeby nie pękały. Na samym końcu lakieruje się bezbarwnym lakierem. Zarówno dłutka jak i inne przyrządy ułatwiające rysowanie zrobił samodzielnie mój tata - mówi z dumą pani Ewa.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Co włożyć, a czego unikać w koszyku wielkanocnym?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na lask.naszemiasto.pl Nasze Miasto