Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Wieluń przed II wojną światową. W sierpniu 1939 r. było niespokojnie, ale bez paniki. Zobaczcie ZDJĘCIA miasta z okresu międzywojnia

Zbigniew Rybczyński
Zbigniew Rybczyński
Przed drugą wojną światową Wieluń był 15-tysięcznym miasteczkiem powiatowym, oddalonym zaledwie 20 km od granicy polsko-niemieckiej. Ostatnie dni sierpnia 1939 roku były niespokojne, jednak wśród wielunian nie widać było paniki. Nikt nie mógł przypuszczać, że już pierwszych godzinach wojny niemieckie lotnictwo urządzi miastu i jego mieszkańcom piekło na ziemi...

Źródła podają, że w sierpniu 1939 roku nie odnotowano w Wieluniu masowego wykupywania towarów w sklepach. Krótko przed wybuchem wojny przemaszerował przez miasto 36. pułk piechoty Legii Akademickiej, który skierował się ku granicy. W samym mieście jednostki wojskowe jednak nie stacjonowały. Po niemieckiej stronie, nieco ponad 20 kilometrów od Wielunia, do ataku szykowały się dywizje Wehrmachtu.

- Ludzie nie spodziewali się tu żadnych działań wojennych. Panowało wśród nas podniecenie i niepokój wywoływany wieściami o przygotowaniach Niemców do wojny, jednakże spokojni byliśmy o tyle, że nie zanosiło się tu na żadne walki, ponieważ nie było w mieście wojska - relacjonował po wojnie Stanisław Cierkosz, mieszkaniec ulicy Wojska Polskiego.

Na ogólną atmosferę wpływał fakt, że mieszkańcy wierzyli w siłę i patriotyzm polskiego wojska. Oczywiście nie bez znaczenia była także ufność w sojusze z Wielką Brytanią i Francją.

- W 1939 roku widziałem plakaty z marszałkiem Rydzem Śmigłym. Czytałem, że Hitlerowi nawet guzika nie oddamy. Że jesteśmy silni, zwarci i gotowi - wspominał w swojej książce "Wieluński wrzesień 1939" urodzony w Radominie koło Białej Narcyz Klatka, który w momencie agresji Niemiec na Polskę miał 14 lat.

ZOBACZ W GALERII ZDJĘĆ: WIELUŃ W OKRESIE MIĘDZYWOJENNYM

Wielunianie nie tylko pokładali nadzieje w rodzimej armii, ale nie szczędzili też grosza na jej dozbrajanie. W miesiącach poprzedzających wybuch wojny w centrum miasta organizowano defilady połączone z przekazywaniem broni zakupionej ze składek na Fundusz Obrony Narodowej. Dzięki wsparciu finansowemu tutejszego społeczeństwa na doposażenie mogły liczyć Wieluńskie Bataliony Obrony Narodowej. W jednej z takich uroczystości uczestniczył sam generał Juliusz Rómmel, dowódca Armii "Łódź".

W dniu Święta Wojska Polskiego, 15 sierpnia 1939 roku, defiladę w Wieluniu urządził 1 Pułk Kawalerii Korpusu Ochrony Pogranicza (żołnierze tej formacji - wraz z wieluńskimi batalionami - w pierwszych dniach września powstrzymywali niemiecką ofensywę na terenie dzisiejszego powiatu wieruszowskiego). Po uroczystym przemarszu, na stadionie sportowym odbyły się zawody konne, które zgromadziły liczną publiczność.

W Wieluniu podejmowano przygotowania na wypadek niemieckiego ataku. Prowadzone były szkolenia cywilów w zakresie biernej obrony przeciwlotniczej i przeciwgazowej. Przy ulicy Królewskiej, w lokalu LOPP, funkcjonował punkt kontrolny dozorowania obrony przeciwlotniczej. Od 20 sierpnia, po uprzednim przeszkoleniu, dyżury pełnił w nim Czesław Aulich.

- W czasie tych dyżurów stwierdziliśmy niejednokrotnie przeloty nieznanych samolotów na znacznej wysokości. Krążyły one nad rejonami koncentracji naszych oddziałów osłonowych zgrupowanych wzdłuż granicy polsko-niemieckiej i zapuszczały się do 30 km w głąb kraju. Alarmowały nas o tym podległe nam punkty obserwacyjne rozmieszczone w następujących miejscowościach: Krzepice, Rudniki, Jaworzno, Praszka, Przedmoście, Wójcin, Wieruszów - relacjonował Czesław Aulich. - Byliśmy tym zaniepokojeni, a jednocześnie bezsilni. Przekazywaliśmy meldunki do Łodzi, lecz tam przechodzono nad wypadkami przekraczania granicy do porządku dziennego.

Od czerwca w kraju obowiązywała ustawa o stanie wojennym. Przygotowywano punkty ratownictwa sanitarnego. W Wieluniu powstały cztery takie miejsca, m.in. w szpitalu pw. Wszystkich Świętych. W kilku budynkach urządzano, w większości prowizoryczne, schrony. W drugiej połowie sierpnia starosta wieluński zarządził ochronę mostów na Warcie w Działoszynie, Krzeczowie, Osjakowie i Rychłocicach, na rzece Prośnie w Podbolesławcu i Wieruszowie oraz na rzece Niesób w Wieruszowie. 23 sierpnia w instytucjach wojskowych i urzędach cywilnych zaczął obowiązywać stan czuwania, zarządzony przez generalnego inspektora sił zbrojnych. Na szczeblu powiatu oznaczało to wprowadzenie całodobowych dyżurów w starostwie, referacie wojskowym, urzędach gmin, komendzie uzupełnień, a przede wszystkim na posterunku dozorowania OPL.

Przez Wieluń uciekali do Rzeszy Niemcy z regionu łódzkiego. Głównym miejscem przerzutów przez granicę był dwór Meskich w Ożarowie. Tam też organizowano tzw. piątą kolumnę spośród Niemców powiatu wieluńskiego. Z kolei w głąb kraju ewakuowały się pod koniec sierpnia niektóre polskie rodziny (m.in. urzędnicze). Ogłoszona przez prezydenta RP powszechna mobilizacja nie pozostawiała złudzeń co do rosnącego zagrożenia niemiecką agresją. W licznych lasach i wsiach w powiecie wieluńskim pozycje obronne zajmowała piechota, a gdzieniegdzie także artyleria. Któż jednak mógł przypuszczać, że sam Wieluń, gdzie wojsko nie stacjonowało, już w pierwszych godzinach wojny zostanie obrócony w ruinę...

od 7 lat
Wideo

echodnia Policyjne testy - jak przebiegają

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielun.naszemiasto.pl Nasze Miasto