Rozgoryczeni piłkarze WKS-u na gorąco po meczu szukali przyczyn porażki. - Za wcześnie na analizy - studził ich zapędy Ryszard Okaj. Podobnych rad nowy szkoleniowiec udzielał piłkarzom w trakcie meczu. Wielunianie bowiem tak bardzo chcieli wywalczyć pierwsze punkty w trzeciej lidze, że często brakowało im cierpliwości w konstruowaniu akcji.
Wykorzystywali to rywale, (zbyt) łatwo rozbijając ataki gospodarzy. Na domiar złego w 19.minucie objęli prowadzenie. Wydawało się, że wicelider tabeli nie pozwoli beniaminkowi na zbyt wiele w tym meczu.
"Czarno-czerwoni" pozbierali się jednak, zaczęli grać dokładniej i zdołali wyrównać jeszcze przed przerwą. Po świetnym podaniu Damiana Dwornika sam na sam z bramkarzem znalazł się nowy nabytek WKS-u Paweł Baraniak i strzałem po ziemi pokonał bramkarza Legionovii.
Głośne "jeeeeest" ponownie rozległo się z trybun niecałe 10 minut po przerwie. Po wrzutce z autu Pawła Ciężkiego gola głową zdobył obrońca Mady Cisse. - Po tym golu pomyślałem sobie, że tego meczu na pewno już nie przegramy - mówił po końcowym gwizdku zdenerwowany Sebastian Banaś.
Po straconym golu goście włączyli piąty bieg i wyrównali już pięć minut później. Kolejne gole padły w 76 i 80 minucie. Mogło skończyć się jeszcze gorzej, ale Bartosz Gagatek popisał się świetną interwencją po strzale z bliskiej odległości.
Wielunianom trzeba oddać, że po stracie drugiego gola też mieli swoje szanse. Marcin Adamczyk z rzutu wolnego trafił w słupek, a po strzale Szymona Piotrowskiego zza pola karnego piłka minimalnie przeleciała nad poprzeczką.
MECZ Z PERSPEKTYWY PSA. Wizyta psów z Fundacji Labrador
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?