Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Te znane pary z Łódzkiego poznały się w telewizji i pokochały. Oto trzy niezwykłe historie miłosne

Daniel Sibiak
Daniel Sibiak
Trzy wyjątkowe pary, każda ma piękną historię miłości
Trzy wyjątkowe pary, każda ma piękną historię miłości AKPA/ TVP/ Archiwum prywatne
Dzisiaj Walentynki. Święto zakochanych to doskonała okazja, by pokazać znane pary z województwa łódzkiego, których drogi złączyły się w telewizji. Jednych strzała amora trafiła od razu, dla innych był to początek drogi prowadzącej do wyboru miłości życia, a dla kolejnych przyjaźń, która dopiero przy następnym spotkaniu przerodziła się w miłość.

Poznali się na planie serialu „Czas honoru”

Kiedy Agnieszka Więdłocha była na przedostatnim roku „filmówki”, wygrała casting na rolę w serialu „Czas honoru”. Na jego planie poznała młodego przystojniaka - Antoniego Pawlickiego. Chociaż wpadł jej w oko, wiedziała, że jest w związku, więc nie starała się zwracać na siebie jego uwagi. Spotykali się na planie przez cztery lata - a potem każde poszło w swoją stronę.

- Staram się mocno stąpać po ziemi, może dlatego, że uprawiam dość niestabilny zawód. Ale jako realistka wiem, że szczęściu należy pomóc, a czasem nawet postawić wszystko na jedną kartę. Wierzę też, że ludzie są sobie pisani i w końcu muszą na siebie trafić, więc trochę jestem romantyczką - mówi w „Party”.

I faktycznie: chociaż Agnieszka spotykała się najpierw z Maciejem Musiałem, a potem z Sebastianem Fabijańskim, ostatecznie ponownie trafiła na Antoniego Pawlickiego. Aktor zapukał do warszawskiego mieszkania aktorki z kwiatami w jej trzydzieste urodziny. Od tej pory para zaczęła się spotkać ze sobą coraz częściej.

W marcu 2016 roku aktor odebrał od jubilera pierścionek. Następnie zarezerwował taras w jednej z krakowskich restauracji pod Wawelem i tam padł na kolana, prosząc Agnieszkę o rękę. Aktorka zgodziła się i para pobrała się w tajemnicy przed mediami latem w Opactwie Benedyktynów w Lubiniu w Wielkopolsce.

- Myślę, żeby miłość naprawdę przetrwała i była silna, to musi przejść swoje. Muszą być katastrofy po drodze, żeby ci ludzie chcieli być ze sobą na dobre i na złe. Życie takie jest, że cały czas coś nas spotyka - coś złego i trzeba wiedzieć, jak sobie z tym radzić, a kiedy przeżyjemy razem dużo różnych katastrof, to wiemy, że to jest ta osoba, z którą chcemy być do końca życia - mówi w serwisie Dla Studenta.

Historia jak z filmu

Lipowy Dwór w Kraszkowicach pod Wieluniem uratowała para, która poznała się na planie telewizji śniadaniowej. Mateusz Walczak jest dziennikarzem, a Martyna Walczak, która jest florystką i właścicielką firmy eventowej. W czasie rozmowy przed wejściem do studia okazało się, że oboje mają wieluńskie korzenie. Ich dziadkowie mieszkali w tych samych miejscowościach i znali się bardzo dobrze.

Para w sobotę 3 września stanęli na ślubnym kobiercu. Sakramentalne „tak” powiedzieli sobie w parafii pod wezwaniem świętego Stanisława w Wieluniu, a przyjęcie weselne zorganizowali u siebie, czyli w Lipowym Dworze w Kraszkowicach, który dzięki nim zyskał nowy blask. W przepięknej scenerii na terenie zabytkowego dworku i alei lipowej, stworzyli wymarzone dla siebie miejsce, którym zamierzają się dzielić także z innymi. To nowoczesny kompleks, w którym będą organizowane zarówno eventy, jak i okolicznościowe imprezy.

- Kiedy byłam mała rodzice pytali kim chce zostać w przyszłości. Moje koleżanki odpowiadały, że będą aktorkami i piosenkarkami, a ja mówiłam, że będą kucharką, która będzie organizować przyjęcia weselne. I to się po części spełniło – mówi z uśmiechem na ustach Martyna Walczak, która została właścicielką firmy organizującej przyjęcia oraz eventy i zajmującej się dekoracją wnętrz.

Kiedy przyjechałam tu pierwszy raz od razu zakochałam się w tym miejscu – mówi z błyskiem w oku Martyna Walczak, która ze swoim mężem Mateuszem poznała się w programie Dzień Dobry TVN.

- W miejscu, w które wybraliśmy do życia i biznesu włożyliśmy mnóstwo pracy a przede wszystkim serca. Zależało nam na tym, by znajdowało się w spokojnym miejscu, z pięknym widokiem i mnóstwem zieleni dookoła, a także nowoczesną salą na terenie dworku, z której widok rozpościera się na przepiękne malownicze widoki. Pierwszym weselem, które tu zorganizowaliśmy było nasze. Było tak, jak sobie wymarzyliśmy. Z zachodem słońca za oknem i wszystkimi detalami – mówi Martyna Walczak.

I rzeczywiście nowoczesna aranżacja kompleksu w iście amerykańskim stylu, która wkomponowuje się w całość miejsca robi wrażenie, podobnie jak wspomniana lipowa aleja i zabytkowy dworek, któremu małżeństwo nadało nowe życie. Obecnie trwają w nim ostatnie prace wykończeniowe. Martyna i Mateusz Walczakowie zamieszkają w nim na stałe jeszcze w tym roku. Będzie tu także pokój dla par, które zdecydują się na ślub w tym malowniczym zakątku.

Lipowy Dwór to nie tylko nasze nowe miejsce na ziemi. To połączenie naszej pasji i wieloletniego doświadczenia w branży eventowej. Już niedługo będziemy mogli zaprosić do rezerwacji terminów – dodaje szczęśliwe małżeństwo.

Historia dworku sięga 1932 roku. Przez wiele lat mieściła się w nim także Szkoła Podstawowa. Nic dziwnego, że kiedy zaczęły się tu prace remontowe wzbudziły zainteresowanie mieszkańców. Cieszą się, że to zapomniane i zniszczone przez szmat czasu miejsce, odzyskało blask i będzie wizytówką gminy Wierzchlas.

- Chodziłam tu do szkoły. Kiedy przeniesiono ją w inne miejsce, a dworek przeszedł w prywatne ręce i nic tu nie robiono zaczął po prostu niszczeć. Cudownie zobaczyć go teraz tak pięknym. Myślę, że będzie to jedno z najbardziej urokliwych miejsc w całym powiecie – mówi właścicielka kwiaciarni w Kraszkowicach.

Pod wrażeniem miejsca, które zyskało nowy blask jest również Elżbieta Jajczak, dyrektor miejscowej szkoły.

Miejsce to ma szczególną historię z jeszcze jednego powodu. Nie wszyscy wiedzą bowiem, że kręcono tutaj film.

- Kiedy jeden z mieszkańców powiedział, że chodzi o film Don Gabriel przez moment zamarłam. To moje panieńskie nazwisko. Tym samym był to dla mnie kolejny znak, że to przeznaczenie, że właśnie tutaj postanowiliśmy stworzyć swój azyl i miejsce, które ludzie wybiorą, po ty by tak, jak my przeżywać tu najpiękniejsze chwile – mówi Martyna Walczak.

Film nagrano w 1966 roku. Część akcji rozgrywa się na terenie kompleksu dworskiego. W filmie Don Gabriel zagrali m.in. Bronisław Pawlik, Wacław Kowalski, Leon Niemczyk czy Emil Karewicz.

Zadowolenia z faktu, że od zapomnienia udało się ocalić zabytkowy dworek, w którym kiedyś znajdowała się szkoła nie kryje także wójt gminy Wierzchlas.

- Poprzedniemu właścicielowi, który wykupił dworek coś nie wyszło i budynek stał opustoszały, a teren był zaniedbany. Państwo Walczakowie nadali blask temu miejscu i jest tu teraz pięknie, z czego się bardzo cieszę, bo z pewnością zawitają w to miejsce goście z różnych stron Polski, którzy przy okazji zwiedzą i poznają gminę Wierzchlas oraz ziemię wieluńską. Państwo Walczakowie to młodzi ludzie z głową pełną pomysłów. Mieli pomysł na zagospodarowanie tego wspaniałego miejsca i konsekwentnie go realizują. Życzę im powodzenia – mówi wójt Leszek Gierczyk.

Oświadczyny w finale 9.edycji programu "Rolnik szuka żony". Michał poprosił o rękę Adriannę z Łodzi

Finałowy odcinek 9.edycji popularnego programu "Rolnik szuka żony" obfitował w moc atrakcji i niespodzianek. Największą były oświadczyny. O rękę Adrianny Jasiaczek z Łodzi poprosił Michał Tyszka.

Gospodarze mieli dwa miesiące, żeby przekonać się, czy w programie dokonali słusznych wyborów partnerek i partnerów. W finałowym odcinku 9.edycji programu "Rolnik szuka żony" spotkali się z prowadzącą Martą Manowską, by opowiedzieć, co wydarzyło się przez czas, gdy nie widziały ich kamery. Zdradzili również swoje plany na przyszłość. Kiedy w studio pojawił się Michał i Adrianna nie ukrywali swojego szczęścia i... zaręczynowego pierścionka.

- Ada była wyborem mojego serca. Jestem spełniony mam wszystko - powiedział Michał. Na pytanie Marty Manowskiej, kiedy doszło do zaręczyn. Odpowiedział, że wczoraj, czyli dzień przed finałowym odcinkiem, już podczas pobytu w Kazimierzu Dolnym, gdzie uczestnicy show zjechali na wielki finał programu.

Adrianna nie kryła wzruszenia. Z jej oczu popłynęły łzy radości i wzruszenia. Filmik, który pokazano w trakcie finału tylko utwierdził, ją w przekonaniu, że z Michałem są sobie pisani.

Na ten moment czekało wielu fanów, którzy widzieli, jak z odcinka na odcinek pomiędzy parą rodzi się prawdziwe uczucie. Para szybko stała się jedną z ulubionych, więc kiedy kilka dni temu w mediach pojawiły się spekulacje, że nie są już razem widzowie nie kryli rozczarowania. Większość z nich uważała, że to tylko plotki i się nie pomylili. Miłość, którą znaleźli w programie przetrwała także po nim.

20-letnią Adriannę z Łodzi do napisania listu do Michała skłoniły jego oczy. Wielka miłośniczka dzieci – jest studentką pedagogiki i pracuje jako niania piątki szkrabów. Jest osobą energiczną, gotową na nowe wyzwania i doświadczenia. Uwielbia długie spacery, podróże samochodem, jazdę na rolkach i łyżwach oraz taniec, który regularnie trenuje.

Mało kto wie, że Adrianna aż sześć lat spędziła w klasie wojskowej jako dowódca szkoły. Była też członkiem brygady strzeleckiej i ma ukończony kurs wychowawcy kolonii i animatora dla dzieci. Wchodząc do programu mówiła, że jej wymarzony facet powinien być szczery, wspierający, wyrozumiały i zabawny. Nie toleruje natomiast arogancji i nadużywania alkoholu.

Michał ma 24 lata i jest rolnikiem z województwa podlaskiego. Wraz z rodzicami gospodarzą na 130 hektarach. Główną gałęzią gospodarstwa jest hodowla 150 krów mlecznych. Posiadają również konie (tzw. zimnokrwiste). Michał uważa, że ma specyficzny temperament - jest pracowity i zawzięty. Z początku nie chciał wiązać przyszłości z rolnictwem, finalnie jednak skończył szkołę średnią o profilu rolniczym. W swoim życiu myślał też o szkole wojskowej, a nawet wstąpił do Wojsk Obrony Terytorialnej. Po niemal roku spędzonym w Warszawie i pracy w zupełnie innej branży postanowił wrócić w rodzinne strony i oddać swoje sercu temu co sprawia mu najwięcej radości. Śmieje się, że nie ma konkretnych zainteresowań i robi akurat to, co mu się podoba w danym momencie życia. Nie był w poważnym związku, a wszystkie relacje kończyły się, zanim na dobre się rozpoczęły. Ma wrażenie, że w momencie, w którym zaczynał się bardziej angażować, to zainteresowanie drugiej strony uciekało. Uważa, że podstawowym budulcem związku, poza miłością, jest szczerość. Chciałby poznać dziewczynę, która zaakceptuje jego zalety i wady. Ceni otwartość i rozmowę, nie lubi pozostawiać niczego domysłom.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielun.naszemiasto.pl Nasze Miasto