Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Szynkielów: Odkryłem, jaka jest Afryka

Daniel Sibiak
Poparzone dzieci ze strachem w oczach to codzienny widok w Afryce
Poparzone dzieci ze strachem w oczach to codzienny widok w Afryce Jacek Fryś
Budowa hospicjum, szkoły i kościoła to cele, które w Afryce postawił sobie ks. Jacek Fryś, proboszcz parafii w Szynkielowie. Misjonarz opowiada o 9 latach, które spędził w Zambii

To, z czym w Afryce zetknął się ksiądz Jacek Fryś, złamałoby niejednego twardziela. Śmiertelny głód i choroby oraz niewyobrażalne cierpienia ludności kraju, który dotknęła wojna domowa.
Decyzja o wyjeździe na misję długo dojrzewała w sercu księdza Jacka. W 1994 r. kapłan zgłosił się do arcybiskupa z wnioskiem o skierowanie go na misję.
- Wydaje mi się, że dla każdego księdza bliskie są słowa ewangelii „Idźcie w świat i nauczajcie wszystkie narody”. Gdy byłem mały, znalazłem przed kościołem zdjęcie zapłakanej dziewczynki z Afryki z dopiskiem „Kto mnie pocieszy”. Zastanawiałem się, dlaczego jest taka smutna — wspomina misjonarz.
Skierowano go najpierw do buszu w Mpanshya. Miał przygotowany plan zarobienia pieniędzy na budowę szkoły, kiedy okazało się, że jego praca została doceniona i wręczono mu nominację na proboszcza 25 tysięcznej parafii.
- Dostrzegłem mały wodospad pół kilometra od głównej drogi, którą przejeżdżali turyści, od razu pomyślałem, że można tu wybudować coś w rodzaju hotelu dla turystów, a pieniądze przeznaczyć na budowę szkoły. Pomysł spotkał się z akceptacją ludności, ale jego realizację przyszło dokończyć komu innemu — opowiada ksiądz Jacek.
Pierwsze tygodnie w nowej, dużej parafii w Lusaka nie były łatwe. Ksiądz musiał radzić sobie sam. Zapewniano go, że będzie miał do pomocy trzech księży. Ale obietnic nie dotrzymano. Z pomocą przybyło jednak kilku wolontariuszy.
- Gdy przejmowałem parafię, przedstawiono mi statystyki, z których wynikało, że ponad 800 mieszkańców choruje na AIDS. Pewnie były one zaniżone. Pomyślałem wtedy, że w pierwszej kolejności trzeba wybudować hospicjum, by ci ludzie umierali w godnych warunkach. Do dziś budzę się w nocy, bo śnią mi się warunki w jakich przyszło umierać m.in. dzieciom. Trudno zapomnieć obrazu kości powleczonych skórą — mówi ksiądz.
Hospicjum wybudować się nie udało. Powstał za to kościół i szkoła. Potrzebę wybudowania świątyni ksiądz wymienił jako ostatni z priorytetów. Jednak ludzie sami uznali, że kościół musi powstać jako pierwszy. By było miejsce, w którym będą prosić o lepsze czasy. Pomysł wsparł finansowo rząd, a mieszkańcy pomogli przy budowie. Ale ksiądz nie mógł się pogodzić z tym, że dzieci nie mają się gdzie uczyć. Kiedy w 1994 roku wyjeżdżał na misję, przeszedł nie tylko przygotowanie medyczne. Zrobił też kurs spawania i jazdy ciężarówką oraz ciągnikiem. To przydało się już w pierwszej miejscowości, gdzie założył szkołę zawodową. Zawodu uczył ludzi także w Lusa-ce, ale pewnego dnia dowiedział się, że jest możliwość zdobycia pieniędzy na budowę szkoły. Aby je pozyskać, ksiądz musiał pojechać aż do... Niemiec. Dowiedział się bowiem, że zmarła tam artystka, która w testamencie nakazała sprzedaż wszystkich swoich obrazów i przekazanie pieniędzy na pomoc potrzebującym dzieciom. Gdy ksiądz Fryś przedstawił rodzinie zmarłej sytuację dzieci z Afryki, nikt nie miał wątpliwości, że pieniądze muszą pójść na budowę szkoły. Ksiądz poczuł opatrzność Boską, gdy okazało się, że pieniędzy ze sprzedaży obrazów jest dokładnie tyle, ile potrzeba na postawienie szkoły.
- Pan Bóg poprowadził to dziwnymi drogami, ale jestem pewien, że na pewno pomogła w tym modlitwa miejscowej ludności — nie ma wątpliwości ksiądz i dodaje, że dla ludzi, którzy mają domy z trzciny, a po wodę chodzą nawet kilkanaście kilometrów, murowane obiekty są do dziś „świętymi miejscami”
Mieszkańcy Mpanshya i Lu-saka szybko dostrzegli, że biały człowiek z krzyżem na sutannie przybył, by im pomóc. W pamięci księdza na zawsze pozostanie moment, gdy sami poprosili go o poświęcenie pokarmu.
- Serce mi się krajało, gdy dzieci trzymały w ręku ryż. Ile tegoż ryżu może się zmieścić w małej dłoni? — mówi ksiądz. — W miarę upływu lat mogłem odkryć, jaka naprawdę jest Afryka. Dziś wyjazdy na misję polecam nie tylko księżom, ale i osobom świeckim. Trzeba mieć w sobie tylko wiarę, optymizm i odwagę, by nie przestraszyć się trudnych warunków.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielun.naszemiasto.pl Nasze Miasto