W sobotę (14 listopada) wieczorem na ulicach Wielunia znów słychać było takie hasła jak „Myślę, czuję, decyduję” i „Trzeba było nas nie wk...wiać”. A to mogło oznaczać tylko jedno – kolejny protest przeciwko wyrokowi Trybunału Konstytucyjnego zaostrzającego prawo aborcyjne. Tym razem przez miasto przemaszerowało kilkadziesiąt osób.
- Nie damy o sobie zapomnieć. Nie chodzi o to, żeby za każdym razem organizować marsz na 3 tys. osób, jest pandemia i my o tym pamiętamy, zdrowie jest najważniejsze. Dlatego mniejszymi grupami, ale będziemy przypominać, że nie damy sobie odebrać prawa do decydowania o własnym ciele i życiu. Kobieta musi mieć prawo do zdecydowania o tym, czy urodzi dziecko skazane na śmierć. Na barbarzyńskie traktowanie kobiet w wolnym i demokratycznym kraju nie ma miejsca! - mówi jedna z liderek Wieluńskiego Strajku Kobiet.
Uczestnicy spontanicznie organizowanej akcji zebrali się na placu Legionów, skąd wyposażeni w transparenty, megafon i trąbki wyruszyli na spacer ulicami Królewską, Krakowskie Przedmieście, 18 Stycznia, Popiełuszki, POW, Targową, Barycz i Augustiańską. Pochód zakończył się konfrontacją z policjantami. Interwencja mundurowych polegała na legitymowaniu manifestantów, jednak nie wszyscy byli skorzy do okazania dokumentu tożsamości. Doszło do słownych przepychanek.
- Nie damy się spisać – te słowa wielokrotnie usłyszeli policjanci od niektórych osób uczestniczących w pochodzie. Na jakiej podstawie prowadzono czynności? Mundurowi tłumaczyli, że do legitymowania uprawnia ich art. 15 ustawy o policji.
Manifestacje to żywioł i wśród ich uczestników nie ma jednego uzgodnionego sposobu reagowania na interwencje policji. Nie brakuje głosów, że funkcjonariusze nie mieli innego wyjścia, bo rozkazy idą z góry. Jakby nie było, jest to odbierane jako metoda zastraszania i zniechęcenia do ewentualnego udziału w kolejnych tego rodzaju wydarzeniach.
Czy spisanie przez policję niesie ze sobą dalsze konsekwencje? Nie musi, ale może. Osoby legitymowane podczas jednego z październikowych protestów otrzymują pisemne wezwania do Komendy Powiatowej Policji w Wieluniu. Mają stawić się w charakterze świadka w sprawach prowadzonych z art. 54 Kodeksu wykroczeń, który mówi o naruszaniu przepisów porządkowych w miejscach publicznych.
- Szczerze mówiąc, spodziewałem się tego wezwania. Nie wiem jednak, o jakie konkretnie wykroczenie tutaj chodzi. Można to różnie interpretować – mówi wielunianin, który został spisany pod domem rodzinnym posła PiS Pawła Rychlika.
22 października Trybunał Konstytucyjny uznał, że aborcja w przypadku ciężkiego i nieodwracalnego upośledzenia płodu lub jego nieuleczalnej choroby zagrażającej życiu jest niezgodna z Konstytucją. TK zajął się sprawą na wniosek grupy posłów, w tym Pawła Rychlika. Wyrok wciąż jednak nie został opublikowany, co oznacza, że przerwanie ciąży z przesłanki embriopatologicznej nadal jest zabiegiem legalnym w świetle polskiego prawa. Uczestnicy sobotniego protestu w Wieluniu wyrażali przekonanie, że publikacja orzeczenia TK sprawi, że na ulice znów wyjdą tysiące ludzi.
Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?