Spis treści
Po morzach pływały niegdyś statki, które nosiły imię "Wieluń", choć miasto z morzem za wiele wspólnego nie ma. Pierwszy z takich okrętów został zwodowany w 1926 roku. Początkowo nosił nazwę SS "Wilno" i był jednostką Polskiej Marynarki Handlowej. Rok po wodowaniu statek, jako pierwszy w historii wszedł do będącego jeszcze w budowie portu w Gdyni.
Okręt otrzymał nazwę "Wieluń" w 1949 roku i pływał pod nią aż do wycofania ze służby w 1958 roku.
Kucharz Stanisław Kulka ucieka z "Wielunia" ku wolności
W 1951 roku, jak podaje dr. hab. Janusz Wróbel z łódzkiego IPN w artykule "Przez Bałtyk ku wolności", z parowca "Wieluń" uciekł kucharz Stanisław Kulka, co wywołało wściekłość władz Polski Ludowej.
W czasach powojennych, jak pisze Wróbel, na okrętach pracowali oficerowie kulturalno-oświatowi, którzy obserwowali załogę i informowali Ministerstwo Żeglugi o niepoprawnych politycznie wypowiedziach, czy niewłaściwych zachowaniach członków załogi.
„Stalinizacja” PMH i złe warunki materialne skłaniały wielu marynarzy do ucieczek w portach zachodnich, co było stałym utrapieniem władz komunistycznych aż do połowy lat pięćdziesiątych XX w. Każdy fakt ucieczki polskiego marynarza był dowodem na to, że w Polsce panuje terror i bieda, a społeczeństwo nienawidzi narzuconego przez Sowiety reżimu - czytamy w artykule "Przez Bałtyk ku wolności" Janusza Wróbla.
Do ucieczki Stanisława Kulki doszło w Sztokholmie. Oficer kulturalno-oświatowy został poinformowany o planach ucieczki Kulki przez kobietę, z którą kucharz się spotykał.
Stanisław Kulka został zatrzymany, gdy po zmroku podjął próbę ucieczki z "Wielunia", a na tym jednak historia się nie skończyła.
Dwa dni po zatrzymaniu Kulki na pokład "Wielunia" weszli szwedzcy celnicy, których kontrola nie wyglądała na rutynową, a niedługo później na statku pojawili się policjanci.
"Wieluń" gotował się do odpłynięcia, ale zanim to nastąpiło, na statku pojawiło się czterech policjantów z komisarzem Danielsonem na czele. Oświadczył on, że do policji trafiło doniesienie „narzeczonej Stanisława Kulki”, iż został on pobity i uwięziony na statku, w związku z czym zamierza ustalić, czy nie popełniono przestępstwa. Dowództwo statku nie zamierzało podporządkować się życzeniu komisarza, argumentując, że sprawa Kulki jest wewnętrznym problemem, a statek jest polskim terytorium i nie podlega jurysdykcji władz szwedzkich - pisze Jan Wróbel w artykule "Przez Bałtyk ku wolności".
Komisarzowi mimo oporu dowództwa okrętu udało się spotkać i porozmawiać ze Stanisławem Kulką, który potwierdził, że jest uchodźcą politycznym. Komisarz chciał sprowadzić kucharza na ląd, czemu sprzeciwił się zaangażowany w sprawę ówczesny konsul polski w Sztokholmie.
Szwedzki policjant nie zamierzał się poddać i zagroził użyciem siły, co też się stało.
Pół godziny później na nabrzeże zajechało 12 samochodów policyjnych z policją mundurową, pojawili się również cywilni agenci, a w nieco większej odległości rezerwowy pododdział policji. Szwedzki komisarz raz jeszcze zażądał wydania Stanisława Kulki. Gdy i tym razem spotkał się z odmową, 20 policjantów z pałkami w dłoniach wkroczyło na pokład „Wielunia”. Sytuacja stała się naprawdę groźna, gdyż dowódca oddziału wyciągnął pistolet - czytamy w artykule "Przez Bałtyk ku wolności".
Ostatecznie górą byli szwedzcy policjanci i Stanisław Kulka, którego udało się sprowadzić na ląd.
Więcej o tej historii przeczytacie w artykule Przez Bałtyk ku wolności.
Okręt SS Wieluń, na pokładzie którego rozegrała się ta historią został wycofany ze służby 7 października 1958 roku, a niedługo później statek został zezłomowany.
Kolejny statek z Wieluniem w nazwie. Matką chrzestną okrętu Jadwiga Poznerowicz
Wiele lat później nazwę "Wieluń" otrzymał kolejny, zwodowany w lipcu 1979 roku okręt.
Wystarały się o władze miasta oraz Towarzystwo Przyjaciół Wielunia. Ich przedstawiciele udali się do dyrekcji Polskiej Żeglugi Morskiej z kandydaturą Wielunia, uzasadniając ją tym, że miasto tuż po wojnie miało już swój statek, który jednak trafił na złom w roku 1958.
W końcu zapadła decyzja korzystna dla Wielunia, choć o nazwę starało się jeszcze kilkanaście innych miast. Nie ulega żadnej wątpliwości, że ZUGiL dorzucił się do budowy statku. Tajemnicą poliszynela pozostaje jedynie fakt, jak duży był udział finansowy firmy w tym przedsięwzięciu.
Tę prestiżową dla miasta inicjatywę wsparł ówczesny dyrektor przedsiębiorstwa Stanisław Poznerowicz. Jego zaangażowanie było tak duże, że matką chrzestną okrętu została jego żona Jadwiga, która podczas uroczystego wodowania w Szkocji rozbiła symboliczną butelkę szampana o burtę statku.
Do kraju jednostka przypłynęła kilka miesięcy później, polską banderę podniesiono na statku w porcie w Szczecinie w maju 1980 roku przy udziale delegacji z Wielunia. Kolejną okazją do wyjazdu nad morze przedstawicieli miasta był setny rejs statku.
- Zostaliśmy podjęci z honorami. Z dużą ciekawością i ekscytacją zwiedzaliśmy statek. Sam rejs był dla nas dużym przeżyciem - wspomina uczestnik wyprawy Karol Guzowski.
„Wieluń” był statkiem towarowym o długości 95 metrów i ładowności ponad 4 tys. ton. Makietę statku i pamiątki z nim związane można było oglądać w 2018 r. w Muzeum Ziemi Wieluńskiej na wystawie z okazji 735-lecia miasta.
W naszej galerii znajdziecie między innymi zdjęcia okrętów, które nosiły nazwę "Wieluń".
Źródła:
Janusz Wróbel - "Przez Bałtyk ku wolności"
POLSKA-ORG.PL
Dzieje.pl: Ewa Łosińska - "SS „Wilno” – pierwszy polski statek w porcie w Gdyni"
Filip Chajzer o MBTM
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?