Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Rutkowski ponownie w Wieluniu. W rodzinnym sporze o opiekę nad dzieckiem na razie górą matka. Ojciec dziecka ściął się z byłym detektywem

Marcin Stadnicki
Marcin Stadnicki
Były detektyw Krzysztof Rutkowski w środę pojawił się pod Sądem Rejonowym w Wieluniu by ogłosić sukces swojego biura w sprawie walki rozwodzących się rodziców o opiekę nad niespełna trzyletnią córką. Dziewczynka przebywała w domu ojca, ale po decyzji wieluńskiego sądu trafiła w miniony wtorek pod opiekę matki, którą wspierał Rutkowski. Podczas briefingu prasowego doszło do spięcia na linii były detektyw – ojciec dziecka. Mimo, że były detektyw ogłosił już sukces swojego biura, nie wyjaśnił jaki udział w tym "sukcesie" miało jego zaangażowanie w sprawę. Sam spór młodych rodziców także nie jest jeszcze zakończony. Decyzja sądu o wydaniu dziecka będzie zaskarżona, a w sprawę bada już Rzecznik Praw Dziecka.

W środę 23 marca pod wieluńskim sądem rejonowym odbył się briefing prasowy Krzysztofa Rutkowskiego, który pomagał Malwinie, młodej mieszkance Wielunia w walce o przejęcie opieki nad niespełna trzyletnią córką przebywającą w domu ojca. Była to już druga wizyta Rutkowskiego w mieście w związku z ta sprawą. Przypominamy, że pani Malwina zdecydowała się skorzystać z usług biura byłego detektywa po tym, jak jej mąż, z którym się rozwodzi zabrał w lutym dziewczynkę z jej mieszkania.

Biuro Rutkowskiego podejmowało próby przejęcia dziecka, jednak ojciec dziewczynki Wojciech skutecznie odmawiał wydania córki. Aż do minionego wtorku, kiedy do oddania dziecka pod opiekę matki zmusił go sądowy nakaz.

Ojciec wykazał się rozsądkiem. Myślę, że również adwokaci, którzy pracowali przy tej sprawie nie starali się w jakikolwiek sposób prowadzić do konfliktu, tylko starali się doprowadzić do rozwiązania tego problemu – mówił Krzysztof Rutkowski.

Tego, co czułam w dniu, kiedy straciłam córkę nie da się opisać. Faktycznie miałam milion myśli, jak każda zdesperowana matka, co mogę zrobić, żeby ją odzyskać. Udałam się po pomoc do pana Krzysztofa. Liczyłam na to, że może jakieś siłowe przejęcie się uda, skoro policja jest bezradna. Pan Krzysztof, jak również mój mecenas uświadomili mnie, że jedynie działania prawne mogą przynieść rezultaty – mówiła z kolei Malwina.

Pod wieluńskim sądem pojawił się też ojciec dziewczynki. Wojciech kilka razy przerywał briefing. Jak mówił, odkąd wydał córkę Malwinie nie ma możliwości spotykać się z dzieckiem. Sporo żalu miał też do byłego detektywa.

Dzisiaj żona nie pozwala mi wyjść z córką na obiad i na spacer. Do tego doprowadził pan swoją działalnością, a w żaden sposób nie pomógł pan żonie. Ja córkę wydałem dobrowolnie – mówił Wojciech.

Ojciec dziewczynki twierdzi, że zabrał córeczkę z domu matki ze względu na dobro dziecka. Jak mówi, dziewczynka cierpi na szereg wad rozwojowych i wymaga terapii, na którą jego żona się nie zgadzała. W trakcie briefingu pani Malwina zapewniła, że córka będzie poddana terapii, to jednak nie zadowala ojca dziewczynki. Wojciech podnosił, że w Praszce, gdzie Malwina chce zapewnić dziecku stosowne zajęcia brakuje psychologa, a dziecko dotąd korzystało z pomocy większej liczby specjalistów w prywatnym ośrodku w Częstochowie, gdzie dwa razy w tygodniu uczęszczało na terapię będąc pod jego opieką.

Młodzi rodzice nadal nie są też w stanie dogadać się co do kwestii kontaktów z dzieckiem. Matka dziewczynki proponuje mediacje.

Moja propozycja to były dwa spotkania w tygodniu i co drugi cały weekend, która może ulec zmianie. Mąż może powiedzieć, że chce widzieć trzy razy w tygodniu dziecko, jestem jak najbardziej na tak, ale jak widać, my musimy podpisać ugodę u mediatora, bo może być ciężko - mówi Malwina.

Wojciech uważa z kolei, że żona nie mówi prawdy w tej sprawie i nie jest skłonna zapewnić mu częstszych kontaktów z córką. Przyznaje, że jest gotów podjąć mediacje, natomiast oczekuje możliwości jeżdżenia z dzieckiem na terapię do Częstochowy. Domaga się też spędzania z dzieckiem co drugiego weekendu oraz częstszych odwiedzin, niż proponuje Malwina.

Mimo, że Krzysztof Rutkowski ogłosił sukces swojego biura w tej sprawie, kwestia z kim ostatecznie będzie mieszkać dziewczynka na razie nie jest jeszcze zamknięta. Dotąd zapadły dwa postanowienia sądów w sprawie. Sąd Okręgowy w Sieradzu wydał postanowienie o zabezpieczeniu ustalenia miejsca pobytu dziecka na czas trwania procesu przy matce. Później Sąd Rejonowy w Wieluniu nakazał wydanie dziecka.

Jak informuje adwokat Wojciecha Monika Wypych w środę 23 marca złożone zostało zażalenie na pierwsze z postanowień. Prawniczka zapowiada też podjęcie koków w związku z decyzją sądu w Wieluniu.

Oczekujemy na doręczenie przez Sąd uzasadnienia do tego postanowienia, celem zaskarżenia także tego orzeczenia - informuje.

Do tej pory biuro Krzysztofa Rutkowskiego zapraszając media na briefing prasowy nagłośniło spór rozwodzących się rodziców o dziecko. Pracownicy biura podejmowali też bezskuteczne próby przejęcia dziewczynki. Ostatecznie po decyzji wieluńskiego sądu ojciec wydał córkę matce. Wojciech zapowiadał z resztą już wcześniej, że jeśli taka będzie decyzja sądu, to uszanuje ją i wyda córką Malwinie. Gdzie więc w całej sprawie jest sukces "Biura Rutkowski"? O to zapytaliśmy podczas briefingu byłego detektywa.

To jest sukces, że nie ma żadnej szarpanki, nie ma wyrywania sobie dziecka na ulicy, nie ma wyrywania dziecka w galerii, gdzie interweniuje policja. Nie ma podczepiania się pod samochody. Pan tego nie wie, ale my widzieliśmy niejednokrotnie rzucającego się na samochody ojca czy matkę trzymających się wycieraczek – mówił Krzysztof Rutkowski.

Pytaliśmy też, czy Rutkowski w czasie, kiedy zajmował się sprawą próbował poznać argumenty drugiej strony i skontaktować się z panem Wojciechem. Były detektyw zapewnia, że podjął takie działania.

Oczywiście, że tak, próbowałem rozmawiać z panem Wojciechem, ale pan Wojciech nie chciał rozmawiać. Rozmawiałem również z jego adwokatką, która się bardzo ucieszyła z mojego telefonu i muszę powiedzieć, że przyjęła tą rozmowę jako pewnego rodzaju wyróżnienie i bardzo sympatycznie do mnie podeszła. Myślę, że jej rola w tej sprawie jest bardzo duża. Gdyby adwokatka, która reprezentuje pana Wojciecha była zacietrzewiona, gdyby stosowała niekonwencjonalne metody działające absolutnie przeciwko matce, dzisiaj matka nie miałaby dziecka. Sądzę, że to wszystko mogło nam dać dziś rezultat taki, jaki mamy - mówi Rutkowski.

Wersji Krzysztofa Rutkowskiego zaprzecza zarówno pan Wojciech, jak i jego pełnomocnik. Wojciech twierdzi, że Rutkowski nie podjął żadnej próby kontaktu z nim.

Pan Rutkowski w żaden sposób nie próbował ze mną rozmawiać. Dziennikarz pana Rutkowskiego próbował się skontaktować, potem tego zaniechał. Zaproponowałem mu, żeby nakręcił materiał, jak walczę o zdrowie córki. Nie odzywał się w ogóle. Według mnie to było w ogóle komercyjne działanie pana Rutkowskiego. To nic nie dało. Ja córkę oddałem dobrowolnie po kilku interwencjach policji, próbie zabrania mi córki z GOPS-em i napięciu stworzonym przez pana Rutkowskiego. Oddałem córkę dobrowolnie po dwóch decyzjach sądu- - mówi Wojciech.

Rozmowę z Rutkowskim zupełnie inaczej niż sam detektyw relacjonuje też prawniczka pana Wojciecha.

Pan Krzysztof Rutkowski kontaktował się ze mną telefonicznie raz. Miało to miejsce w dniu pierwszego briefingu tuż przed jego rozpoczęciem. W ten sposób dowiedziałam się, że o tym, że taki briefing ma miejsce. Rozmowa trwała bardzo krótko. Pani Malwina (...) jest reprezentowana przez profesjonalnego pełnomocnika więc nie widziałam sensu prowadzić dyskusji merytorycznej z nikim innym poza jej pełnomocnikiem. Pan Rutkowski nie przedłożył mi żadnego upoważnienia, z którego wynikałoby że jest także upoważniony do prowadzenia w imieniu Pani Malwiny rozmów o sprawie. Wyraziłam jednozdaniowe stanowisko, z którego wynikało, że moje działania zawsze będą wynikały z woli działania dla dobra dziecka. W kwestii stwierdzenia Pana Rutkowskiego, z którego wynika, że ucieszyłam się rozmową z nim i w związku z jego telefonem poczułam się wyróżniona, uznać należy że są to wyłącznie subiektywne i nie odwzajemnione odczucia Pana Krzysztofa Rutkowskiego - informuje w oświadczeniu Monika Wypych.

W sprawę konfliktu młodych rodziców i ich walki o dziecko włączył się już Rzecznik Praw Dziecka, do którego z pomocą prawniczki zwrócił się ojciec dziewczynki. Na chwilę obecną wiadomo, że rzecznik wystąpił do Sądu Okręgowego w Sieradzu o udostepnienie akt sprawy. Po ich analizie oceni, czy interwencja jest zasadna i potrzebna.

Póki co spór rodziców trwa w najlepsze i toczy się na forum publicznym. Dziecko przebywa z matką, a ojciec nie może zobaczyć się z córką. Z podobnym problemem po nagłośnieniu sprawy zmagała się też matka dziewczynki, kiedy dziecko przebywało jeszcze w domu ojca.

Wojciech twierdził wówczas, że uniemożliwia Malwinie kontakt z córką, bo obawia się, że może ona zabrać dziecko z jego domu. Podobne obawy teraz ma Malwina, która do czasu zawarcia ugody z mężem nie daje mu możliwości spotkania się z dzieckiem w obawie, że może powtórzyć się sytuacja z lutego i dziewczynka znów trafi do domu ojca. Dziecko znów ma kontakt tylko z jednym z rodziców, tymczasem biuro Rutkowskiego ogłasza sukces. Były detektyw nie zdradza jakie jego działania do tego "sukcesu" doprowadziły. Jest jednak przekonany, że gdyby nie jego interwencja, sytuacja obecnie wyglądałaby inaczej. W rzeczywistości do ustalenia z kim ma przebywać dziewczynka doprowadziły decyzje sądów, najpierw sieradzkiego, później wieluńskiego, które wobec składanych przez strony wniosków musiały zapaść tak czy inaczej.

Rutkowski ponownie w Wieluniu. W rodzinnym sporze o opiekę n...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielun.naszemiasto.pl Nasze Miasto