Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pomoc dla Czesława Bajzerta z Wielunia. Była zbiórka do puszki, będą kolejne akcje

Natalia Ptak
Natalia Ptak
Podczas Pierwszego Wieluńskiego Biegu Noworocznego w Wieluniu zorganizowana została zbiórka do puszki na rzecz wymagającego rehabilitacji Czesława Bajzerta. Po zawale i wypadku, do jakiego doszło podczas jego pobytu w sanatorium trwają starania, aby mężczyzna odzyskał sprawność.

To jedna z wielu zapowiedzianych przez chcących pomóc rodzinie Bajzertów z Wielunia akcja na rzecz pana Czesława. Mężczyzna najpierw przeszedł zawał, później trafił do sanatorium, by tam wrócić do pełnego zdrowia. Tymczasem stało się zupełnie inaczej. Tam uległ wypadkowi, który jeszcze bardziej zrujnował jego życie. Dzięki olbrzymiemu zaangażowaniu żony pana Czesława, a także ludziom dobrej woli, mieszkaniec Wielunia powoli wraca do sprawności. Droga jednak jeszcze daleka, a rehabilitacja jest niezwykle kosztowna. By wspomóc starania Wiolety Bajzert o sprawność męża, zorganizowano zbiórkę do puszki podczas Wieluńskiego Biegu Noworocznego. Udało się zebrać 1270 zł.

Powstała również Facebookowa grupa wsparcia "Pomóżmy Czesiowi", gdzie w najbliższej przyszłości będą organizowane między innymi licytacje charytatywne.

Od marzeń do walki o normalne życie

Plan był prosty. Radosna emerytura, wypełniona czasem dla siebie, pasji, działki i rodziny. Pan Czesław i jego żona Wioleta marzyli o niczym niezakłóconym czasie i odpoczynku. Życie jednak napisało tę historię zupełnie inaczej. Pojawił się strach, ból i łzy. Jedna chwila zmieniła marzenia państwa Bajzert w walkę o sprawność Czesława. Ta niestety wiąże się ze sporymi kosztami. Rodzina apeluje o pomoc.

Sama nie jestem w stanie udźwignąć tego wydatku, jakim jest rehabilitacja męża, dlatego pełna wiary w dobre serca ludzi zwracam się o pomoc- prosi Wioleta Bajzert.

Rok 2019 rok okazał się tragiczny w skutkach dla małżeństwa z Wielunia. Dzień, który zaczął się jak każdy inny, skończył dramatyczną walką o życie. W jednej chwili wszystko było w porządku, w drugiej nagle pana Czesława oszołomił ból, nie mógł oddychać. W szpitalu okazało się, że to zawał serca. Liczyła się każda chwila.

To były straszne chwile, pełne lęku o życie najważniejszej osoby na świecie. Czesiek okazał się jednak bardzo dzielny i silny. Przed chorobą serca był pełen chęci do życia, aktywny, energiczny. Lubił pracę w ogrodzie, był zawsze pomocny dla rodziny i znajomych. Dzięki temu, gdy sam znalazł się w ciężkiej sytuacji, mógł liczyć na wsparcie innych. Wiedzieliśmy, że zawał to nie koniec życia. Wierzyliśmy, że to tylko chwilowe problemy, które wspólnie przezwyciężymy- wspomina pani Wioleta Bajzert.

Po zawale pan Czesław walczył o swoją sprawność. Jeździł na rowerze i starał się być jeszcze bardziej aktywny. Dostał też skierowanie do szpitala sanatoryjnego na rehabilitację. To miało być jego wybawienie. Wyjechał tam pełen nadziei, że wróci i odzyska dawną formę. Tymczasem stało się zupełnie inaczej.

Pomoc dla Czesława Bajzerta z Wielunia. Była zbiórka do pusz...

Kiedy go zobaczyłam, ogarnęła mnie rozpacz

Gdy pan Czesław wyjechał, żona pozostawała z nim w stałym kontakcie. Jednak ten się urwał. Przerażona zaczęła wydzwaniać do placówki. Personel znalazł pana Czesława w jego pokoju.

Nie mam pojęcia, co się stało. Otrzymałam tylko informację, że Czesiek miał wypadek. W niewyjaśnionych dotąd okolicznościach mąż doznał bardzo silnego urazu głowy. To doprowadziło do ogromnego spustoszenia w organizmie - pęknięcie podstawy czaszki, obrzęk mózgu, liczne krwiaki- mówi załamana kobieta.

Sprawa została zgłoszona na prokuraturę. Wstępnie ją umorzono, jednak żona pana Czesława nie poddała się. Wynajęła adwokata, który napisał odwołanie. Choć minęły już dwa lata, śledztwo wciąż jest w toku. Pani Wioleta ma nadzieję, że ostatecznie sprawa zakończy się wypłaceniem odszkodowania. Jak wspomina, jej mąż został znaleziony na łóżku, jednak nie wierzy ona, że upadł i z tak zmasakrowaną głową położył się sam spać. W jej uznaniu ktoś powinien odpowiedzieć za to, co się stało. Chociażby w kwestii nieudzielenia pomocy, wszak pan Czesław był w placówce medycznej.

Kiedy go zobaczyłam, ogarnęła mnie rozpacz. Mój energiczny, towarzyski mąż był tylko wspomnieniem. Czesiek nie mógł chodzić, nie mógł mówić, nie wykonywał samodzielnie żadnych czynności. Spotkała nas kolejna tragedia- wspomina pani Wioleta.

By wrócić do zdrowia i rodziny pan Czesław potrzebuje dalszej rehabilitacji, która niestety jest bardzo kosztowna. Jednak nie ma innego sposobu na powrót do sprawności. Dzięki rehabilitacji stan pana Czesława cały czas się poprawia, co jest niemalże cudem, bo rokowania na odzyskanie mowy czy jakiejkolwiek sprawności były kiepskie.

Obecnie dużo rozumie, jest z nim kontakt, wypowiada słowa, potrafi sygnalizować wszystkie swoje potrzeby. Jest też bardzo uczuciowy i wyraża wiele emocji. Dzielnie dąży do wyznaczonego celu. Jest lepiej, ale przed nami jeszcze daleka droga- mówi żona pana Czesława.

By zmniejszyć koszty rehabilitacji pan Czesław pozostał w domu pod opieką żony i rehabilitanta, który przychodzi kilka razy w miesiącu. Koszt leczenia w specjalistycznym ośrodku okazał się być nie do przeskoczenia dla rodziny. Najważniejsze jednak, że jest postęp. Zebrane dotychczas środki pozwoliły już na wiele, jednak wciąż wiele potrzeba.

Sama nie jestem w stanie udźwignąć tego wydatku, jakim jest rehabilitacja męża, dlatego pełna wiary w dobre serca ludzi zwracam się o pomoc. Pomóżcie nam, błagam- apeluje Wioleta Bajzert.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na wielun.naszemiasto.pl Nasze Miasto