Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Pielęgniarki poszły do sądu

Daniel Sibiak
- Mam 52 lata. Kto mnie teraz przyjmie do pracy ? - pyta Irena Kmiecik
- Mam 52 lata. Kto mnie teraz przyjmie do pracy ? - pyta Irena Kmiecik Daniel Sibiak
Zwolnienia pracowników przekształconego w spółkę prawa handlowego szpitala w Wieruszowie wciąż są powodem konfliktu pomiędzy kilkoma pracownicami a zarządem

Niemal 3 lata temu w Wieruszowie hucznie otwierano Powiatowe Centrum Medyczne, pierwszy w woj. łódzkim szpital przekształcony w spółkę prawa handlowego. Do niedawna o placówce mówiło się w samych superlatywach. Dziś pojawiają się pierwsze osoby, które twierdzą, że w szpitalu nie jest tak kolorowo, jak może się wydawać. Jest to kilku byłych pracowników SP ZOZ w Wieruszowie, którzy twierdzą, że po kilkudziesięciu latach pracy zostali niesłusznie zwolnieni. Niektórzy dochodzili swoich praw w sądzie i udowodnili, że mają rację.
Przykładem jest Irena Kmiecik, która pracowała w SP ZOZ przez 27 lat. Ostatnio na stanowisku pielęgniarki w poradni chirurgiczno-ortopedycznej. Osoby odpowiedzialne za dobór pracowników w nowej spółce umieściły ją na liście 60 osób do zwolnienia. Powód? Likwidacja szpitala. Jeszcze zanim ruszyła nowa placówka, kobieta odwołała się od tej decyzji do sądu. Było warto, bo sąd uznał, że przy typowaniu pracowników do zwolnienia nie przyjęto sprawiedliwych kryteriów. Nie brano pod uwagę wyników jej pracy. Kmiecik nigdy nie była karana w pracy, posiadała wymagane kwalifikacje do wykonywania zawodu i była nagradzana premiami pieniężnymi. Tymczasem PCM, typując osoby, które miały zostać zatrudnione, wytypował te z mniejszym stażem pracy
- Spółkę otwierano we wrześniu. Z końcem czerwca miałam wyjechać na 2-miesięczną radioterapię, bo zachorowałam na raka. Dwa dni wcześniej otrzymałam wypowiedzenie z pracy. Moje życie legło w gruzach - wspomina Irena Kmiecik.
Leżąc na onkologii kobieta zastanawiała się, z czego będzie żyć po powrocie do domu. Jej mąż zmarł kilka lat wcześniej. Sama wychowuje dziecko. Postanowiła, że się nie podda. Na początku 2009 r. wieluński Sąd Rejonowy przywrócił ją do pracy na tych samych warunkach. Było jej raźniej, bo jedna ze zwolnionych pielęgniarek też wywalczyła w sądzie powrót do pracy.
- W kadrach wysłano nas po zaświadczenie o zdolności do pracy. Gdy je przyniosłyśmy, znów otrzymałyśmy wypowiedzenie - pomstuje Kmiecik. - Tym razem przyczyną była likwidacja stanowiska pracy.
Kobiety znów odwołały się do sądu: - Sąd przyznał mi odprawę. Uznano, że jestem tak chora, że szkoda bym się stresowała, bo i tak zostanę zwolniona - dodaje Kmiecik.
Problem pani Ireny polega na tym, że za dwa miesiące kończy jej się kuroniówka, a nie przysługuje jej świadczenie przedemerytalne: - Całe życie zasuwałam jak wół. Mogłabym spokojnie przepracować w szpitalu jeszcze 2-3 lata i odejść. A tak mam 52 lata i jestem chora na raka. Kto mnie teraz przyjmie do pracy? - rozkłada ręce zropaczona kobieta.
Po tym, jak dwie pielęgniarki wygrały od szpitala ponad 20 tys. zł odszkodowania, kilka osób z byłego personelu też zastanawia się nad pozwaniem PCM. Byli pracowni medyczni szpitala, którzy do czasu złożenia pozwu chcą pozostać anonimowi twierdzą, że przy przekształcemiu szpitala doszło do dezorganizacji pracy i zagrożenia dla pacjenów i pracującego tam personelu. Przykład? Na oddziale noworodkowym zwolniono doświadczoną pielęgniarkę i wbrew woli ordynatora na samodzielne dyżury przeniesiono położną, która nie umiała obsługiwać inkubatora, pompy do infuzji leków, nie miała wiedzy o podstawowych zabiegach przy noworodku. Próby oszczędzania na personelu medycznym to nie jedyny sposób na zmniejszenie kosztów. Ponoć miano też oszczędzać na lekach, badaniach diagnostycznych i transporcie pacjenów. Na kilka dni zlikwidowano też dyżury radiologiczne wbrew warunkom umowy z NFZ, co naraziło noworodka urodzonego w ciężkim stanie na brak możliwości diagnostyki radiologicznej - twierdzi przedstawiciel byłej załogi. Co na to zarząd spółki?
- Zarząd Powiatowego Centrum Medycznego nie zamierza publicznie komentować wyimaginowanych oskarżeń, noszących znamiona insynuacji i pomówień, przedstawianych przez zwolnionych z pracy pracowników PCM, jak i byłego SP ZOZ w Wieruszowie - informuje Zbigniew Hodera, rzecznik prasowy PCM. - Podnoszone kwestie były przedmiotem licznych kontroli m.in. PIP, NFZ, a także NIK, która szczegółowo przebadała proces prawnej likwidacji SP ZOZ oraz powstania i działalności spółki. Wszystkie kontrole przyniosły bardzo dobrą ocenę funkcjonowania spółki i jakości usług medycznych świadczonych przez szpitala.
Zarząd PCM podkreśla, że wszelkie spory z pracownikami były rozpatrywane na drodze sądowej i zostały zakończone prawomocnymi wyrokami, za wyjątkiem 2 przypadków, które są na etapie procedowania.
- Politykę kadrową każdej firmy, w tym również PCM kreuje kierownik danej jednostki, będący jednocześnie pracodawcą, który odpowiada za dobór pracowników, w tym również za jakość świadczonej przez nich pracy - dodaje rzecznik prasowy PCM.
Irena Kmiecik nie odpuszcza. Zamierza pojawić się na najbliższej sesji rady powiatu. Chce opowiedzieć radnym, o tym, co ją spotkało. a także zapoznać ich z wyrokiem sądu, w którym napisano, że likwidacja SP ZOZ Wieruszów nie spowodowała zakończenia jego funkcjonowania, a powołanie PCM powstana nowego, niezależnego organu medycznego. Powstała spółka funkcjonuje bowiem w pomieszczeniach dotąd zajmowanych przez SP ZOZ.

od 7 lat
Wideo

Jak głosujemy w II turze wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielun.naszemiasto.pl Nasze Miasto