Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Na wzór "Matki Polki". Plany szefa wieluńskiej ginekologii [WYWIAD]

Zbyszek Rybczyński
- Chcemy dorównać wiodącym ośrodkom w woj. łódzkim i kraju - deklaruje dr n. med. Wojciech Ordon, który przez ponad 10 lat pracował w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi
- Chcemy dorównać wiodącym ośrodkom w woj. łódzkim i kraju - deklaruje dr n. med. Wojciech Ordon, który przez ponad 10 lat pracował w Instytucie Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi Zbyszek Rybczyński
- W Wieluniu są warunki, by rozwijać ginekologię w nowoczesną stronę - mówi Wojciech Ordon, nowy kierownik oddziału położniczo-ginekologicznego SP ZOZ w Wieluniu

Bardzo rzadko zdarza się, żeby specjalista z dużej kliniki przenosił się do szpitala na „prowincji”. Co pana skłoniło do podjęcia pracy w Wieluniu?

Postanowiłem się sprawdzić w innym miejscu. Do 2015 roku Kierowałem Wojewódzkim Ośrodkiem Koordynującym Program Cytologiczny w naszym województwie, dlatego postanowiłem spróbować pokierować całym oddziałem. W Wieluniu są warunki ku temu, by poprowadzić ginekologię w nowoczesną stronę. Łódź jest pełna specjalistów, których z kolei brakuje w małych ośrodkach. Tak naprawdę celem działalności placówek klinicznych takich jak Instytut Centrum Zdrowia Matki Polki jest szkolenie kadr medycznych do pracy w miejscach, gdzie jest gorszy dostęp do specjalistów i zaawansowanych technik leczniczych.

Długo dyrekcja wieluńskiego szpitala musiała pana namawiać do objęcia funkcji kierownika oddziału położniczo-ginekologicznego?

Owszem, przeprowadziliśmy szereg rozmów.

Jak oddział ma się do pańskich wyobrażeń o nim? Był pan tutaj, zanim podjął decyzję?

Jeden raz. Po pierwszych dniach widzę, że będzie tutaj sporo do zrobienia, ale jestem dobrej myśli.

Można powiedzieć, że wieluński szpital to jest zupełnie inny świat niż „Matka Polka”?

Pacjenci są wszędzie tacy sami, a lekarze wszędzie niosą im pomoc.

Ale jednak w Łodzi zajmował się pan skomplikowanymi przypadkami.

Oczywiście wiadomym jest, że nie będziemy mogli w Wieluniu, który ma drugi poziom referencyjny, robić wszystkiego. Po to są takie miejsca, jak Insytut CZMP w Łodzi, aby trafiały tam najtrudniejsze przypadki. Niemniej możemy znacząco zwiększyć możliwości tutejszego oddziału, co przełoży się na zadowolenie i wzrost poziomu leczenia pacjentek.

Jakie dostrzega pan punkty wspólne pomiędzy obiema placówkami?

W Wieluniu jest bardzo nowoczesny blok operacyjny, który nie ustępuje temu w Centrum Matki Polki. Jest nowocześnie wyposażony, ma dobrą aparaturę do elektrokoagulacji, endoskopii.

Czytał pan doniesienia prasowe na temat wieluńskiej porodówki? Ostatnio głośno było o odszkodowaniu, które zapłaci szpital w związku z narodzinami dziecka z porażeniem mózgowym.

Czytałem, oczywiście. Ginekologia i położnictwo jest dziedziną specyficzną, o bardzo wysokim odsetku różnego typu pozwów i odszkodowań z tym związanych. Takie sytuacje zdarzają się wszędzie, również w szpitalach klinicznych. Ale to na pewno mnie nie zniechęca.

To rzutuje na wizerunek oddziału i to chyba jest jednym z jego głównych problemów. Część pacjentek boi się tutaj rodzić.

Postaram się wraz z zespołem, który zostanie na pewno częściowo wzmocniony, ten niepozytywny wizerunek odmienić.

Dyrekcja ma w planach modernizację oddziału, choć nie wiadomo, na ile to jest realne w najbliższych latach.

Jeśli dojdzie do realizacji tych planów, na co mam nadzieję, to w pierwszej kolejności należałoby skupić się na remoncie bloku porodowego i poradni ginekologicznej. To powinna być wizytówka szpitala. Dla rodzących jest bardzo ważne, aby warunki na porodówce były jak najbardziej intymne. W mojej ocenie od względem położniczym blok porodowy jest bardzo dobrze zorganizowany. Ale chcielibyśmy jeszcze m.in. urządzić salę rodzinną, tak żeby na okres porodu i połogu z ciężarną mógł przebywać ojciec dziecka. Będziemy dążyć do tego, żeby komfort pobytu na oddziale był porównywalny do warunków panujących w dobrych klinikach.

W WIeluniu każdego roku przychodzi na świat ok. 900 dzieci. Dużo, mało, w sam raz?

Trzeba dążyć do tego, żeby porodów było więcej. Pamiętajmy, że są to procedury nielimitowane - Narodowy Fundusz Zdrowia płaci za każdy poród.

Bardzo dużo porodów odbywa się przy pomocy cesarskiego cięcia. Czy to jest problem i czy zamierza pan zmienić to zmienić?

Zasadniczo tym więcej cięć, im wyższy stopień referencyjności oddziału, co wiąże się z większą ilością trudnych przypadków. Rozwiązanie ciąży przez cesarskie cięcie często jest jedyną możliwą drogą, niejednokrotnie przed terminem. Jak będzie u nas? Zapewne będziemy obracać się w średniej krajowej, czyli 4 cesarki na 10 porodów.

W Wieluniu cesarek jest zdaje się więcej.

Żyjemy w takich takich czasach, gdzie pojawiają się różne roszczenia o odszkodowania, czasami niestety słuszne. W związku z tym niejednokrotnie jest bezpieczniej po prostu wykonać cięcie cesarskie. Poza tym dziś kobiety nie żyją 20-40 lat, tak jak było to w XIX wieku. Współcześnie Polka żyje średnio ponad 80 lat. Pacjentki, które odbywają kilka porodów siłami natury, w późniejszym etapie życia mają często powikłania, np. obniżenie narządu rodnego. Również mając to na uwadze, cesarskie cięcie czasem może być lepszym rozwiązaniem.

Nie można jednak generalizować, ostatecznie decyzja zawsze należy do ginekologa-położnika.

Kończąc temat porodów, proszę jeszcze powiedzieć, bo wiele osób zadaje sobie to pytanie, czy będzie pan również prowadził ciąże wielunianek?

Tak, oczywiście oprócz pracy w gabinecie planuję również pracować w ramach kontraktu z NFZ w przyszpitalnej poradni, tak aby żeby pacjentki miały możliwość zapoznania się ze mną.

Rozumiem, że to nastąpi w najbliższym czasie?
Tak, myślę, że na pewno w wakacje będę już przyjmował w poradni.

Jeśli chodzi o zabiegi ginekologiczne, to jak można wyczytać w pańskim życiorysie, potrafi pan sporo. O jakie zabiegi chciałby pan rozszerzyć ofertę wieluńskiego oddziału?

Będziemy przede wszystkim rozwijać chirurgię endoskopową, czyli operacje z minimalnego dostępu. W naszym żargonie medycznym mówi się o tym „chirurgia przez dziurkę od klucza”. Chodzi o zabiegi takie jak histeroskopia i laparoskopia, gdzie oglądamy pole operacyjne przy pomocy kamery i cały zabieg wykonujemy przez niewielkie nacięcia wielkości maksymalnie jednego centymetra. W początkowym etapie na pewno będziemy w ten sposób operować zmiany na jajnikach, starać się diagnozować niepłodność, endometriozę. Dodatkowo chciałbym uruchomić operacje na drodze przezpochwowej, konkretnie chodzi mi o podwieszanie narządu rodnego i leczenie nietrzymania moczu. Jak już wspominałem, kobiety żyją coraz dłużej i rośnie skala problemów z nietrzymaniem moczu, wypadaniem narządu rodnego, w związku z czym chcemy wyjść naprzeciw ich potrzebom w regionie wieluńskim.

Czy są to zabiegi, które mogą przyciągnąć do Wielunia również pacjentki z innych miast?

Na pewno, bo operacje plastyczne z użyciem siatek nie są wykonywane na każdym oddziale ginekologicznym. A jeżeli są, to sporadycznie, w najprostszych przypadkach. Będziemy chcieli to rozwijać tak, żeby w niczym nie ustępować wiodącym ośrodkom w woj. łódzkim i kraju. Część procedur, które chcemy wprowadzić, jest dobrze finansowana przez NFZ, będzie to nie tylko korzyść dla pacjentek, ale też poprawi się sytuacja finansowa oddziału i szpitala.

Czy realizacja planów związanych z zabiegami będzie wymagać zakupu dodatkowego sprzętu na blok operacyjny?

Tak, ale niedużego. Laparoskop już jest, a to najdroższe urządzenie. Koszty sprzętu dla potrzeb operacji pochwowych są niewielkie. Narzędzia, które zostaną zakupione, nadają się do wielorazowego użytku.

Czy chce pan wykonywać sam te zabiegi, czy również przyuczać wieluńskich lekarzy?

Chcę również przyuczać, jestem otwarty na współpracę z całym zespołem. Sadzę, że lekarze będą podwyższali swoje kwalifikacje.

Do tej pory szło to opornie. Próby związane z laparoskopią spełzły właściwie na niczym.

Nie było mnie tutaj, dlatego nie jestem w stanie się do tego odnieść w żaden sposób.

Przewiduje pan jakieś zmiany organizacyjne?

Struktura oddziału jest optymalna. Jest to bardzo dobra baza do realizacji tego, co sobie zaplanowałem.

Przybył pan do Wielunia z chęcią długofalowej pracy czy raczej podejmuje się pan określonej misji, po spełnieniu której przekaże pałeczkę komu innemu?

Moje plany związane z Wieluniem są zdecydowanie długofalowe, ale czy będzie to 5, 15 czy 20 lat, tego nie jestem w stanie dziś powiedzieć.

Poznał pan już trochę Wieluń?

Miałem okazję być w zeszłym roku na Dniach Wielunia. Bardzo ładne miasto. Wiem oczywiście, że rozpoczęła się tutaj II wojna światowa i że Wieluń ma ponad 800-letnią historię, a sam szpital powstał w 1840 r.

Można powiedzieć, że traktuje pan tę pracę jako wyzwanie?

Do pewnego stopnia na pewno tak.

Niejedna osoba powie, co to dla człowieka z takim doświadczeniem i umiejętnościami pracować w wieluńskim szpitalu.

Chcę leczyć możliwie jak najnowocześniej i najbezpieczniej. Chcę tworzyć medycynę, której jeszcze tutaj nie było. I to jest właśnie wyzwanie.

Rozm. Zbyszek Rybczyński__

od 7 lat
Wideo

Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielun.naszemiasto.pl Nasze Miasto