Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mizerny bilans sprzedaży działek po cukrowni w Wieluniu. Rada rozpatrzy skargę na burmistrza

Zbyszek Rybczyński
Wielton kupił niespełna 12-hektarowy grunt na terenie byłej cukrowni, co ogłoszono w świetle fleszy. Na oficjalną informację z ratusza o wynikach wszystkich przetargów na działki w strefie inwestycyjnej czekamy już dwa tygodnie. Skądinąd wiemy, że poza Wieltonem nie było żadnych chętnych

Obecnie dawna cukrownia jest podzielona na siedem działek pod działalność produkcyjno-usługową, w tym pięć zabudowanych. Oddzielną nieruchomość stanowi bocznica kolejowa, która nie posiada certyfikatu bezpieczeństwa, a w dodatku od miesięcy zarasta chaszczami i niszczeje. Wielton kupił działkę 62/14 o powierzchni niespełna 12 hektarów, przylegającą do ulicy Jagiełły. Już po rozstrzygnięciu przetargu w świetle fleszy burmistrz i prezes firmy podpisali porozumienie w sprawie nabycia gruntów. ZOBACZ: Wielton kupił część dawnej cukrowni

Ratusz gra na zwłokę
W ostatnich tygodniach Urząd Miejski rozstrzygał przetargi na sześć działek inwestycyjnych w byłej cukrowni. Jedną kupił Wielton, a co do pozostałych władze nie kwapią się, by poinformować o efektach przetargów. Pytanie w tej sprawie wystosowaliśmy do magistratu 27 września, do dziś nie uzyskaliśmy odpowiedzi. Również na ostatniej sesji burmistrz Paweł Okrasa unikał odpowiedzi na pytania radnych o wyniki przetargów. Skądinąd jednak wiemy, że poza Wieltonem nie znalazł się żaden inny nabywca terenów po cukrowni.

Na konwencji otwierającej kampanię wyborczą swojego komitetu Łączy Nas Wieluń Paweł Okrasa oznajmił, że „do 4 października zdecydowanie większa część terenów po byłej cukrowni zostanie sprzedana”. Nic takiego się nie zadziało. Wielkość tego kompleksu to niespełna 32 hektary. W ubiegłym roku działkę o powierzchni 0,85 ha kupiła firma Trans-Technik Poland, teraz Wielton nabył teren o powierzchni 11,64 ha. Razem daje to 12,5 ha, co stanowi nawet nie połowę kompleksu, a co dopiero mówić o „zdecydowanej większości”...

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Niespełniony amerykański sen. Geneza zakupu dawnej cukrowni w Wieluniu dla Neapco

Burmistrz zignorował radnych
Teren, który kupuje Wielton, obrósł wieloma kontrowersjami. To właśnie tutaj miała stanąć fabryka Neapco, za sprawą której burmistrz popadł w euforię i w pośpiechu nakłonił radnych do zakupu dawnej cukrowni. Po Neapco zostało już tylko wspomnienie. Z „historyczną” transakcją wiązała się m.in. obietnica, że działki po cukrowni zostaną sprzedane z zyskiem. Tymczasem Wielton zapłaci mniej niż średnia cena zakupu kompleksu przez gminę Wieluń, która wynosiła 37 zł za metr kwadratowy.

Jeszcze przed wakacjami Rada Miejska niemal jednogłośnie przegłosowała wniosek o podniesienie ceny wywoławczej działki ze stawami z 25 do 36 zł za metr kwadratowy. Mając przekonanie, że burmistrz uszanuje ich stanowisko, radni dali zielone światło dla sprzedaży nieruchomości. Burmistrz zignorował wolę zdecydowanej większości radnych i zrobił, jak chciał, czyli ogłosił przetarg z ceną 25 zł za metr. Paweł Okrasa nigdy zresztą nie ukrywał, że preferencyjna cena to „pewien ukłon w kierunku Wieltonu za to wszystko, co robi na rzecz gminy Wieluń”.

Radni natomiast wskazywali, że jeśli w pierwszym przetargu nie uda się zbyć działki za wyższą cenę, to nic nie stoi na przeszkodzie, aby w drugim podejściu ją obniżyć.

- Przegłosowując wniosek o zwiększeniu ceny wywoławczej, mieliśmy na uwadze interes gminy. Wszystkim nam powinno zależeć, żeby sprzedać teren za jak najlepszą cenę. Burmistrz uznał inaczej, wykazując brak woli współpracy z radą - komentował przewodniczący Rady Miejskiej Piotr Radowski.

ZOBACZ RÓWNIEŻ: Radni Wielunia podnoszą cenę działki i wzywają burmistrza do rozliczenia byłego właściciela cukrowni

Teren miał być wyrównany...
Rzeczoznawca wycenił tę nieruchomość nisko, bo wymaga ona dodatkowych nakładów na niwelację i zapewnienie odpowiedniej nośności gruntu. A taki stan rzeczy jest wynikiem wątpliwych działań władz miasta. Paweł Okrasa zwolnił bowiem poprzedniego właściciela terenów po cukrowni z obowiązku wyrównania terenu. Jest oczywiste, że gdyby zostało to zrobione, dziś gmina mogłaby zarobić na sprzedaży nieruchomości dużo więcej niż 3 mln zł netto.

Przed podjęciem uchwały o zakupie kompleksu w październiku 2015 r. burmistrz gwarantował publicznie, że sprzedający wyrówna teren żwirem i piaskiem. Innymi słowy - za 12 mln zł gmina miała kupić teren gotowy do inwestowania. Miało to utwierdzić radnych w przekonaniu, że ratusz dobija bardzo korzystnej dla siebie transakcji. Żeby jednak niwelacja miała sens, najpierw należało wybrać z dołów po stawach odpady antropogeniczne.

W umowie sprzedaży kompleksu zawarto zapis o „wykarczowaniu zakrzaczeń i trzciny i zniwelowaniu terenu”. Nie ma natomiast nic o usunięciu odpadów. Burmistrz wyjaśniał, że stało się to... „najprawdopodobniej wskutek przeoczenia”.

Owo przeoczenie mogło skutkować zasypaniem stawów razem z odpadami. W konsekwencji, aby tego uniknąć, burmistrz podpisał ze sprzedającym porozumienie, którym zmieniono zakres robót. Ostatecznie przedsiębiorca z Giżycka usunął odpady antropogeniczne wraz z trzcinami, a w zamian nie musiał wyrównywać terenu. Burmistrz utrzymuje, że działał w interesie gminy. Jego oponenci widzą temat zupełnie inaczej.

Koszt robót, które miał ponieść sprzedający, szacowano między 500 tys. zł a 1 mln zł. Wątpliwy jest już sam fakt, że postanowienia umowy zawartej przed notariuszem zmieniono zwykłym porozumieniem. Z kontroli Regionalnej Izby Obrachunkowej w Łodzi wynika, że burmistrz naruszył przepisy Kodeksu cywilnego. „Umowa zawarta w formie aktu notarialnego wymaga, aby wszelkie zmiany tej umowy zachowywały również tą formę" - zaznaczyli kontrolerzy RIO.

Kilka miesięcy temu z inicjatywy klubu Sport-Zdrowie-Edukacja większość radnych przegłosowała wniosek, w którym wezwano burmistrza do podjęcia niezwłocznych działań prawnych w celu odzyskania należności z racji niewykonania zapisów aktu notarialnego. Sprawa nadal budzi duże kontrowersje. Na najbliższej sesji (16 października) radni najpewniej uznają za zasadną skargę na burmistrza w tej sprawie, złożoną przez Stowarzyszenie Zielone Płuca Wielunia. Projekt uchwały, treść skargi, odpowiedź burmistrza i stanowisko komisji rewizyjnej znajdują się w galerii zdjęć (skany można powiększać).

Burmistrz bez absolutorium
Gmina zapłaciła za byłą cukrownię 12 mln zł, zaciągając kredyt w tej samej kwocie. Burmistrz zapowiadał, że wszystkie tereny po cukrowni zostaną sprzedane z zyskiem w latach 2016-2018. Kredyt miał być spłacany wpływami z transakcji. Został spłacony innym kredytem. Niepowodzenia Paweł Okrasa zrzucał a to na procedury ŁSSE, a to na radnych, których oskarża o rzucanie mu kłody pod nogi. Brak założonych wpływów ze sprzedaży terenów po cukrowni skutkował tym, że Paweł Okrasa jako pierwszy burmistrz nie otrzymał absolutorium. Kolegium RIO utrzymało decyzję radnych w mocy.

Więcej na temat bilansu sprzedaży dawnej cukrowni czytaj w „Naszym Tygodniku”, który ukaże się w piątek, 11 października, z „Dziennikiem Łódzkim”.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielun.naszemiasto.pl Nasze Miasto