Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Magdalena Stysiak robi furorę we włoskiej lidze WYWIAD, ZDJĘCIA

Zbigniew Rybczyński
Zbigniew Rybczyński
Fot. savinodelbenevolley.it
Siatkarka Magdalena Stysiak znakomicie radzi sobie we włoskiej ekstraklasie. Właśnie wróciła do treningów po przechorowaniu COVID-19. - Jestem zadowolona z tego sezonu, pomimo trudności związanych z koronawirusem – mówi wychowanka Siatkarza Wieluń w wywiadzie dla portalu wielun.naszemiasto.pl.

3 grudnia 2020 r. pochodząca z podwieluńskiego Turowa siatkarka skończyła 20 lat. Rozgrywa swój drugi sezon w barwach zespołu Savino del Bene Scandicci. Do drużyny z prowincji Florencja w Toskanii trafiła w 2019 r. z Grota Budowlanych Łódź. Zespół z Magdaleną Stysiak w składzie zajmuje miejsce w czołówce włoskiej Serie A1, będącej jedną z najlepszych lig siatkówki kobiet na świecie. Wychowanka Siatkarza Wieluń jest wiodącą zawodniczką nie tylko w drużynie, ale w całych rozgrywkach. Dość wspomnieć, że jest trzecia w klasyfikacji najlepiej punktujących. Trener Scandicci, utytułowany Massimo Barbolini, powierzył jej rolę drugiego kapitana drużyny. Poniżej rozmowa, którą przeprowadziliśmy z Magdą w przededniu świąt Bożego Narodzenia.

Jak spędzasz święta?

Magdalena Stysiak: To już drugie święta spędzane poza rodzinnym domem, we Włoszech. Kolację wigilijną zjadłam w gronie koleżanek z zespołu.

Statystyki indywidualne nie pozostawiają wątpliwości, że Magdalena Stysiak to bardzo jasny punkt Savino del Bene Scandicci. Tak też było w poprzednich klubach, w reprezentacji Polski. Wygląda na to, że jesteś skazana na rolę liderki? Nie czujesz się zbyt mocno eksploatowana?

Jestem zadowolona z tego sezonu, pomimo trudności związanych z koronawirusem. Mam duże zaufanie od trenera i rozgrywającej, która w ciężkich momentach daje mi piłki do ataku. Nie czuję się nadmiernie eksploatowana, ale wiem ze duża odpowiedzialność spoczywa na moich barkach. Mamy super zespół i z każdą zawodniczką mam świetny kontakt. Nawiązałam przyjaźnie.

Co możesz powiedzieć o poziomie ligi włoskiej?

Uważam że liga włoska jest najmocniejsza. Oczywiście mocna jest liga turecka, ale tam przeważają 3,4 najmocniejsze zespoły i reszta tabeli odstaje. Tutaj do każdego meczu musimy podejść na 100 proc., bo jak pokazuje parkiet, najlepszy zespół może przegrać z ostatnim w tabeli. Można więc powiedzieć, że poziom rozgrywek jest wyrównany. Oczywiście poza Imoco Conegliano z Asią Wołosz w składzie (niekwestionowany lider tabeli – red.), jest to niepokonany zespół i według mnie wygra wszystko, co jest do wygrania.

Spędziłaś już dobrze ponad rok we Włoszech. Jak się odnajdujesz w tym kraju? Uczysz się włoskiego?

Odnalazłam się tutaj znakomicie. Bardzo podoba mi się włoska kultura, zabytki, widoki, ludzie są całkiem inni. Cały czas się uczę języka włoskiego i staram się już nim posługiwać na bieżąco. Jest mi czasem ciężko, bo są cztery dziewczyny w zespole, z którymi rozmawiam po serbsku. Oczywiście na co dzień powszechnie używam angielskiego, ale włoskim też już posługuje cię coraz lepiej.

Gdy przechodziłaś do Scandicci, grała już tam Agnieszka Kąkolewska, która kilka miesięcy temu powróciła do polskiej ligi. Domyślam się, że mając rodaczkę u boku, było łatwiej zaaklimatyzować się w Italii?

Tak dokładnie, oczywiście było łatwiej się zaaklimatyzować, niemniej przychodząc do zespołu, znałam kilka zawodniczek z kadry włoskiej. Ale wiadomo, gdy grała z nami Agnieszka, zawsze można było odezwać się w swoim ojczystym języku, czego teraz mi brakuje. Gdy spotykamy się na meczach włoskiej ligi z Asią Wołosz, Malwiną Smarzek-Godek czy Kają Grobelną, to aż miło porozmawiać po polsku.

Trenerem Savino del Bene Scandicci od kilku miesięcy jest Massimo Barbolini. Jak się pracuje z żywą legendą siatkówki?

Z Massimo pracuje nam się bardzo dobrze. On ufa mi, ja ufam jemu. Czego potwierdzeniem jest fakt, że kiedy schodzi z boiska nominalna kapitan Lia Malinov, ta rola jest przydzielona mi. Jest to bardzo doświadczony trener, który daje mi dużo wskazówek. Dużo się uczę od niego.

Epidemia nadal odciska dużo piętno na sporcie, o czym świadczą nie tylko puste trybuny, ale też odwoływane mecze. Twoja drużyna właśnie z powodu zakażeń ma obecnie wymuszoną przerwę w rozgrywkach.

Podczas pierwszego turnieju Ligi Mistrzyń, który był u nas na początku grudnia, zachorowały też zawodniczki z pozostałych trzech zespołów, w tym z Developresu Rzeszów. Trochę to niezrozumiałe, bo wszystkie zespoły przeszły testy przed turniejem, które były negatywne, czyli coś złego musiało się wydarzyć w czasie turnieju. W naszym zespole było 10 przypadków zachorowań ze mną włącznie. Miałam gorączkę, bóle pleców, ale obyło się bez utraty smaku i węchu. Jestem już zdrowa i we wtorek wróciłam do treningów.

Jakie są perspektywy? Kiedy sytuacja w lidze może wrócić do normalności? Są już jakieś zapowiedzi odnośnie szczepień przeciwko COVID wśród siatkarek?

Co do szczepionek jeszcze nic nie wiemy. Mamy testy przeprowadzane dwa razy w tygodniu przed każdym oficjalnym meczem. Mam nadzieję, że z nowym rokiem powoli zaczniemy wracać do normalności. Muszę powiedzieć, że bardzo brakuje nam kibiców i ich dopingu.

Rozmawiał: Zbigniew Rybczyński

Magdalena Stysiak odwiedziła swoją szkołę w podwieluńskim Ku...

od 7 lat
Wideo

21 kwietnia II tura wyborów. Ciekawe pojedynki

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielun.naszemiasto.pl Nasze Miasto