Władze Działoszyna od kilku lat dążyły do zamknięcia SP nr 1 im. J. Korczaka. W ubiegłym roku szkolnym do placówki uczęszczało już tylko 10 dzieci. Utrzymywanie placówki kosztującej rocznie sporo ponad 1 mln zł dla garstki uczniów to zdaniem burmistrza Rafała Draba niegospodarność.
Jego racje podzielili radni, których decyzje w sprawie likwidacji szkoły były jednogłośne. Ostatnią uchwałę pozytywnie zaopiniował łódzki kurator oświaty (wcześniejsze próby blokował). Rodzice uczniów SP nr 1 nie dali za wygraną i złożyli skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Łodzi.
Teraz już wiadomo, że 1 września dzieci nie pójdą do SP nr 1. Wyrokiem z 29 lipca sąd oddalił skargę na uchwałę likwidującą szkołę. W Działoszynie zostanie jedna podstawówka (SP nr 2 im. M. Kopernika), jednak jak mówi burmistrz, nie do niej rodzice zapisali uczniów pobierających dotąd naukę w jedynce.
- Z tego, co wiem, żadne z tych dzieci nie trafi do dwójki, choć mieszkają w mieście. To suwerenne decyzje rodziców – mówi burmistrz Drab.
Rodzice uważają, że nauka w dużych klasach w SP nr 2 „negatywnie wpływa na szeroko rozumiane dobro dzieci”, co podnieśli także w piśmie do sądu. W odpowiedzi na skargę przywołano opinię kuratora, który zgodził się ze stanowiskiem władz gminy, że reorganizacja szkolnej sieci „nie wpłynie negatywnie na możliwości rozwoju intelektualnego i emocjonalnego uczniów, ich poczucie bezpieczeństwa w środowisku szkolnym oraz jakość kształcenia”.
Skarżący zarzucili, że samorząd nie podjął rozmów z podmiotami gotowymi prowadzić placówkę. „Wariant przejęcia szkoły powinien być traktowany priorytetowo i w pierwszej kolejności poddany szczegółowej analizie” – czytamy w skardze.
Władze odniosły się do tego sceptycznie, bo chcą wykorzystać budynek szkolny na inne cele społeczne. Przy czym nie będzie to dom seniora, o którym mówiło się wcześniej. Burmistrz mówi, że ta placówka powstanie w sąsiedztwie przedszkola.
W skardze jest też zarzut, że nie wszyscy rodzice zostali powiadomieni o zamiarze likwidacji szkoły, co byłoby naruszeniem prawa. Dla urzędu i ten argument jest chybiony. W ocenie władz „rodzice świadomie unikali odbioru pism”. Jak wyjaśniono, zawiadomienia wysłano listami poleconymi, a potem ponowiono próbę dostarczenia korespondencji poprzez firmę kurierską.
Wielki Piątek u Ewangelików. Opowiada bp Marcin Hintz
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?