Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kierownictwo szpitala i starosta tłumaczą się z odszkodowania

Zbyszek Rybczyński
Zbyszek Rybczyński
Czy starosta ma kontrolę nad szpitalem i czy ufa jego dyrekcji? - dociekają opozycyjni radni. Władze powiatu o milionowym odszkodowaniu dowiedziały się dopiero przed podpisaniem ugody

Sprawa gigantycznego odszkodowania, które zapłaci wieluński szpital, rozgrzała do czerwoności radnych powiatowych. Gromy posypały się na głowę starosty Andrzeja Stępnia, któremu opozycja zarzuca, że nie ma kontroli nad szpitalem. Ostre oceny prowokuje tłumaczenie starosty, że o roszczeniu dowiedział się dopiero w lutym tego roku, czyli... półtora roku po tym, jak do SP ZOZ wpłynęło pismo o zadośćuczynienie finansowe. Wątpliwości jest jednak więcej.

CZYTAJ RÓWNIEŻ: Szpital w Wieluniu wypłaci rodzicom ponad milion złotych odszkodowania!__

Szpital poszedł na ugodę z rodzicami chłopca, który wskutek komplikacji podczas porodu przyszedł na świat z czterokończynowym porażeniem mózgowym. Sprawę opisaliśmy jako pierwsi na łamach „Dziennika Łódzkiego”. Ujawnione przez nas fakty zaważyły na tym, że na ostatniej sesji rady powiatu pojawili się przedstawiciele szpitala, choć w porządku obrad nie było żadnego punktu dotyczącego SP ZOZ. Radni zażądali wyjaśnień i choć na obrady nie mogła dotrzeć szefowa lecznicy Bożena Łaz, która pojechała do Ministerstwa Zdrowia, nie ustąpili.

Pojawiły się wątpliwości, czy dyrekcja SP ZOZ mogła podpisać ugodę na tak dużą kwotę bez uzgodnienia z władzami. Starosta Andrzej Stępień zapewnia, że pod względem prawnym sprawa jest czysta.

- Szpital jest samodzielnym zakładem opieki zdrowotnej i prowadzi gospodarkę finansową zgodnie z ustawą o finansach publicznych. Nie ma tutaj ograniczeń - mówi starosta.

Jego wyjaśnienia nie przekonują jednak radnych. Bo nie tylko chodzi o to - argumentują - czy zarząd był władny podejmować decyzje w tej sprawie. Niepojęte jest dla nich, żeby przez półtora roku włodarze nie mieli elementarnej wiedzy na temat rekordowego roszczenia.

Niektórych radnych wyprowadził z równowagi także sposób informowania o wysokości odszkodowania. Okazało się bowiem, że już w ubiegłym roku rodzice otrzymali pieniądze, tyle że od ubezpieczyciela szpitala. Tę informację główna księgowa szpitala Urszula Woźniakowska podała dopiero w dalszej części dyskusji, naciskana przez radnych. Radni chcą też wiedzieć, czy dyrekcja zamierza wyciągnąć konsekwencje wobec lekarzy. Aspekty odpowiedzialności za nieszczęśliwy starał się wyjaśniać zastępca dyrektora SP ZOZ ds. medycznych Mateusz Grabicki.

WIĘCEJ NA TEN TEMAT W DZISIEJSZYM "NAD WARTĄ" ORAZ PIĄTKOWYM "NASZYM TYGODNIKU".

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Krokusy w Tatrach. W tym roku bardzo szybko

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielun.naszemiasto.pl Nasze Miasto