- Mieszkańcy włożyli wiele pracy w odbudowanie szkoły, która powstała jeszcze przedpowstaniem styczniowym, a którą zniszczono w czasie wojny. Nowy budynek oddano do użytku w 1969 roku. Zanim do tego doszło, mieszkańcy wozili własnymi maszynami piasek i elementy budowlane nie-zbędne do odbudowy. Sami zaangażowali się także w pracę przy wykończeniu szkoły, a teraz to wszystko ma zostać zaprzepaszczone - nie dopuszczają do siebie takiej myśli mieszkańcy, którzy przekazali radnym i wójtowi kronikę szkoły, w której zapisano najważniejsze wydarzenia z jej życia.
Dla gminy problemem jest jednak zbyt mała liczba uczniów (51), na co przekłada się niewielka subwencja oświatowa, którą otrzymuje gmina.
- Koszt utrzymania jednego ucznia wynosi aż 11,9 tys. zł. Tymczasem gmina otrzymuje subwencje tylko w wysokości 6,3 tysiąca złotych na jednego ucznia - wylicza wójt.
Rodzice dzieci apelowali jednak do radnych, aby nie podejmowali decyzji o likwidacji placówek w pośpiechu, patrząc tylko na trudną sytuację finansową gminy, ale postawili się w ich sytuacji.
- Przed podjęciem decyzji co do dalszej przyszłości szkoły, należy wyczerpać wszystkie inne możliwości pozyskiwania dodatkowych środków. Społeczność Pichlic ma przecież prawo do posiadania swojej szkoły, która spełnia rolę ośrodka edukacji i kultury, dlatego dla dobra dzieci i całej społeczności nie należy likwidować placówki - przekonywali rodzice.
Tymczasem wójt Sylwester Skrzypek przekonywał, żeby to rodzice postawili się w sytuacji osób zawiadujących gminą, która jest w tak trudnej sytuacji finansowej, że ma dwa wyjścia - albo szukać oszczędności poprzez likwidację szkół, albo podnieść podatki. Jak wynika z audytu przeprowadzonego na potrzeby gminy, pierwsza z opcji, czyli likwidacja dwóch podstawówek, ma dać oszczę-dności rzędu pół miliona złotych rocznie.
- Obecnie gmina dopłaca do oświaty ok. 800 tys. zł. Gdybyśmy podnieśli podatek rolny i od środków transportu dogórnych stawek oraz wprowadzili podatek od mieszkań w kwocie 70 groszy od metra kwadratowego, z którego obecnie jesteśmy zwolnieni, dałoby to nam 50 procent kosztów, które na dzień dzisiejszy dokładamy do oświaty. Drugie 50 procent musielibyśmy uzyskać, podnosząc aż o sto procent cenę za wodę. Tylko wtedy zbilansowałaby się nam wydatki na oświatę - wylicza wójt.
Ponieważ na to nie stać mieszkańców, zdaniem wójta rozwiązaniem jest połączenie dwóch szkół i przewożenie dzieci z Ochędzyna i Pichlic do oddziałów w Sokolnikach i Walichnowach. To dałoby wyliczone oszczędności rzędu pół miliona złotych.
Mieszkańcy wyszli jednak do wójta i radnych z inną propozycją.
- Zamiast dwóch obecnie utrzymywanych gimnazjów zróbmy jedno duże w Walich-nowach. Można tam przenieść dzieci z Sokolnik, które w końcu miałyby pełnowymiarową salę, a dzieci z podstawówki w Walichnowach przyślijcie do nas - proponowali mieszkańcy Pichlic.
Pojawiła się też propozycja przekazania diet gminnych radnych na pokrycie dziury budżetowej.
Decyzja o tym, czy szkoły zostaną zlikwidowane, zapadnie na najbliższej sesji.
Czytaj także w dzisiejszym wydaniu Dziennika Łódzkiego
echodnia.eu Świętokrzyskie tulipany
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?