Wielton jedynym oferentem
Pod koniec kwietnia Urząd Miejski w Wieluniu rozstrzygnął przetarg nieograniczony na sprzedaż prawa użytkowania wieczystego niespełna 8-hektarowego terenu pod działalność produkcyjno-usługową na obszarze dawnej cukrowni. Działkę 62/8 kupił Wielton za 3 mln 35 tys. zł netto, czyli w cenie zbliżonej do wywoławczej. Wieluńska spółka jako jedyna przystąpiła do przetargu. ZOBACZ: Większość terenów po wieluńskiej cukrowni w rękach Wieltonu
Pieniądze ze sprzedaży działki 62/8 nie wpłyną w tym roku do gminy, mimo że były zapisane w budżecie od momentu jego uchwalenia. W maju, czyli niedługo po rozstrzygnięciu przetargu, ratusz wystosował pismo do Wieltonu, wyznaczające podpisanie aktu notarialnego na dzień 21 stycznia 2020 r. Było to efektem wcześniejszych ustaleń z zarządem spółki. O tym jednak radni dowiedzieli się dopiero w listopadzie. Mają za złe burmistrzowi, że nie informował ich na bieżąco o podejmowanych działaniach. Jest to dla nich niedopuszczalne, biorąc pod uwagę fakt, że wszelkie zmiany związane z dochodami i wydatkami gminy są wyłączną kompetencją rady jako organu uchwałodawczego.
Co ma cukrownia dla ulicy Popiełuszki
O wpływy z działki 62/8 radni zaczęli dopytywać na sesji październikowej. Nie uzyskali wówczas pełnej informacji, co tylko dolało oliwy do ognia.
- Używając mętnych i pozbawionych konkretów wyjaśnień, burmistrz dał do zrozumienia, iż wpływ środków za sprzedaną nieruchomość może być w tym roku nie zrealizowany. Nic jednak nie powiedział o wyznaczonym przez niego na styczeń 2020 roku terminie sprzedaży – podnosi radny Radosław Wojtuniak, przewodniczący komisji rewizyjnej.
Karty zostały odkryte na kolejnej sesji, która odbyła się w listopadzie. Na niej burmistrz stwierdził, że o piśmie skierowanym do firmy w maju nie powiedział na poprzednich obradach, bo zwyczajnie o nim zapomniał. Zarazem Paweł Okrasa odczytał pismo od zarządu spółki, które wpłynęło do ratusza kilka dni przed listopadową sesją. Firma wyjaśnia, że prowadzi w mieście szereg inwestycji, m.in. zagospodarowuje 12-hektarową działkę po cukrowni, którą kupiła od gminy Wieluń wcześniej.
„Termin ten (podpisania aktu notarialnego w styczniu 2020 r. - red.) jest podyktowany tempem i kolejnością wykonywania przez Wielton S.A. zadań inwestycyjnych na terenie dawnej cukrowni w Wieluniu. Obecnie Wielton S.A. prowadzi wiele inwestycji na terenie obu zakładów w Wieluniu, w tym inwestycje związane z odbudową mocy produkcyjnych po pożarze lakierni na terenie zakładu nr 1. Działania te wymagają koordynacji i zaangażowania w wielu obszarach. Wskazać możemy, że na terenie sąsiadującej działki, nabytej w roku 2018 od gminy Wieluń, trwają zaawansowane prace ziemne związane z niwelacją terenu, a część terenu została oddana pod magazyn wyrobów gotowych”
- poinformował zarząd Wieltonu.
Z dyskusji na listopadowej sesji wynika, że brak założonych dochodów ze sprzedaży działki spowodował, że ratusz celowo spowolnił przebudowę ulicy Popiełuszki, bo nie miałby z czego zapłacić wykonawcy. Podpisano aneks, który wydłużył termin inwestycji z października 2019 r. na maj 2020 r.
- Oczywiście można teraz stosować korelację między tym, że nie wpłyną pieniądze z Wieltonu i my dlatego zgadzamy się na aneks z firmą Domax. Jest to w dużej mierze prawda – przyznał burmistrz Paweł Okrasa.
Burmistrz dodał, że alternatywą byłoby zaciągnięcie kredytu, którego jednak nie proponował radnym ani nawet nie mówił, że rozważał taką opcję. Decyzje w sprawie działki i ul. Popiełuszki podejmował na własną ręką, nie konsultując tego zawczasu z radą. Dla oponentów burmistrza wydłużenie przebudowy ul. Popiełuszki, a tym samym utrudnień dla mieszkańców, zakrawa wręcz na skandal.
- Wielkim się pomaga, a maluczcy dostają po głowie. Dla mnie to jest po prostu niegodziwe – komentuje radny Roman Drosiński.
Burmistrz: Trzeba być elastycznym
Burmistrz przekonuje, że wykazał się wobec największego wieluńskiego pracodawcy „elastyczną” postawą, która świadczy o nim jako samorządowcu jak najlepiej.
- Mamy być proprzedsiębiorczy, czy mamy być anty? - pyta Paweł Okrasa. - Trzeba mieć na względzie, ile Wieluń zawdzięcza firmie Wielton i to w wielu wymiarach. Płaci duże podatki pośrednie, bezpośrednie, zatrudnia kilka tysięcy ludzi i buduje kolejne hale, od których też będą podatki. Rada wysyła negatywny komunikat w kierunku biznesu, że gmina Wieluń nie potrafi się dostosować, zrozumieć sytuacji, w jakiej znalazła się nasza największa firma. Kryzys w branży transportowej jest widoczny, widzimy, ile naczep stoi nieodebranych. W tym ciężkim czasie gminę powinno być stać na takie gesty.
Z punktu widzeniach radnych argumentacja burmistrza to rodzaj szantażu. Radny Robert Kaja nazwał sytuację „nieczytelną”.
- Hala się spaliła, ale była ubezpieczona. Zresztą w październiku burmistrz przedstawiał inną wersję. Tak czy inaczej, można było pójść firmie na rękę w inny sposób, rozkładając płatność na raty – podnosi radny Kaja. - Wyszło na to, że mamy spełniać życzenia biznesu, a mieszkańcy niech się męczą. To jest po prostu nie do przyjęcia. Burmistrz powinien dbać o interes gminy, o dochody, a to że firma płaci podatki? Bardzo dobrze. Wszystkie podmioty powinny być traktowane na jednakowych zasadach.
- Traktuję wszystkich przedsiębiorców dokładnie tak samo – kontruje burmistrz. - Wydaje mi się jednak, choć mogę być w błędzie, że firmie Wielton należy się nieco większa przychylność ze strony gminy. Naszą rolą jako samorządu jest tworzenie takich warunków, aby przedsiębiorcy chcieli tutaj inwestować, rozwijać się, wiązać z tym miastem swoją przyszłość. Między innymi przez takie elastyczne podejście do sprawy. We wcześniejszych kadencjach też podejmowano szybkie działania w kwestii planów przestrzennych pod potrzeby biznesu i chwaliłem gminę za elastyczność.
Radni: Zabrakło otwartej dyskusji
Radni podnoszą, że nie byłoby dzisiejszego sporu, gdyby od początku burmistrz grał z nimi w otwarte karty. Nie po raz pierwszy jednak rada została postawiona pod ścianą.
- Zabrakło otwartej dyskusji. O ustaleniach z nabywcą działki należało nas poinformować od razu. Gdybyśmy mieli taką wiedzę w maju, byłby czas na podjęcie działań zaradczych, aby spiąć budżet – wskazuje wiceprzewodniczący rady Piotr Radowski. - Przedkładanie uchwały w listopadzie to stawianie rady w sytuacji patowej. To się zdarza nie pierwszy raz. Burmistrz nie wyciąga wniosków z poprzednich lat i przez to brniemy w tę niekomfortową sytuację zarówno dla gminy, jak i firmy.
Burmistrz twierdzi, że nie przedkładał radnym uchwały wcześniej, bo cały czas była szansa, że do transakcji dojdzie jednak w tym roku. Było to uzależnione od rozwoju sytuacji gospodarczej. Według Pawła Okrasy szefostwo firmy miało dać ostateczną odpowiedź jesienią. Wtedy stało się jasne, że dla spółki korzystniejsze będzie dokonanie płatności w przyszłym roku.
Radna Anna Dziuba-Marzec stwierdziła, że „Wielton tu rozdaje karty”, a burmistrzowi zarzuciła „że jest rzecznikiem Wieltonu, a nie wszystkich mieszkańców tego miasta”.
- Trudno uwierzyć, że pan zapomniał o piśmie z maja, skoro problem z Popiełuszki nie pojawił się teraz. Spowolnienie inwestycji miał pan bardzo mocno w głowie, tylko nie wiedział, jak to powiedzieć radzie. Dopiero kiedy rada odkryła, że pan kłamie, to trzeba się było przyznać – zarzucała burmistrzowi Okrasa radna Dziuba-Marzec.
Piotr Radowski doszedł do wniosku, że burmistrz tak naprawdę robi Wieltonowi niedźwiedzią przysługę, opowiadając wszem i wobec, że spółka jest w trudnym położeniu finansowym.
- Podawanie do opinii publicznej informacji o spółce giełdowej o takim kapitale, o takiej wartości rynkowej, że ma problemy z zapłaceniem 3 mln zł za działkę, którą nabyła w przetargu, to jest robienie złej roboty firmie. Każda taka informacja może mieć negatywny wpływ na kurs akcji spółki. Za daleko to zaszło – skomentował Radowski.
- Wydaje mi się, że inaczej rozumiemy rolę, jaką ma pełnić gmina. Dla mnie jest to rola usługodawcza i mamy obowiązek działać również na rzecz tych, którzy chcą lokować tutaj swoje biznesy. Nie możemy występować z pozycji I sekretarza partii, tylko słuchać głosów oddolnych – przekonywał po raz kolejny burmistrz. - Gmina nie straciła kontroli nad działką i wpływów. Jest obsuwa terminu, ale nie jakaś dramatycznie zła. Chodzi tylko o to, żeby dołożyć burmistrzowi. Jest kij, to trzeba go użyć. To jest prawo opozycji, ale to spraw miasta nie posuwa do przodu, a jedynie psuje wizerunek gminy w relacjach z biznesem.
W poczuciu zlekceważenia i nie przyjmując wyjaśnień Pawła Okrasy, oponenci burmistrza nie widzieli innego wyjścia, jak tylko zawetować propozycję zdjęcia z budżetu dochodu ze sprzedaży działki. Zarazem nie zgodzili się na zmniejszenie tegorocznych nakładów na przebudowę ul. Popiełuszki o 3 mln zł.
Burmistrz wzywa do referendum
Temat wrócił na grudniowym posiedzeniu rady. Burmistrz ponownie przedłożył uchwałę mającą usankcjonować brak dochodu ze sprzedaży działki 62/8. Radni po raz kolejny nie wyrazili na to zgody. Dla burmistrza nieustępliwa postawa radnych jest niezrozumiała, bowiem odrzucenie jego poprawek do budżetu i tak nie było w stanie sprawić, że płatność za działkę nastąpi w 2019 r. Radni odpierają, że chodzi o zasady.
- Taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. W poczuciu odpowiedzialności nie powinno się zostawiać tak ważnej sprawy na koniec roku – mówi wiceprzewodniczący rady Piotr Radowski. - Rada ocenia proponowane zmiany w budżecie pod kątem ich zasadności i racjonalności. W tej sprawie nie mogła postąpić inaczej, skoro mamy do czynienia z uszczupleniem dochodów zaplanowanych i rezygnacją z dodatkowych.
Burmistrz uznał, że działania radnych są obliczone na nieudzielenie mu absolutorium za wykonanie budżetu za 2019 r., co w konsekwencji miałoby być podstawą do wszczęcia procedury odwołania go ze stanowiska. Wobec tego Paweł Okrasa zaapelował, żeby grać w otwarte karty i rozpisać referendum w sprawie odwołania zarówno burmistrza, jak i rady. Pisaliśmy o tym tutaj: Burmistrz apeluje: Zróbmy referendum! Radni: To ostatnia rzecz, jakiej potrzebuje Wieluń
Komisja rewizyjna zawiadamia rzecznika
W związku z całą tą sytuacją komisja rewizyjna zdecydowała się skierować zawiadomienie do rzecznika dyscypliny finansów publicznych. Radni zarzucają, że odłożenie podpisania aktu notarialnego o siedem miesięcy miało – oprócz wstrzymania przebudowy ul. Popiełuszki - także inne negatywne konsekwencje dla interesów gminy. Chodzi o utracone w drugim półroczu 2019 r. dochody z tytułu podatku od nieruchomości, który płaciłaby firma po sfinalizowaniu zakupu działki. Ponadto gmina nadal musi uiszczać opłatę za użytkowanie wieczyste.
- Gdyby sprzedaż nastąpiła w normalnym trybie, gmina Wieluń nie musiałaby ponosić opłaty za wieczyste użytkowanie tych gruntów – wskazuje radny Radosław Wojtuniak. - Każdy odpowiedzialny i gospodarny włodarz, w trosce o realizację zobowiązań wynikających z bieżącego planu finansowego, po wygranym przez daną firmę przetargu wyznaczyłby w miarę jak najszybciej termin sprzedaży nieruchomości, podpisanie aktu notarialnego i tym samym wyegzekwowałby należną gminie kwotę pieniężną .
„Nierówne traktowanie przedsiębiorców”
Działkę 62/8 rzeczoznawca majątkowy wycenił na 3,5 mln zł. W pierwszym przetargu, który ogłoszono w 2018 r., cena wywoławcza była zgodna z operatem. Nie było jednak chętnych. W drugim przetargu cenę zmniejszono do 3 mln zł i za tyle nieruchomość kupił Wielton. Z kolei działkę 62/1, której wartość w operacie szacunkowym została określona na ponad 700 tys. zł, ratusz wystawił na sprzedaż za kwotę 1,27 mln zł. Mimo że w pierwszym przetargu nie wpłynęła żadna oferta, to w drugim – inaczej niż w przypadku działki 62/8 – cena została utrzymana na tym samym poziomie.
Działkę 62/1, na której znajduje się magazyn dawnej cukrowni, kupił przedsiębiorca, który od kilku dzierżawił tę nieruchomość za niemałe pieniądze. Akt notarialny został podpisany kilka tygodni po przetargu. Reasumując: jedna działka po cukrowni została sprzedana za pół miliona poniżej jej wartości, druga za pół miliona więcej. Dla oponentów burmistrza świadczy to o rażąco nierównym traktowaniu wieluńskich przedsiębiorców.
Nie są to pierwsze kontrowersje związane ze zbywaniem terenów po cukrowni. 12-hektarowa działka z zasypanymi już stawami, do której przymierzana było fabryka Neapco, została sprzedana za 3 mln zł, czyli 25 zł za metr kwadratowy. Rzeczoznawca wycenił tę nieruchomość nisko, bo wymagała ona dodatkowych nakładów na niwelację i zapewnienie odpowiedniej nośności gruntu. Taki stan rzeczy był wynikiem wątpliwych działań władz miasta. Burmistrz Paweł Okrasa zwolnił bowiem przedsiębiorcę, od którego gmina Wieluń kupiła kompleks cukrowni w 2015 r., z obowiązku wyrównania terenu. Pisaliśmy o tym m.in. tutaj: Rozliczanie zakupu cukrowni i oburzenie na baner burmistrza. Ostatnia sesja rady Wielunia przy wyborami [FOTO]
echodnia.eu W czerwcu wybory do Parlamentu Europejskiego
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?