Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zaginięcie lekarki z Wielunia. Nikomu nie udowodniono zabicia Jadwigi A., nie znaleziono jej ciała. Archiwum X próbuje rozwikłać zagadkę

Zbigniew Rybczyński
Zbigniew Rybczyński
Słuch o Jadwidze A. zaginął w 1995 r., kiedy obrabowano jej mieszkanie w centrum Wielunia. W świetle ustaleń śledczych nie można mówić o zaginięciu lekarki inaczej jak tylko o zabójstwie domniemanym. W tej sprawie znalazła potwierdzenie zasada mówiąca, że jeśli nie ma ciała, to nie ma zbrodni. Do sprawy zatrzymano kilku mężczyzn, ale zebrane dowody nie pozwoliły ich skazać za morderstwo pani doktor

Przeszło ćwierć wieku po zniknięciu szanowanej lekarki z Wielunia policjanci z zespołu ds. przestępstw niewykrytych, działającego przy Komendzie Wojewódzkiej Policji w Łodzi, nie ustają w wysiłkach wyjaśnienia sprawy domniemanego zabójstwa Jadwigi A. Jej ciała nigdy nie odnaleziono. Mężczyzn aresztowanych w 1995 r. sąd uniewinnił od zarzutu zabójstwa kobiety. Odsiedzieli natomiast wyroki za inne przestępstwa, które miały związek z emerytowaną ordynator oddziału wewnętrznego w wieluńskim szpitalu.

W ostatnim czasie znów zrobiło się głośno o sprawie za sprawą poszukiwań szczątków lekarki w rejonie ulicy Polnej w Wieluniu. W czynnościach prowadzonych przez śledczych pomogli wieluńscy strażacy, do przeczesywania terenu ściągnięto też koparkę.

Prokuratura Okręgowa w Sieradzu wraz z funkcjonariuszami Archiwum X z Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi oraz funkcjonariuszami Komendy Powiatowej Policji w Wieluniu wykonuje czynności mające na celu zweryfikowanie uzyskanych informacji o możliwym miejscu ukrycia zwłok zaginionej lekarki - potwierdza prok. Jolanta Szkilnik, rzecznik sieradzkiej prokuratury.

Z mieszkania lekarki zrabowano telewizor, magnetowid i kosztowną biżuterię

Emerytowana ordynator oddziału wewnętrznego wieluńskiego szpitala przyjmowała pacjentów w kamienicy przy ul. Sienkiewicza. Tam też mieszkała. To ścisłe centrum miasta. Kobieta zaginęła w tajemniczych okolicznościach w drugiej połowie maja 1995 r.

Na temat jej tajemniczego zniknięcia tak w mieście, jak i w całym rejonie krąży wiele hipotez. Jedna z nich mówi o utracie pamięci przez poszukiwaną, co w konsekwencji spowodowało oddalenie jej się w bliżej nieokreślonym kierunku. Inna zakłada, że znana wieluńska lekarka została porwana dla okupu, a nawet zamordowana

- donosił z pierwszej strony tygodnik „Ziemia Wieluńska” z 1 czerwca 1995 r.

Z mieszkania lekarki zrabowano telewizor, magnetowid i kosztowną biżuterię. Nie było też na swoim miejscu zeszytu, w którym pani doktor skrupulatnie notowała wizyty pacjentów, oraz książeczek oszczędnościowych. Auto Jadwigi A. namierzono po kilku dniach w pobliskim Działoszynie. Mimo zakrojonych na dużą skalę poszukiwań, lekarki nie odnaleziono. Sprawa domniemanego zabójstwa lekarki pozostaje niewyjaśniona do dziś.

- Jakie tam domniemane. Co innego mogło się stać, jak nie morderstwo - komentowali mężczyźni, których spotkaliśmy w podwórzu kamienicy przy ulicy Sienkiewicza. Jeden z nich znał osobiście Jadwigę A. Był jej sąsiadem. Mówi, że po śmierci mamy, pani doktor mieszkała sama, ale nie była osamotniona. Szczególnie dobre relacje utrzymywała z nieżyjącą już mieszkanką kamienicy obok. Zniknięcie lekarki nie mogło więc umknąć uwadze sąsiadów. Tym bardziej, że nie było też jej psa, zwykle hasającego po podwórzu.

- Pewnie załatwili zwierzaka jednym uderzeniem. Rano moją uwagę zwróciło wiszące na zewnątrz futerko pani Jadwigi. Zostawienie go tak na noc było dla niej nietypowe. To był symptom, że coś jest nie tak - opowiada sąsiad, który prosi o anonimowość. - Kiedy później weszliśmy do mieszkania lekarki, panował w nim nienaganny porządek. Tylko fragment pościeli był naruszony, tak jakby trzymała tam saszetkę z biżuterią. Ja nie mam wątpliwości, że tu nic nie zadziało się przypadkowo. Napastnicy musieli być bardzo dobrze przygotowani na „robotę”. Dla mnie to zbrodnia popełniona w białych rękawiczkach.

Zawsze uprzedzała, że gdzieś wyjeżdża. Ale nie tym razem

Mimo że Jadwiga A. była już na emeryturze, przez jej prywatny gabinet przewijało się kilkunastu pacjentów dziennie. Była powszechnie szanowana, zarazem uchodziła za osobę majętną.

Z ustaleń śledczych wynikało, że w przypadku planowanego wyjazdu pani doktor informowała o tym najbliższych lub sąsiadów. W tym przypadku tak się nie stało. To upewniło policję, że najwyraźniej nie zniknęła z własnej woli. Mieszkaniec Działoszyna, u którego znaleziono należącego do lekarki białego citroena AX, kluczył. Nie chciał podać personaliów mężczyzn, którzy podrzucili auto. Policjantom udało się jednak ustalić ich tożsamość. Traf chciał, że jeden z nich miał dozór policyjny w związku z inną sprawą i przyszedł „odhaczyć” się w wieluńskiej komendzie. Został zatrzymany, a wkrótce także dwaj pozostali podejrzani trafili w ręce policji. Utrzymywali jednak, że z zaginięciem lekarki nie mają nic wspólnego, a auto jakoby kupili po okazyjnej cenie od Rosjan.

W poszukiwaniu zwłok lekarki przeczesywano kompleks leśny między Wieluniem a Działoszynem. W działania było zaangażowanych wielu policjantów, użyto także śmigłowca z kamerą termowizyjną, płetwonurkowie sprawdzali zbiorniki wodne. Apelowano do wszystkich pacjentów, którzy w dniach poprzedzających zniknięcie pani doktor, przewinęli się przez jej gabinet, aby zgłaszali się na komendę. Zarówno zeznania ich, jak też krewnych i sąsiadów, nie wniosły wiele do sprawy.

Całe miasto jest zbulwersowane tym wydarzeniem. Ludzie nie wierzą, że tak zacny człowiek, jakim była doktor A. nagle przestaje się z nimi kontaktować, służyć im specjalistyczną pomocą i opieką (...) W tej chwili można tylko snuć przypuszczenia, w jaki sposób sprawcy weszli do domu, a następnie zamordowali panią doktor. W to, że nie żyje, nikt bowiem już nie wątpi. Teraz tylko trwają poszukiwania ciała

- pisała „Ziemia Wieluńska” trzy miesiące po tajemniczym zniknięciu lekarki.

Uniewinnieni od zabójstwa, ale odsiadki nie uniknęli

Oskarżeni o zabójstwo zostali dwaj mężczyźni. Obaj zostali uniewinnieni. Sąd skazał ich natomiast za winnych paserstwa samochodu należącego do lekarki oraz nakłanianie świadków do składania fałszywych zeznań. Trzeciego oskarżonego sąd uwolnił od zarzutu nieumyślnego paserstwa auta pochodzącego z włamania. Mężczyzna dostał jednak wyrok za wpływanie na zeznanie świadka poprzez groźby.

Od wyroku sądu pierwszej instancji, który zapadł 11 lipca 1996 r., odwołał się zarówno prokurator, jak i obrońcy wszystkich trzech oskarżonych. Orzeczeniem z dnia 18 grudnia 1996 r. Sąd Apelacyjny w Łodzi utrzymał w mocy wymierzone kary - trzech i pół, trzech oraz półtora roku bezwzględnego pozbawienia wolności.

- Wyrok został wykonany. Na poczet kar zaliczono skazanym mężczyznom czas spędzony w przez nich w areszcie - mówi sędzia Jacek Klęk, rzecznik Sądu Okręgowego w Sieradzu.

„Archiwum X” ponownie otwiera akta

W 2016 r. do sprawy wrócili policjanci tzw. archiwum X, czyli zespołu ds. przestępstw niewykrytych, który działa przy Komendzie Wojewódzkiej Policji w Łodzi. Funkcjonariusze otwarli akta sieradzkiego sądu i poddali analizie materiał dowodowy. Wtedy też po raz kolejny temat zaginięcia lekarki nagłośnił w swoim telewizyjnym programie Michał Fajbusiewicz. Nie doszło jednak do przełomu pozwalającego wznowić śledztwo.

- W latach 2016-2017 funkcjonariusze ówcześnie pracujący w zespole ds. przestępstw niewykrytych w trakcie analizowania akt weryfikowali anonimowe informacje, jakie wpłynęły do KWP w Łodzi, wskazujące ewentualnych sprawców, które jednak nie przyniosły przełomu. Analiza akt i informacji, jakie wpłynęły, nie dały podstaw do podjęcia przez Prokuraturę Rejonową w Wieluniu czynności procesowych - poinformowała Joanna Kącka, rzecznik KWP w Łodzi.

W tej sprawie wciąż znajduje potwierdzenie zasada mówiąca, że jeśli nie ma ciała, to nie ma zbrodni. Dla mundurowych z łódzkiego „archiwum X” sprawa wciąż jednak nie jest zamknięta...

Zaginięcie lekarki z Wielunia. Nikomu nie udowodniono zabici...

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Te produkty powodują cukrzycę u Polaków

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na wielun.naszemiasto.pl Nasze Miasto